Jarosław Kaczyński: nic nie wskazuje na to, że Rywin będzie zeznawał
Komisja śledcza przyczyniła się do tego, że w ogóle ten proces dochodzi do skutku. Natomiast nie potrafiła doprowadzić jak dotąd do takiej sytuacji, żeby ten proces był przeprowadzony w formule pozwalającej na takie określenie bardziej konkluzywne, to znaczy takie, które by nie pozwalało na tak łatwe wykręcenie się od odpowiedzialności, tak łatwe przyjmowanie takiej postawy, jaką przyjmuje pan Rywin - powiedział Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, gość audycji "Sygnały Dnia".
02.12.2003 | aktual.: 02.12.2003 11:17
Sygnały Dnia:Czy sądzi pan - a zastanawiają się nad tym dzisiejsze gazety - że Lew Rywin złoży zeznania przed sądem okręgowym w rozpoczynającym się dzisiaj jego procesie?
Jarosław Kaczyński: Nic na to nie wskazuje, ale być może będzie niespodzianka. Jeśliby posługiwać się tutaj pojęciem prawdopodobieństwa, to sądzę, że najprawdopodobniejsze jest to, że przyjmie taką samą postawę jak przed komisją.
Sygnały Dnia:Czyli nic nie powie?
Jarosław Kaczyński: Oświadczenie, w którym nic nie będzie. I tyle.
Sygnały Dnia:A czy możliwa jest ugoda sądowa?
Jarosław Kaczyński: Prawnie rzecz biorąc, tak.
Sygnały Dnia:A z punktu widzenia zainteresowania całą sprawą opinii publicznej? Z punktu widzenia wyjaśnienia całej sprawy?
Jarosław Kaczyński: Z punktu widzenia wyjaśnienia, to ugoda na pewno nic by nie dała. Natomiast dałoby przyznanie się Rywina do winy. To by postawiło wielu ludzi w trudnej sytuacji. W tym sensie byłaby to pewna zmiana, bo przypominam, że pan Lew Rywin się do winy nie przyznaje.
Sygnały Dnia:Czy to dobrze, że proces nakłada się z czasem, w którym pracuje sejmowa komisja śledcza? Czy to nie ma w tej chwili znaczenia żadnego?
Jarosław Kaczyński: Ja bym nie przypisywał temu nadmiernego znaczenia. Z całą pewnością komisja śledcza przyczyniła się do tego, że w ogóle ten proces dochodzi do skutku. Natomiast jak się okazało, nie potrafiła doprowadzić jak dotąd do takiej sytuacji, żeby ten proces był przeprowadzony w formule pozwalającej na takie określenie bardziej konkluzywne, to znaczy takie, które by nie pozwalało na tak łatwe wykręcenie się od odpowiedzialności, tak łatwe przyjmowanie takiej postawy, jaką przyjmuje pan Rywin. Oczywiście ja w każdym razie nie mogę rozstrzygnąć wyniku procesu, ale to jest moja ocena społeczna, ocena tego, co widzę, co widać już wyraźnie w Komisji, i ocena procesu, ocena sposobu zakwalifikowania prawnego tej sprawy, bo przecież tutaj mogłyby być inne, nieporównanie cięższe kwalifikacje. Nasuwa się, niestety, podejrzenie, choć dowodu nie ma, że w Prokuraturze nie uczyniono wszystkiego, co można by uczynić dla wyjaśnienia tej sprawy.
Sygnały Dnia:Dziś przed Sejmową Komisją Śledczą jeszcze decyzja, czy wezwać prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, czy też nie. Jak pan sądzi, jaka będzie decyzja?
Jarosław Kaczyński: Nie chciałbym przewidywać. Ja coraz bardziej widzę czy domyślam się, że ta decyzja jest jakoś uwikłana w skomplikowane dzisiaj wewnętrzne stosunki w ramach szeroko rozumianego obozu SLD, a nie znam tych stosunków na tyle, żeby móc powiedzieć, jak to będzie wyglądało 2 grudnia 2003 roku, bo te stosunki, zdaje się, są dosyć płynne, tak że bym nie wykluczył w stu procentach wezwania pana prezydenta. Natomiast jeśli chodzi o mój własny pogląd, to ustępstwo komisji byłoby uzasadnione tylko w jednym zakresie, to znaczy formy przesłuchania. To jest głowa państwa - mówiłem to dawno, jeszcze kiedy ta sprawa stawała po raz pierwszy - przesłuchanie może odbyć się w Pałacu Prezydenckim. Ale poza tym Aleksander Kwaśniewski jest obywatelem jak każdy inny i w związku z tym przed komisją musi odpowiadać. Nie ma żadnych konstytucyjnych podstaw do tego, żeby miał się uchylać od udzielania komisji odpowiedzi.