Jeden z najbogatszych Polaków molestował pracownice. GoWork zapowiada walkę ze "złymi szefami"

Po głośnej historii ks. Jacka Stryczka i mobbingu w kierowanej przez niego "Szlachetnej Paczce", szef portalu GoWork.pl, publikującego z opinie o pracodawcach, zaapelował o ujawnianie nazwisk kolejnych "złych szefów". Efekt jest piorunujący. Dostał już 3000 historii podpisanych z imienia i nazwiska.

Jeden z najbogatszych Polaków molestował pracownice. GoWork zapowiada walkę ze "złymi szefami"
Źródło zdjęć: © East News
Tomasz Molga

29.10.2018 | aktual.: 20.12.2019 12:51

"Byłam ofiarą mobbingu i wykorzystywania seksualnego przez osobę z listy najbogatszych Polaków. Firma zatrudnia setki młodych kobiet, najlepiej ładnych i bezdzietnych, więc pan prezes ma w czym wybierać. Chciałabym ostrzec ..." opisuje pracownica firmy kierowanej przez jednego z bohaterów rankingów o najbogatszych Polakach.

Adam Kosieradzki, założyciel serwisu internetowego GoWork.pl, na którym sami pracownicy piszą opinie o swoich szefach deklaruje, że zmierza do upublicznienia pełnej historii. Sprawą już zainteresował dziennikarzy. - Udało nam się potwierdzić relację. Widać w niej dramat osamotnionej ofiary, poszukiwanie sprawiedliwości, jest też wpływowy, a zarazem negatywny bohater - mówi WP Adam Kosieradzki, szef GoWork.pl. Zapowiada, że to będzie początek krucjaty przeciwko szefom polskich firm, dopuszczającym się mobbingu, poniżającego traktowania pracowników.

Zaczęło się od sprawy ks. Jacka Stryczka.

- Wstrząsnęła mną publikacja o Szlachetnej Paczce. Dziennikarz Onetu wspomniał, że oparł się również na relacjach z naszego portalu. Poczułem się wywołany do tablicy i postanowiłem działać - dodaje Kosieradzki. Jego portal odwiedza 5 mln osób miesięcznie, a archiwum zawiera 3,5 mln opinii o pracodawcach. W większości anonimowych, dlatego wiele z firm traktowało jako niewarty uwagi internetowy hejt. Teraz Kosieradzki postanowił nadać tym relacjom mocniejszy wyraz.

Obraz
© materiały partnera

Adam Kosieradzki, Szef serwisu GoWork, zapowiada krucjatę przeciwko szefom dopuszczającym się molestowania i mobbingu w pracy

W apelu opublikowanym w internecie poprosił o ujawnianie kolejnych przypadków "złych szefów". Akcję nazwał "Zero tolerancji dla mobbingu, krzyku, płaczu w firmie”. Osobom zgłaszającym zaoferował bezpieczeństwo i pomoc prawną. Zadeklarował, że po potwierdzeniu, relacje będą upubliczniane, by w ten sposób skłonić polskich menedżerów do namysłu i zmiany postępowania. Wierzy, że jeśli więcej osób przekona się do otwartej wypowiedzi, a padną przy tym nazwiska konkretnych szefów, to efekt będzie taki, jak w sprawie ks. Jacka Stryczka. Przypomnijmy, że został on odwołany ze stanowiska.

Posypią się procesy sądowe. Nie boję się.

Szef GoWork zdaje sobie sprawę, że naraża się na pozwy ze strony bohaterów doniesień o mobbingu o ile zostaną oni wskazani palcem. Nie przejmuje się jednak. - Tylko w przypadku opinii o pracodawcach mamy około 100 procesów z żądaniem usunięcia z naszych stron niepochlebnych wpisów. Uważam, jednak że problem mobbingu i poniżającego traktowania pracowników w firmach jest jeszcze bardziej warty podjęcia ryzyka - mówi Kosieradzki.

Ten 35-letni przedsiębiorca działa w 12 miastach w Polsce, głownie w branży szkoleniowej – posiadają 60 000 absolwentów, prowadzi szkoły policealne, z których korzysta aktualnie 4 000 uczniów i rekrutuje opiekunki osób starszych do Niemiec, z jego usług skorzystało ok. 15 000 osób. GoWork osiąga 75 mln przychodów rocznie, na liście płac posiada 2 300 osób. Przy czym samo forum o pracodawcach to działalność poboczna. Pomysł jego utworzenia polegał na tym aby sami pracownicy pokazali firmy takimi, jakie autentycznie są, a nie, jak to przedstawiają pracownicy działów „zasobów ludzkich”. Jak się okazało to dwa odległe od siebie światy.

Obraz
© WP.PL | materiały Gowork.pl

Nieusuwalne komentarze

Zgłoszeniom o mobbingu na portalu GoWork.pl zadedykowano specjalną funkcjonalność. Najpierw osoba zgłaszająca będzie musiała podać swoje dane oraz kontakt - jednak tylko do wiadomości portalu. Zgłoszenie może zostać uzupełnione i o informacje o toczącym się śledztwie, wyroku sądowym , a także świadkach. Tu już zbiorą informację pracownicy GoWork. Zgłaszający zostanie też poproszony o złożenie deklaracji, iż w razie procesu wystąpi w sądzie jako świadek i potwierdzi swój komentarz. Ostatni etap to weryfikacja wpisu u samego pracodawcy. Po tym wszystkim sprawa zostanie upubliczniona, a jego usunięcie wpisu nastąpi tylko po prawomocnym wyroku sądu. Jak dowiaduje się WP, GoWork już rozpoczął weryfikowanie historii o jednym z najbogatszych Polaków - zbiera oświadczenia od innych kobiet, które mogły paść ofiarą biznesmena.

Adam Kosieradzki ma też przesłanie dla pracodawców: "Nasz pomysł może budzić waszą nieufność. Zarządzanie zespołami to jednak wielka odpowiedzialność. Trzeba do tego pokory i szacunku dla drugiego człowieka. Wszyscy mamy prawo do błędów, ale im szybciej je dostrzeżemy, tym lepiej dla naszych organizacji. Potraktujcie, proszę, nasze narzędzie jako platformę dialogu z pracownikami. Nie bójcie się wchodzić z nimi w dyskusje, bo nie ma nic gorszego niż negatywna opinia pozostawiona bez reakcji" - napisał do przedsiębiorców.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
ks. jacek stryczeknadużycia pracodawcypracodawcy
Zobacz także
Komentarze (429)