Jaruzelski obchodzi 4 czerwca na ławie oskarżonych
Symboliczny wymiar ma to, że obchodzę
rocznicę 4 czerwca na sali sądowej, oskarżony o zbrodnię
komunistyczną wprowadzenia stanu wojennego - mówił dziennikarzom
po rozprawie Wojciech Jaruzelski.
Przekonywał, że - w niczym nie pomniejszając wagi tej daty - trzeba sprawę widzieć szerzej. - Trzeba wiązać nasze przemiany z procesem kończenia zimnej wojny i pierestrojką Michaiła Gorbaczowa w ZSRR - podkreślił Jaruzelski.
Były szef MSW gen. Czesław Kiszczak, również oskarżony w procesie autorów stanu wojennego, podkreślał, że to on zaproponował "Solidarności" obrady Okrągłego Stołu, którym współprzewodniczył, a potem jego propozycją była oferta 165 miejsc w sejmie dla kandydatów "S".
- Te 20 lat było dla Polski bardzo dobrych. Dziś wszędzie można zatankować benzynę do samochodów, w sklepach pełno towarów, a każdy może gadać co chce i nikt go za to nie pociągnie do odpowiedzialności - mówił Kiszczak.
W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN w Katowicach skierował akt oskarżenia wobec dziewięciu osób - członków władz PRL. Proces ruszył we wrześniu 2008 r. Obecnie - po wyłączeniu trzech oskarżonych i śmierci dwojga innych - zostało w nim już tylko czworo podsądnych: b. szef PZPR, b. premier, b. szef WRON i b. szef MON 85-letni gen. Wojciech Jaruzelski (nie bywa ostatnio w sądzie; jest po operacji), b. szef PZPR 82-letni Stanisław Kania, Kiszczak i Kempara. Oskarżeni twierdzą, że nie popełnili przestępstwa, bo działali w stanie wyższej konieczności wobec groźby sowieckiej interwencji. W grudniu 1981 r. nie było takiej groźby - replikuje pion śledczy IPN.