Jaskiernia i Marszałek zeznawali w procesie posłów
Sześcioro świadków, w tym szef
świętokrzyskiego SLD Jerzy Jaskiernia i dziennikarka
"Rzeczpospolitej" Anna Marszałek, zeznawało na rozprawie
w procesie posłów Andrzeja Jagiełły, Henryka Długosza i Zbigniewa
Sobotki w Sądzie Okręgowym w Kielcach.
Posłowie są oskarżeni w sprawie przecieku tajnych informacji o planowanej akcji Centralnego Biura Śledczego w marcu 2003 roku w Starachowicach.
Jako pierwsi zeznawali śląscy posłowie Elżbieta Bolek (SLD) i Cezary Stryjak (wówczas SLD, obecnie SdPl). Powiedzieli, że uczestniczyli w forum dyskusyjnym SLD 23 marca 2003 roku na ul. Rozbrat, ale nie pamiętają czy oskarżeni byli tam obecni. Nie pamiętali również wystąpienia tego dnia Długosza na temat kopalń. Stryjak powiedział, że kojarzy wypowiedź Długosza na temat górnictwa, ale było to na innym spotkaniu.
Kolejny świadek - Jaskiernia - powiedział, że nie pamięta, czy na posiedzeniu Forum Dyskusyjnego, które prowadził, byli oskarżeni obecnie posłowie. Pamięta jednak wystąpienie Długosza, który mówił m.in. o problemach związanych z górnictwem.
Drugim tematem zeznań Jaskierni była notatka senatora Jerzego Suchańskiego (wówczas SLD, obecnie SdPl). Świadek zeznał, że 11 lipca 2003 r. podczas posiedzenia Rady Krajowej SLD podszedł od niego, jako przewodniczącego klubu, senator Suchański i poprosił o przekazanie premierowi Leszkowi Millerowi, iż informacje, jakie posiada poseł Jagiełło, pochodzą od posła Długosza. Jaskiernia przekazał tę informację premierowi. Ten poprosił o sporządzenie w tej sprawie notatki. Suchański napisał notatkę 14 lipca. Premier otrzymał ją dzień później i przekazał prokuratorowi generalnemu.
Następnym świadkiem była autorka artykułu o przecieku starachowickim, który ukazał się 4 lipca 2003 r. w "Rzeczpospolitej" - Anna Marszałek. Dziennikarka zeznała, że przed ukazaniem się artykułu Sobotka w rozmowie z nią powiedział, że wiedział ogólnie o akcji policji, ale nie znał jednego konkretnego szczegółu, który wystąpił w nagranej przez policję rozmowie telefonicznej Jagiełły z samorządowcami.
Obrońcy oskarżonych szczegółowo wypytywali Marszałek o sprawy związane z okolicznościami powstawania jej artykułów. Sąd uchylił część pytań i pouczył adwokatów, że nie jest to proces w sprawie publikacji.
Po przesłuchaniu dziennikarki i opuszczeniu przez nią sali, do jej zeznań odniósł się w swoich wyjaśnieniach Sobotka. Podkreślił, że nie mówił w rozmowie z dziennikarką o jakimś szczególe, tylko powiedział, że nie znał żadnych szczegółów. Nie znałem planów operacyjnych, liczby planowanych do zatrzymania osób, stanowisk tych osób, ich danych personalnych. Nie znałem daty i w mojej obecności nigdy nie padła nazwa Starachowice - oświadczył.
Sobotka powiedział, że mógł odnieść wrażenie, iż na zakończenie jego rozmowy z dziennikarką w przededniu ukazania się artykułu, Marszałek złożyła mu ofertę, że w zamian za współpracę może odstąpić od publikacji. Według niego dziennikarka miała powiedzieć: To co, panie ministrze? Tyle razy pana prosiłam, a pan nigdy nie dał mi żadnej gorącej sprawy. No i co teraz? Zrobimy interes? Da się pan pożywić?
W procesie zeznawały również dwie sekretarki Sobotki z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Ich przesłuchanie dotyczyło planu zajęć wiceministra 25 marca 2003 roku i wpisów w kalendarzach. Kobiety potwierdziły zeznania Sobotki, że jego "kadrowe spotkania" wyglądały w ten sposób, że najpierw rozmawiał z komendantem głównym podległej mu służby i kandydatem na dane stanowisko, potem tylko z komendantem, a kandydat czekał w sekretariacie.
Na kolejnej rozprawie, 28 września, zeznawać będą dwaj protokolanci, którzy notowali przebieg forum dyskusyjnego SLD 25 marca 2003 r. Sąd zapozna się też z nagraniem z tego spotkania. Na rozprawie 5 października zostanie przesłuchany ostatni ze świadków oskarżenia, ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji Krzysztof Janik - poinformował prokurator Krzysztof Zimoński.
Prokuratura Okręgowa w Kielcach oskarżyła Jagiełłę (dawniej SLD, obecnie PLD) i Długosza (dawniej SLD) o utrudnianie postępowania karnego. Byłego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Sobotkę (SLD) oskarżono o ujawnienie tajemnicy państwowej i służbowej, godzenie się na utrudnianie postępowania przygotowawczego oraz godzenie się na narażenie działających pod przykryciem policjantów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w trakcie zakupu kontrolowanego broni palnej, amunicji i narkotyków. Oskarżonym grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności.