Jarosław Kaczyński komentuje wydarzenia z obchodów rocznicy powstania warszawskiego
Prezes PiS Jarosław Kaczyński jest zdania, że odebranie delegacjom partyjnym możliwości składania, wraz z władzami państwowymi, kwiatów przed pomnikiem Gloria Victis z okazji 69. rocznicy powstania warszawskiego, świadczy o małostkowości, bezduszności i śmieszności.
W czwartek, w godzinę "W", przed pomnikiem Gloria Victis na warszawskich wojskowych Powązkach hołd poległym powstańcom oddali nieliczni żyjący weterani, prezydent Bronisław Komorowski, premier Donald Tusk, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, licznie zgromadzeni warszawiacy. Uroczystości przed pomnikiem Gloria Victis to kulminacyjny moment corocznych obchodów rocznicy. Po zakończeniu oficjalnych uroczystości i opuszczeniu cmentarza przez przedstawicieli władz wieniec przed pomnikiem złożył prezes PiS Jarosław Kaczyński wraz z przedstawicielami klubu PiS.
Jak mówił Kaczyński na piątkowej konferencji prasowej, przez wiele lat, przy okazji obchodów rocznic wybuchu powstania warszawskiego miała miejsce "piękna, spontaniczna uroczystość". - Wieńców było bardzo wiele i (...) nie najlepiej przyjmowano tam PO. To jest zrozumiałe, bo to jest formacja, która, że tak powiem, kulturowo nie konweniuje z tym środowiskiem, które się tam zbiera, środowiskiem postakowskim, patriotycznym, przecież to jest zupełnie inny świat. (...) Jakaś niebywała wręcz małostkowość, małoduszność doprowadziła do tego, że zaczęto (to) administracyjnie ograniczać - mówił szef PiS.
Według niego możliwość składania kwiatów w ramach uroczystości najpierw ograniczono do kilku delegacji, m.in. partyjnych. - Później także partie już nie mogły, tylko w imieniu sejmu, a wreszcie jeszcze doszło do tego, że nie wymienia się nazwisk wysokich reprezentantów państwa i każdy z nich ma obok siebie kombatantów. To jest z jednej strony bardzo smutne, a z drugiej strony - nie ukrywam - niesłychanie śmieszne - ocenił Kaczyński.
- Takiego pokazu małostkowości, małoduszności i jednocześnie śmieszności ludzi, którzy coś takiego robią, niszczą coś naprawdę pięknego, co było w polskiej i warszawskiej tradycji, ja się z niczym takim nie spotkałem. Zrobiono coś bardzo złego, ale mam nadzieję, że to sytuacja przejściowa - dodał prezes Prawa i Sprawiedliwości.
Dopytywany przez jedną z dziennikarek, czy chciałby składać kwiaty wraz z premierem Donaldem Tuskiem, Kaczyński odparł, że z obecnym szefem rządu nie chce mieć nic wspólnego.
Prezes PiS był również pytany o gwizdy i okrzyki "hańba", które towarzyszyły składaniu wieńca przez Tuska i Władysława Bartoszewskiego. - Jeżeli ktoś mówi o ludziach "bydło", "hołota", "tłuszcza", "motłoch", to musi się liczyć, że jest na to reakcja. Tutaj żaden życiorys, ani żaden, nawet bardzo sędziwy wiek, nic nie zmienia. Powtarzam: jeżeli ktoś używa takich słów, a nikt nie zaprzeczy, że takich słów używa pan Bartoszewski, to musi się liczyć z konsekwencjami - ocenił Kaczyński.
Bartoszewski mówił w środę "Gazecie Wyborczej", że jako powstaniec zastanawia się, czy wziąć udział w tegorocznych obchodach rocznicy wybuchu powstania warszawskiego, chociaż jest zdrowy i będzie w tym czasie w stolicy. - Teraz, zamiast czuć się uprawnionym moralnie współgospodarzem obchodów - nie obiektem czci, ale współgospodarzem - zastanawiam się: czy ja tam jestem na miejscu? Czy to jest miejsce zawłaszczone przez motłoch? Bo tak nazywam tych ludzi - powiedział.