Jarosław Kaczyński: tego boi się Donald Tusk
Jedną z przyczyn odwracania się wyborców od Platformy są kolejne fakty i wydarzenia, które ten rząd kompromitują. Ogromną rolę odegrały w tym afera Amber Gold, prowokacja z sędzią Milewskim, później zdjęcia Milewskiego z Tuskiem na trybunach oraz straszliwa kompromitacja w związku z ekshumacją ofiar smoleńskich - mówi Jarosław Kaczyński, prezes PiS-u, w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie".
W rozmowie z Tomaszem Sakiewiczem i Samuelem Pereirą prezes PiS wspomina o pogorszeniu nastrojów społecznych, choć po Euro 2012 miały się one poprawić. Jak dodaje, blisko 70 proc. Polaków negatywnie ocenia polską rzeczywistość, jedynie 20 proc. odbiera ją pozytywnie.
- Patrząc na sytuację gospodarczą, możemy się spodziewać, że temu rządowi, niebywale wręcz nieporadnemu i nieefektywnemu, będzie coraz ciężej - uważa Kaczyński. Dlatego - jak mówi - PiS proponuje alternatywę. - Pokazaliśmy, że możliwe jest przebicie tzw. szklanego sufitu, który w sondażach wynosił ok. 30 proc. Jesteśmy w stanie to zrobić i udowodniliśmy, że nie tylko możemy dojść do 40 proc., ale też walczyć o samodzielną większość - mówi.
Jak dodaje Kaczyński, Donald Tusk "wystraszył się misji prof. Glińskiego". To dlatego - zdaniem prezesa PiS - premier "wymyślił wotum zaufania, mimo że koalicja wciąż ma większość". Krokiem tym - jak twierdzi Kaczyński - Tusk pokazał że inicjatywa PiS "była niezwykle skuteczna". - Jedyne, co Tusk jest w stanie zaproponować w odpowiedzi na propozycje zmiany sposobu rządzenia, to wyścigi w bieganiu - dodał w rozmowie z "GPC".
Wedle oceny Jarosława Kaczyńskiego premier chciał osiągnąć dwa cele: zdyscyplinować posłów, dając sygnał: "kto nie ze mną, ten wylatuje". Drugim celem miało być "zmniejszenie dynamiki projektu PiS". - Oni zdają sobie sprawę, że to nowy front, na którym nie można wykorzystać ataków na mnie, by ogłupić wyborców - mówił Kaczyński.
Zachwalał prof. Glińskiego jako kandydata na premiera "rządu tymczasowego": - Pojawiła się nowa osoba, która ma wiele zalet. W dodatku są to zalety, których nie ma szef rządu. Trudno nie zauważyć wzrostu poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości wśród kobiet. Prof. Gliński był kiedyś w Unii Wolności, więc nie można go zaszufladkować jako ukrytego PiS-owca. Moją uwagę zwrócił zresztą swoim wywiadem dla "Gazety Polskiej Codziennie" rok temu - dodał.