Jaruzelski wyraził współczucie rodzinom ofiar z "Wujka"
Generał Wojciech Jaruzelski wyraził ubolewanie i współczucie rodzinom ofiar z kopalni "Wujek" i samym poszkodowanym w tamtych wydarzeniach.
Z ustaleń poczynionych po pacyfikacji kopalni "Wujek" wynikało, że broni użył tam najprawdopodobniej pluton specjalny ZOMO; nie można jednak przyjąć, że członkowie plutonu strzelali bezpośrednio do górników - zeznał przed katowickim sądem gen. Wojciech Jaruzelski. Zeznaje on jako świadek w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń na początku stanu wojennego.
Generał zaznaczył, że choć z ustaleń prokuratury wynikało, iż w kopalni "Wujek" strzelał pluton specjalny ZOMO, to jednak nie udało się dowieść, czy te "strzały spowodowały skutek śmiertelny". Według niego, pluton strzelał w powietrze, a ofiary były przypadkowe, bo gdyby 23 sztuki pistoletów maszynowych użyto bezpośrednio, to ofiar byłoby nie 9, ale może 90. Jaruzelski nie ma informacji, by w "Wujku" mógł strzelać ktoś inny poza plutonem specjalnym ZOMO. Wykluczył, by broni mogło użyć wojsko, które także było pod kopalnią.
Wyrażam głęboki żal, ubolewanie i współczucie wobec rodzin ofiar - górników, którzy zginęli w kopalni "Wujek" i wszystkich poszkodowanych - zaczął swoje zeznania gen. Jaruzelski. Przypomniał, że w przeszłości podobne oświadczenia składał wiele razy, także podczas dwóch poprzednich przesłuchań przed katowickim sądem.
Informacja o tym, że w kopalni "Wujek" są ofiary śmiertelne była dla mnie szokująca - powiedział gen. Jaruzelski.
Proces milicjantów, oskarżonych o strzelanie do górników w śląskich kopalniach, toczy się przed Sądem Okręgowym w Katowicach już po raz trzeci. Na ławie oskarżonych zasiada 17 osób - były wiceszef Komendy Wojewódzkiej MO w Katowicach i 16 byłych członków plutonu specjalnego ZOMO. Dwa pierwsze wyroki uchylał sąd apelacyjny.