PolskaJarocin w nowym wydaniu

Jarocin w nowym wydaniu

Nie chciałbym, aby potraktowano to jako reaktywację starego festiwalu. Projekt nasz jest próbą odtworzenia jednego z najważniejszych i najbarwniejszych wydarzeń kulturowych, które zdarzyło się w szarej rzeczywistości dekady lat 80. – przekonuje Robert Kaźmierczak, wiceburmistrz Jarocina w "Gazecie Poznańskiej".

Jarocin w nowym wydaniu
Muzeum Jarocińskie

Perony jarocińskiej stacji kolejowej zalewał kolorowy tłum. Nastroszone włosy, irokezy, skórzane kurtki, wytarte lub podarte spodnie, podziurawione rajstopy, kuse spódniczki, ćwieki. Zwyczajni młodzi ludzie przez trzy dni mogli się wyszaleć. Na przekór cenzurze, wmieszanym w tańczący tłum milicjantom i funkcjonariuszom Służby Bezpieczeństwa. Spali, gdzie się dało. Jedli, co popadło. W odpychającej rzeczywistości lat 80. jarociński festiwal był dla nich przystanią wolności. Przez ulicę Czerwonej Armii (dziś Św. Ducha – przyp. red.) przemieszczali się w kierunku amfiteatru i stadionu, gdzie odbywały się koncerty. Nieraz ucierpiały na tym sklepowe witryny... Kiedy kolorowe tłumy opuszczały Jarocin, miasto wyglądało jak po nalocie.

Witamy w szarej rzeczywistości Peerelu

„Jarocin PRL Festiwal” – tak brzmi nazwa imprezy, która odbędzie się w dniach 3-4 czerwca w Jarocinie. – Po tym jak Instytut Pamięci Narodowej znalazł dokumenty Służby Bezpieczeństwa dotyczące inwigilacji subkultur i muzyków z okresu Festiwalu Muzyków Rockowych w grudniu 2004 roku wydany został album. Wówczas to zrodził się pomysł, aby wydaniu takiego katalogu towarzyszyła jakaś impreza – opowiada Robert Kaźmierczak, wiceburmistrz Jarocina. – I tak doszliśmy do propozycji próby odtworzenia festiwalu.

Dodaje, że w latach 90. poszukiwano innej formuły dla tej imprezy. Zmieniła się bowiem rzeczywistość, próbowano zrobić festiwal europejski. – Publiczności to się jednak nie podobało – uważa wiceburmistrz. – Dlatego festiwalowi chcemy teraz znaleźć nową markę. To nie ma być na przykład Woodstock na bis. Poprzednia impreza niby przeszkadzała mieszkańcom, ale niejeden z nich udostępniał gościom festiwalu kawałek ogrodu.

Trampolina do sławy

Dla amatorskich zespołów jarociński festiwal stanowił trampolinę do sławy. Narodził się tu m.in. Kult, Brygada Kryzys, Armia czy T. Love. To również tu wśród wyróżnionych laureatów znalazły się takie miejscowe kapele jak Acapulco i Syjon. – Była to dla nas pewnego rodzaju zabawa – wspomina Adam Martuzalski, członek zespołu Acapulco. Wspomina, że z kolegami z Jarocina i Kalisza zawiązali zespół na krótko przed Jarocinem 1986 r. – Graliśmy Wesołą Muzykę Punk-Rockową z... akordeonem – uśmiecha się. – Było to jak na te czasy dziwne nowatorskie rozwiązanie.

Oni również odczuli na własnej skórze wszech panującą cenzurę. – Z dwunastu utworów, które przygotowaliśmy pozwolono nam zagrać pięć czy siedem – opowiada pan Adam. – To był jednak dla nas rok przełomowy, bo znaleźliśmy się w dziesiątce wyróżnionych. Bezpieka wypytywała również o członków zespołu, którzy występowali pod pseudonimami, bez żadnego adresu. Sprawę na szczęście szybko wyjaśniono w Jarocińskim Ośrodku Kultury, z którym muzycy mieli kontakt.

– Na festiwalu panował specyficzny klimat niezależności. Najpierw milicja była wszechobecna. Potem w mundurach była już tylko na ulicach, a w tłumie występowała po cywilnemu – wspomina. – Symptomy reżimu dało się jednak odczuć. W tym samym 1986 r. roku zespół zawiesił swoją działalność, bo część jego członków poszła do wojska. Wystąpili jeszcze razem w 1987, 1989 i 1991 r. w Jarocinie. – Wyrabiało się kontakty, znajomości. Uczyło się tolerancji, bo przecież na festiwal przyjeżdżały różne subkutltury – uważa mój rozmówca.

