Jaruzelski: nie mogłem wydać tego rozkazu
Były minister obrony narodowej gen. Wojciech Jaruzelski powiedział, że nie mógł jako polski minister obrony wydawać rozkazu lotnictwu innego państwa. IPN poinformował, że znaleziono notatkę wskazującą, że rozkaz zestrzelenia polskiego samolotu nad Czechosłowacją w 1975 roku wydał gen. Jaruzelski.
03.07.2009 | aktual.: 03.07.2009 18:09
- Nie mogłem jako polski minister obrony wydawać jakiegokolwiek rozkazu lotnictwu ani przedstawicielom innego państwa, to wie i rozumie nawet zwykły żołnierz - powiedział Jaruzelski, dodając, że nie miał możliwości dotarcia do notatki sierżanta dyżurnego z wojewódzkiej komendy milicji we Wrocławiu.
Zaznaczył, że "niezależnie od tego, ubolewa, że zginął człowiek". Przypomniał, że "to był czas antagonistycznego podziału Europy i świata z różnymi tego konsekwencjami". - Dziś po 35 latach nadawany jest temu sensacyjny wymiar - powiedział. Zaznaczył, że "liczy, że prokuratura przeprowadzi stosowne śledztwo". Przypomniał też, że o przyśpieszenie tego śledztwa apelował w liście z 16 kwietnia 2009 roku.
W czwartek IPN poinformował, że znaleziono dokument, potwierdzający, że decyzję zestrzelenia polskiego samolotu w 1975 roku nad Czechosłowacją wydał ówczesny szef MON gen. Wojciech Jaruzelski.
P.o. dyrektor Biura Edukacji Publicznej Łukasz Kamiński powiedział, że "jest to notatka służbowa oficera SB z Wrocławia, znaleziona w IPN we Wrocławiu". Przypomniał, że dotychczas IPN dysponował ustnym zeznaniem pilota myśliwca, który zestrzelił ten samolot.
W ocenie Kamińskiego "stopień wiarygodności tej notatki jest duży". Jego zdaniem, "nie ma podstaw, by podważać tę notatkę i zawarte w niej informacje".
W wydanym w kwietniu oświadczeniu gen. Jaruzelski napisał, że nie pamięta sprawy zestrzelenia polskiego samolotu nad Czechosłowacją. Zaznaczył wówczas, że "ani pilot nie był osobą wojskową, ani samolot AN-2 nie należał do lotnictwa sił zbrojnych", podkreślając że "zależy mu na pilnym wyjaśnieniu sprawy".
W lutym 2008 r. Polska Agencja Prasowa opisała śledztwo pionu śledczego IPN w Warszawie w sprawie zestrzelenia w 1975 r. nad Czechosłowacją polskiego samolotu, którym pilot chciał uciec na Zachód.
Do zestrzelenia doszło 16 lipca 1975 roku, na terytorium Czechosłowacji, tuż przy granicy z Austrią. Polski cywilny dwupłatowiec An-2, prowadzony przez pilota Dionizego Bielańskiego, który wyleciał z Opola, na terytorium Czechosłowacji śledziły dwa czechosłowackie migi-21 i dwa poddźwiękowe samoloty L-29. Nad gminą Kuty na czesko-słowackim pograniczu niedaleko granicy z Austrią, pilot Vlastimil Navratil otrzymał rozkaz otwarcia ognia. Polski samolot spadł, jego pilot zginął.
W roku 1975 ówczesne władze Czechosłowacji i Polski starały się wyciszyć sprawę zestrzelenia samolotu An-2 i śmierci Bielańskiego, nazywając to awarią.
Śledztwo IPN toczy się "w sprawie przekroczenia w lipcu 1975 r. uprawnień przez nieustalonego funkcjonariusza publicznego z Dowództwa Wojsk Obrony Powietrznej Kraju". IPN kwalifikuje ten czyn jako komunistyczną zbrodnię zabójstwa - za co grozi nawet dożywocie. Według IPN, przestępstwo polegało na wydaniu - wbrew obowiązującym w Polsce regulacjom prawnym, za pośrednictwem Centralnego Stanowiska Dowodzenia Obrony Powietrznej CSRS w Pradze - zgody na zestrzelenie przez czeski myśliwiec polskiego samolotu cywilnego. IPN analizuje też procedury prawne całej sytuacji.
W kwietniu 2008 roku dziennik "Mlada fronta Dnes" napisał, że "ówczesne organy władzy próbowały sprawę wyciszyć i przedstawić jako awarię. W dokumentacji używa się pojęć 'katastrofa', 'upadek samolotu', czy 'wypadek'".
Według czeskiej gazety, pilot, który zestrzelił samolot, wiedział, że rozkaz został wydany wbrew prawu i kilkakrotnie upewniał się, czy jest ważny. - Byłem żołnierzem i wypełniałem rozkazy - powiedział. Po lądowaniu najprawdopodobniej mu przekazano, że zgodę wydał ówczesny polski minister obrony gen. Wojciech Jaruzelski. Z dokumentacji z tamtego okresu wynika, że dowódcy czechosłowackiej obrony powietrznej konsultowali atak na polski samolot z kolegami w Warszawie, a ci ostatecznie zgodzili się na zestrzelenie - napisał czeski dziennik.