Jarosław Gowin zaskoczony deklaracją prezesa PiS: to sprzeczne z prawem
Deklaracja o wejściu zmian w 2018 roku mnie zaskoczyła, bo wydaje się, że stoi w sprzeczności z zasadą, że prawo nie może działać wstecz - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Jarosław Gowin. Wicepremier oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego odniósł się do zapowiedzi zmian w samorządach, według których prezydenci, burmistrzowie i wójtowie, mogli pełnić swoje funkcje tylko przez dwie kadencje.
- To, że dotychczasowi wójtowie czy prezydenci, którzy już pełnią te funkcje przynajmniej dwie kadencje, nie mogliby startować, wydaje mi się niedobre. Jestem ciekawy argumentów ekspertów - stwierdził Gowin. Zastrzegł, że jest zdecydowanym zwolennikiem dwukadencyjności władz samorządowych.
- Dwukadencyjność ma wielki atut: po dwóch kadencjach doświadczeni samorządowcy siłą rzeczy będą przechodzili do polityki ogólnopolskiej podnosząc jakość tej polityki - argumentował Gowin. Jego zdaniem okres jednej kadencji powinien zostać jednak wydłużony: z czterech do pięciu lat.
Wicepremier pytany był również o politykę rządzącej partii wobec mediów. Stwierdził, że rząd będzie dążył do tego, aby w mediach zapanował większy pluralizm, bo - w opinii władzy - w większości są one jednostronne. - Będzie spokojna dyskusja, będziemy przyjmowali głosy za i przeciw - mówił Gowin "Rzeczpospolitej".
Dodał, że celem jest doprowadzenie do sytuacji podobnej do tej, jaka jest w Niemczech, gdzie większość mediów należy do niemieckich właścicieli.
Szef resortu nauki stwierdził również, że plany Zbigniewa Ziobro dotyczące reformy sądownictwa to powielenie jego pomysłu z czasów, kiedy sam był jeszcze ministrem sprawiedliwości. - Tylko 40 proc. sędziów, to są osoby, które orzekają - powiedział Gowin.
Zapytany o ocenę prezydenta Donalda Trumpa stwierdził, że jego zaprzysiężenie jest "końcem pewnej ideologii, która się kruszy". Dodał, że zaczęło się to na Węgrzech, później zmienił się obóz rządzący w Polsce, a teraz w USA.