Jarosław Kaczyński przesłuchany
B.premier, prezes PiS Jarosław Kaczyński został przesłuchany w łódzkiej prokuraturze okręgowej. Zeznawał jako świadek w śledztwie w sprawie okoliczności śmierci b. posłanki SLD Barbary Blidy.
08.02.2008 | aktual.: 08.02.2008 20:43
Przesłuchanie byłego szefa rządu trwało cztery godziny i odbywało się w kancelarii tajnej. Jarosław Kaczyński nie rozmawiał z dziennikarzami. Wjechał i wyjechał z prokuratury samochodem w towarzystwie ochroniarzy BOR-u.
W przesłuchaniu uczestniczył pełnomocnik rodziny Blidów mec. Leszek Piotrowski, który wcześniej o nie wnioskował. Po wyjściu z prokuratury Piotrowski powiedział, że protokół z przesłuchania opatrzony jest klauzulą poufności i nie może ujawnić treści zeznań.
Zadałem te pytania, które miałem zamiar zadać, dwa albo trzy zostały uchylone. Jestem zadowolony z tych czynności, wstrzymuję się od oceny. Jest to bogaty materiał do przemyśleń i dalszych czynności - powiedział Piotrowski.
Pytany o przebieg przesłuchania, Piotrowski powiedział, że b. szef rządu nie był zdenerwowany, odpowiadał spokojnie, a przesłuchanie obywało się w atmosferze powagi. Dopytywany czy będzie wnosił o przeprowadzeni konfrontacji świadków w tej sprawie powiedział, że zastanowi się nad tym.
Przed rozpoczęciem przesłuchania Piotrowski zapowiedział, że będzie pytał b. premiera o naradę, jaka odbyła się u niego przed planowanym zatrzymaniem Barbary Blidy, dotyczącą m.in. postępowań w sprawie mafii węglowej. Jak mówił, miał nadzieję dowiedzieć się po co była ta narada i co kto na niej mówił.
Chcę się też dowiedzieć, jaką rolę w tej sprawie odegrał Jarosław Kaczyński - dodał Piotrowski przed wejściem do prokuratury. Wyraził nadzieję, że narada nie była wyłączaniem wymiaru sprawiedliwości i zastępowaniem go czymś innym.
Według Piotrowskiego Jarosław Kaczyński to istotny, ale nie najważniejszy świadek w tej sprawie.
Rzecznik prokuratury Krzysztof Kopania potwierdził jedynie, że na wniosek prokuratora przesłuchanie miało charakter niejawny i odbywało się w kancelarii tajnej. Nie mogę przekazać informacji co do zakresu przesłuchania i treści złożonych zeznań. Protokół opatrzony został klauzulą tajności, a przesłuchanie przeprowadzone zostało w tym trybie ze względu na okoliczności, których dotyczyło - powiedział Kopania. Nie chciał ujawnić, kto będzie w najbliższym czasie przesłuchiwany w tym śledztwie.
Według nieoficjalnych informacji, w poniedziałek w południe przesłuchany ma zostać b. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Ziobro będzie prawdopodobnie ostatnim przesłuchiwanym świadkiem, który uczestniczył w słynnej już naradzie u ówczesnego szefa rządu przed planowanym zatrzymaniem Blidy. Wcześniej łódzcy śledczy przesłuchali już innych uczestników tego spotkania: ówczesnego naczelnego prokuratora wojskowego Tomasza Szałka, b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, b. komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego, ówczesnego szefa ABW Bogdana Święczkowskiego oraz szefa CBA Mariusza Kamińskiego.
Janusz Kaczmarek po przesłuchaniu w Łodzi powtórzył, że podczas narady krytykował pomysł zatrzymania Blidy i mówił, że nie było do tego podstaw i dowodów. Jak twierdził, były naciski polityczne i wiele nieprawidłowości w tej sprawie. Według niego, J. Kaczyński wiedział o zatrzymaniu i doradzał, by b. posłanka SLD nie była wyprowadzana w kajdankach. Część jego informacji miał potwierdzić Kornatowski.
Sam Kaczyński w jednym z wywiadów przyznał, że poprosił, by przeszukanie u Blidy odbyło się możliwie kulturalnie, bez poniżania jej godności, bo nie chciał, by Blida była skuwana kajdankami czy rzucana na ziemię.
"Gazeta Wyborcza", powołując się na protokoły przesłuchań w łódzkiej prokuraturze Święczkowskiego napisała, że zapewnił on prokuratorów, iż ani minister Ziobro, ani premier Kaczyński nie wywierali żadnych nacisków na śledczych w sprawie tzw. mafii węglowej. B. szef ABW - według "GW" - wziął na siebie odpowiedzialność za błędy podczas próby zatrzymania Blidy.
Łódzka prokuratura okręgowa bada okoliczności planowanego zatrzymania oraz śmierci Blidy. B. posłanka i b. minister budownictwa w kwietniu ub. r. popełniła samobójstwo, gdy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom w Siemianowicach Śląskich i - na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach - zatrzymać ją w związku z podejrzeniami o korupcję w handlu węglem.
Śledztwo ma ustalić m.in. czy w trakcie zatrzymywania doszło do niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy ABW. Śledczy badają także prawidłowości decyzji prokuratury w sprawie wydania postanowienia o przedstawieniu zarzutów Blidzie i jej zatrzymaniu, w tym także wątek ewentualnych nacisków na prokuratorów.
Obok uczestników narady u premiera, w śledztwie zeznawali także m.in. b. zastępca prokuratora generalnego Jerzy Engelking, który nadzorował najważniejsze prokuratorskie śledztwa, w tym m.in. w sprawie mafii węglowej oraz b. minister-koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann.
Na razie nie wiadomo, czy przesłuchani - na wniosek mec. Piotrowskiego - zostaną w charakterze świadków także prezydent Lech Kaczyński oraz b. poseł, detektyw Krzysztof Rutkowski.
W czwartek "Dziennik" napisał, że zeznania Barbary Kmiecik w sprawie mafii węglowej, obciążające Blidę, mogą zostać łatwo podważone przez sąd. Według gazety, "Śląska Alexis" leczyła się psychiatrycznie i w takiej sytuacji jej przesłuchania powinny się odbywać w obecności psychiatry. A tak się nie stało.
Według "Dziennika", Kmiecik nie była przesłuchiwana w ABW i prokuraturze w Łodzi w obecności psychiatry, mimo że śledczy wiedzieli o jej depresji. Rzecznik łódzkiej prokuratury nie chciał komentować tych informacji, tym bardziej - jak stwierdził - dotyczących świadka.
Dotąd w łódzkim śledztwie zarzut niedopełnienia obowiązków usłyszał funkcjonariusz katowickiej delegatury ABW Grzegorz S. Kierował on akcją zatrzymania Barbary Blidy w jej domu i - według śledczych - nie sprawdził, czy b. posłanka miała broń. Grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności. Według mediów, podczas przesłuchania S. miał wyjaśniać, że nie przekazano mu żadnej informacji, że pani Blida oraz jej mąż posiadają lub mogą posiadać broń palną.
Łódzcy prokuratorzy nie udzielają informacji, czy zarzuty w tej sprawie usłyszą także inne osoby, w tym kolejni funkcjonariusze ABW. W ocenie pełnomocników rodziny Blidów, zarzuty powinna usłyszeć także funkcjonariuszka ABW, która miała pilnować Blidy w łazience.