Pokolenie czterdziestolatków

– Przyjadą tu nie tylko zespoły amatorskie i profesjonalne, ale przede wszystkim pokolenie czterdziestolatów ze swoimi dziećmi, aby pokazać im jak się bawili w zupełnie innych czasach – mówi wiceburmistrz. Kiedy Adam Martuzalski dowiedział się o pomyśle reaktywacji imprezy przyznaje, że gdzieś tam w nim obudziła się dusza zbuntowanego chłopaka sprzed kilkunastu lat. Zagrają swoje najlepsze przeboje z okresu, kiedy razem występowali. Towarzyszyć im będzie także Kuba, syn pana Adama, który uczy się w Szkole Muzycznej w Jarocinie, klasie fortepianu. Jak zakłada gmina – impreza ma się w całości sfinansować ze sprzedaży biletów i dzięki sponsorom.

– Wiadomo, że nie inaczej będą wyglądać rozmowy dotyczące wszelkich reklam – mówi Robert Kaźmierczak. – Spodziewamy się od ośmiu do dziesięciu tysięcy. Przygotowaliśmy kilkaset miejsc noclegowych – zapewnia.

Andrzej Zieleziński mieszkaniec Jarocina:
Ludzie zawsze byli podzieleni. Bardziej bali się o to, żeby uczestnicy koncertów nic nie ukradli, nie robili burd. Zawsze są jakieś negatywne strony takich imprez. Jedyna opiekę nad tymi młodymi ludźmi pełnili księża, którzy tu przyjeżdżali. Odprawiali msze, uspokajali młodzież. To nic, że ci, co przyjeżdżali na koncerty, mają czerwone włosy, kitki. Ta młodzież musi się gdzieś wyszaleć. A Jarocin wówczas żyje. Moi synowie też chodzili na te koncerty. A ja ich pilnowałem. Za namową starszego syna sam udostępniałem altanę przyjeżdżającym. Dobrze się zachowywali. Nie miałem żadnych kłopotów z nimi. Jarocin był wszędzie znany. Gdziekolwiek nie pojechałem w Polskę – każdy go kojarzył przez festiwal.

Mieczysława Nowak mieszkanka Jarocina:
Nam to się podobało. Mimo że mieszkamy tak blisko stadionu, ani nas nie okradli, ani nas nie pobili. Strachu nie mieliśmy. Uczestnicy koncertów masowo przychodzili po chleb, cukier. Nieraz myli się u nas w ogródku. A przebierali się przeważnie w pociągach. Kiedy wracali już do domów, to nie było ich można poznać. Umyci, uczesani, normalnie ubrani. Nie mamy nic przeciwko temu, że festiwal znowu będzie się odbywać.

Robert Kaczmarek rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Jarocinie:
W KPPSP w Jarocinie pracuję od 1992 r. Pamiętam, że obsłużyliśmy naszą jednostką ostatnie dwa koncerty. Byliśmy w pełnej obsadzie. Koledzy nawet z wolnych służb byli w pracy. Nigdy jednak nie mieliśmy jakichkolwiek problemów. Super, że ta impreza znowu będzie organizowana. Sam kiedyś prywatnie chodziłem na festiwale jako 20-latek. Teraz też się chętnie wybiorę.

Wystąpią w Jarocinie

W dniach 3-4 czerwca w Jarocinie zagrają zespoły amatorskie oraz w koncercie gwiazd: Armia, Dezerter, Kobranocka, Bakszysz, TSA, Dżem, Variete. Reaktywują się też dwa jarocińskie zespoły: Acapulco i Syjon. Kilkunastogodzinny maraton muzyczny zakończy się nad ranem 5 czerwca. Bilety wstępu na koncert główny to kartki reglamentacyjne na kulturę (ceny biletów 10, 15, 20 złotych). Miasto i scena będzie udekorowana plakatami i elementami przypominającymi czasy Peerelu.

Odtajnieni

W 2003 r. Instytut Pamięci Narodowej odtajnił odnalezione przypadkowo materiały SB na temat legendarnego Festiwalu Muzyków Rockowych w Jarocinie. W latach 80. – mimo wszechwładzy PZPR, podległego jej aparatu bezpieczeństwa i cenzury – jarociński festiwal wydawał się dla młodych oazą wolności. Organizatorem Jarocina był Walter Chełstowski. Pierwsi cenzorzy pojawili się w 1985 r. Festiwal w latach 80. co roku przyciągał kilkanaście tysięcy młodych – zbuntowanych nie tylko przeciwko komunizmowi – Polaków. Ale na festiwalu pojawiało się co roku kilkunastu funkcjonariuszy SB, którzy dokumentowali życie punków, skinów i fanów heavy metalu. Przesłuchiwani byli również muzycy występujących na festiwalu, a ich teksty były cenzurowane.

Katarzyna Chilińska

Źródło artykułu:WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)