Jarosław Gowin: nie oczekuję, że Polacy zabiorą się do czytania encyklik
Encykliki są trudną lekturą. Pisane są językiem gęstym, językiem teologiczno-filozoficznym, więc ja nie oczekuję, że wszyscy Polacy zabiorą się do studiowania encyklik. Problemem jest co innego, problemem jest to pytanie: co w naszym życiu kościelnym, życiu publicznym pozostało z tego nauczania? I mam wrażenie, że przez cały czas stoimy przed zadaniem jakiegoś przełożenia tego nauczania na codzienny konkret życia, zwłaszcza Kościoła - powiedział senator Jarosław Gowin z Platformy Obywatelskiej, gość "Sygnałów Dnia".
02.04.2007 09:23
Joanna Lichocka: Poczuliśmy się wtedy wspólnotą?
Jarosław Gowin: - Wtedy byliśmy wielką wspólnotą i to była wspólnota ponadreligijna, ponadnarodowa, to była wspólnota taka najgłębiej ludzka. Na mnie największe wrażenie zrobili młodzi ludzie, nastolatkowie. Obserwowałem wtedy swoją kilkunastoletnią córkę, jej kolegów, jak wspaniale sms-ami, mailami zwoływali się na nocne czuwania, na msze. I robili to również ci młodzi, którzy byli na bakier z kościołem, na bakier z wiarą, często do dzisiaj są na bakier, a jednak w Papieżu dostrzeli swojego ojca, dostrzegli ten autorytet, który jest jakoś niepodważalny nie tylko dlatego, że mówi rzeczy, które chce się słuchać. Również dlatego, że mówi rzeczy trudne, wymagające. Myślę, że ten fenomen niezwykłego przywiązania Polaków, bo jest takie przywiązanie, przywiązania do Jana Pawła II, tkwi w tym tajemniczym połączeniu miłości i wymagań, jakie on nam okazywał. Miłość i wymagania.
Tomasz Terlikowski w dzisiejszej Rzeczpospolitej ubolewa trochę, że bardziej kremówki niż encykliki zapadły nam w pamięć.
- To prawda, ale pani redaktor na pewno zdaje sobie sprawę, jak trudną lekturą są encykliki. One są pisane językiem gęstym, językiem teologiczno-filozoficznym, więc ja nie oczekuję, że wszyscy Polacy zabiorą się do studiowania encyklik. Problemem jest co innego, problemem jest to pytanie, od którego pani zaczęła: co w naszym życiu kościelnym, życiu publicznym pozostało z tego nauczania? I mam wrażenie, że dużo więcej pozostało w sercach pojedynczych ludzi, natomiast przez cały czas stoimy przed zadaniem jakiegoś przełożenia tego nauczania na codzienny konkret życia, zwłaszcza Kościoła. Jest bardzo niewiele inicjatyw twórczej kontynuacji tego nauczania, właściwie mogę wskazać tylko jedną instytucję, która to w tej chwili robi – to jest Warszawskie Centrum Myśli Jana Pawła II, powołane nawiasem mówiąc przez Samorząd Warszawski, to też taki bardzo piękny znak czasów.
Może dodajmy jeszcze, że Samorząd Warszawski pod rządami PiS-u.
- Samorząd Warszawski pod rządami PiS-u, ale Samorząd warszawski pod rządami Platformy Obywatelskiej kontynuuje to i jestem pewien, że to jest taka instytucja, która będzie trwałym elementem refleksji nad nauczaniem Papieża i popularyzacji tego nauczania. Szkoda, że tylko Warszawa. Szkoda też, że duch nauczania Jana Pawła II tak słabo jest obecny w codziennym życiu Kościoła w Polsce, Kościoła, który nie bardzo umie sobie poradzić z trudnymi sytuacji i z trudnymi problemami.
Ale chyba w ogóle w naszym życiu publicznym, nie tylko Kościoła, który rzeczywiście przez te dwa lata zwłaszcza ostatnie, zmagał się z bardzo poważnymi problemami. Natomiast ja troszeczkę złośliwie wrzuciłam tę informacje, że to za rządów PiS-u w Warszawie, bo rozmawiam z politykiem Platformy. Nawiązuję, oczywiście, do tego bardzo głębokiego podziału między PiS-em a Platformą. A sam pan powiedział kilka minut temu, że te dni sprzed dwóch lat, kiedy tak poczuliśmy się wspólnotą i wtedy też publicyści i socjologowie mówili, że powinny zaowocować jakimś politycznym wyborem, jakimś zerwaniem z postkomunizmem, dlatego Polacy zagłosowali na PO/PiS. I co? Co mamy teraz?
- Nie zostało wiele z atmosfery tamtych lat. Myślę, że zawiedliśmy my, politycy. I nie chcę tego traktować w kategoriach partyjnych, nie chcę mówić, kto bardziej, kto mniej. Myślę, że te dwa lata od śmierci Jana Pawła II to jest taki moment, w którym każdy się powinien zastanowić nad swoją cząstką współodpowiedzialności za to, co się stało czy też do czego nie doszło. Sądzę, że centroprawica jest dzisiaj podzielona w sposób trwały, niemożliwa jest koalicja ani w tej kadencji, ani w następnej Platformy i Prawa i Sprawiedliwości. Natomiast wierzę, że nie ma potrzeby zimnej wojny. Ta zimna wojna, czasami bardzo gorąca nawet wojna na słowa między tymi partiami, rzeczywiście tak boleśnie rozrywała wspólnotę, która dwa lata temu się wyłoniła. Mam nadzieję, że przejedziemy...
Ma pan poczucie winy, że zawiedli politycy nas wszystkich wtedy z tego 2 kwietnia?
- Mam poczucie swojej własnej winy za to, że do tej koalicji nie doszło. I myślę, że bardzo wielu Polaków, zwłaszcza młodych, nigdy nam tego nie wybaczy.