PolskaJarosław Kaczyński: moja teczka zostanie niedługo ujawniona

Jarosław Kaczyński: moja teczka zostanie niedługo ujawniona

To jest skomplikowana sprawa, ale teczka zostanie ujawniona bardzo niedługo, proszę się nie obawiać, i nie zobaczycie państwo tam niczego poza ewidentnymi dowodami fałszerstwa. Na przykład jedno wydarzenie jest przedstawiane w trzech wersjach. Wyraźnie przygotowywano różne fałszywki. To jest przykre - powiedział Jarosław Kaczyński, prezes PiS, gość "Sygnałów Dnia".

02.06.2006 | aktual.: 02.06.2006 15:44

Jak to jest, panie prezesie, z tą pana teczką? Nagle pojawiła się znowu kwestia ujawnienia teczki Jarosława Kaczyńskiego. Pan powiada tak: Ujawniłbym, ale mam pewne wątpliwości, bo być może nie jest ona taka, jak powinna być, pana zdaniem.

Jarosław Kaczyński: Nie, panie redaktorze, ona jest taka, jaka jest, jakie są dokumenty Służby Bezpieczeństwa, tyle tylko, że tam pojawiły się papiery, które były przedmiotem kiedyś postępowania sądowego, które wygrałem. Tylko nie wiedziałem, że te fałszywki są także tam. Złożyłem zawiadomienie o przestępstwie i to jest tyle. Ja przecież od bardzo dawna mam zaświadczenie o tym, że jestem poszkodowanym, a moi przeciwnicy polityczni, nie wiem, czy mają jakieś nadzieje, czy może kiedyś coś wiedzieli o tym fałszowaniu, a jeśli wiedzieli, to są ludźmi dożywotnio skompromitowanymi i będę się starał dowiedzieć, czy wiedzieli. Tym bardziej bym się starał dowiedzieć, czy nie mieli w tym jakiegoś udziału. Mam nadzieję, że jednak tego rodzaju podejrzenie jest nieprawdziwe.

Krótko mówiąc, to jest skomplikowana sprawa, ale teczka zostanie ujawniona bardzo niedługo, proszę się nie obawiać, i nie zobaczycie państwo tam niczego poza ewidentnymi dowodami fałszerstwa. Na przykład jedno wydarzenie jest przedstawiane w trzech wersjach. Wyraźnie przygotowywano różne fałszywki. To jest przykre. To niewątpliwie działo się po roku 1990, sądzę, że to się działo w okresie tej najbardziej nasilonej walki z nami, znaczy rok 1992/93 po upadku rządu Jana Olszewskiego. I trzeba by to do końca wyjaśnić i trzeba by wyjaśnić, jacy politycy o tym wiedzieli, bo jacyś musieli o tym wiedzieć. Takich rzeczy nikt nie robił w służbach specjalnych na własny rachunek.

I może wreszcie, panie prezesie, chyba panu na tym także zależy, wreszcie należy otworzyć szafę pułkownika Jana Lesiaka. To trwa i trwa, i trwa...

- Ona już jest otworzona. Okazało się, że to, co było w 21 tomach, które mogłem przejrzeć jako poszkodowany w postępowaniu karnym, to jest tylko niewielki procent tej szafy, tam podobno bardzo ciekawe rzeczy. Ja mam na ten temat wiedzę ograniczoną i mam nadzieję, że w końcu ta decyzja, żeby to wszystko ujawnić zapadnie. Podobno będzie nieprzyjemna dla niektórych.

Panie prezesie, na koniec kwestia, która dominuje w tym tygodniu w rozmowach polityków, dziennikarzy, publicystów, a także opinii publicznej – kwestia tego, co dzieje się w Kościele katolickim, kwestia podejrzeń o współpracę księży ze Służbą Bezpieczeństwa. Znalazłem takie zdanie byłego kanclerza polskiej Kurii, księdza Alojzego Sitka, który powiada o lustracji, że powinna się odbyć na początku transformacji ustrojowej, teraz to już jest za późno. On by spalił całe te archiwa Instytutu Pamięci Narodowej i zamknął sprawę.

- No nie, tego na pewno nie można zrobić. Lustracja jest potrzebna, nie ma ucieczki przed lustracją. Jest specyficzna sytuacja Kościoła. Proszę pamiętać, każdy, kto szedł do seminarium, natychmiast miał zakładaną teczkę. Nie było innej grupy społecznej, która by była pod takim naciskiem. Trzeba podziwiać Kościół, trzeba podziwiać jego wielkich przywódców, którzy potrafili doprowadzić, że w tak niewielkiej stosunkowo ilości przypadków te naciski były skuteczne. Ale ludzie są tylko ludźmi. Kościół składa się z ludzi, czyli z grzeszników, my wszyscy jesteśmy grzesznikami.

I teraz jest pytanie: co z tymi grzechami zrobić i jak doprowadzić do tego, żeby zwykli Polacy zrozumieli, na czym to wszystko polegało, tzn. zrozumieli, że nie mamy tutaj do czynienia z wielką kompromitacją Kościoła, tylko mamy do czynienia z dokumentami, które mówią o tym, że ogromna większość polskich księży opierała się czemuś, co było naprawdę bardzo trudne do odparcia. I z tym rzeczywiście jest pewien kłopot, bo lustracja z jednej strony jest potrzebna i jestem jej zwolennikiem, chcę to bardzo mocno powiedzieć, chociaż jestem zdecydowanym przeciwnikiem ujawnienia wszystkich materiałów, bo nie wiem, dlaczego, nie jestem w stanie przynajmniej części mediów wytłumaczyć, że to są zupełnie dwie oddzielne sprawy. Co innego ujawniać teczkę księdza, który nigdy nie był żadnym współpracownikiem, ale w teczce jest, że coś na przykład niezbyt miłego powiedział o swoim biskupie i teraz to ma być nagle ujawnione, nie wiedzieć, czemu, a co innego ujawniać teczkę agenta. Niemniej wiem, że w wypadku Kościoła kwestia
jest bardzo, bardzo trudna.

Rozumiem racje wszystkich stron, odnoszę się z szacunkiem do decyzji księdza kardynała Dziwisza, ale chcę też bardzo mocno podkreślić swój wielki szacunek i podziw dla księdza Zaleskiego, dla jego bohaterskiej postawy w ciągu wielu, wielu lat. To jeden z prawdziwych bohaterów Solidarności i bohaterów Kościoła, jestem o tym przekonany. To jest wszystko jak w greckiej tragedii. Będzie to musiało być rozstrzygnięte. Jako katolik mam prawo w tej sprawie zabrać głos, ale to ostateczne rozstrzygnięcie nie do mnie należy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)