PolskaJapończyk zeznawał ws. "Wujka"

Japończyk zeznawał ws. "Wujka"

Dawny działacz "Solidarności", Japończyk
Yoshiho Umeda, zeznawał przed Sądem Okręgowym w
Katowicach w procesie w sprawie pacyfikacji w stanie wojennym
śląskich kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy".

Umeda był przesłuchany jako świadek w związku z zeznaniami współautora tzw. raportu taterników, Jacka Jaworskiego, który w 1982 r. zorganizował obóz wspinaczkowy dla członków plutonu specjalnego ZOMO, biorących udział w pacyfikacji kopalń. Tam niektórzy spośród oskarżonych mieli mu opowiadać, jak strzelali do górników. Informacje te - jak zeznawał Jaworski - znalazły się w sporządzonym przez niego raporcie, który miał trafić do przywódców podziemnej "Solidarności".

Umeda powiedział przed sądem, że Jaworskiego poznał i zaprzyjaźnił się z nim pod koniec lat 70. w schronisku w Dolinie Pięciu Stawów Polskich w Tatrach. Umeda był związany z Zakopanem przez pochodzącą stamtąd rodzinę żony, oboje często tam przebywali.

Umeda pełnił funkcję zastępcy szefa biura zagranicznego regionu Mazowsze NSZZ "Solidarności", był też jednym z organizatorów pierwszego zjazdu związku. Jaworski był znany w zakopiańskim środowisku jako oficer milicji i bardzo dobry alpinista i taternik. Za pośrednictwem Japończyka przekazywał "Solidarności" tajne informacje z resortu spraw wewnętrznych, w tym o planach wprowadzenia stanu wojennego.

O raporcie taterników Umeda dowiedział się dopiero kilka lat temu, po ukazaniu się artykułu na ten temat w "Gazecie Wyborczej". W styczniu 1982 r. Umeda został wydalony z Polski i stracił kontakt z Jaworskim, powrócił dopiero w 1988 r. W związku z tym nie znał losów sporządzonego przez Jaworskiego dokumentu, wie jedynie, że zaginął, poza fragmentem zamieszczonym w podziemnym piśmie "Fakt".

Jak mówił Umeda, Jaworski był przekonany, że współpracując z nim wykonuje jego rozkazy, a nie prośby, i uważał, że jest "żołnierzem Solidarności". Jestem przekonany, że wmówił sobie taką misję współpracy z "Solidarnością" - podkreślił. Pytany przez sąd, czy Jaworski mógł ubarwiać swoją relację, aby mieć poczucie spełnienia tej misji, Umeda zaprzeczył.

Nie miał skłonności do mistyfikacji, jest osobą małomówną. Użyłem sformułowania, że miał poczucie misji, ale to nie oznacza, że starał się coś ustalić za wszelką cenę. Skoro miał coś ustalić, to poprzestał na faktach - powiedział Umeda. Całą swoją osobą gwarantuję wiarygodność zeznań Jacka Jaworskiego - podkreślił.

Nawiązując do faktu, że Zbigniew Bujak w zeznaniach przed katowickim sądem nie potwierdził faktu współpracy Jaworskiego z "Solidarnością", Umeda powiedział, że zorganizował po tej rozprawie spotkanie w swym domu z udziałem m.in. Bujaka i Jaworskiego. Okazało się, że Bujak dowiadywał się o wielu organizowanych na niego przez władze obławach właśnie dzięki informacjom, przekazywanym przez Jaworskiego.

Jak tłumaczył Umeda, jako jedyny łącznik Jaworskiego z "Solidarności" nie mówił nigdy swym przełożonym, kim dokładnie jest jego informator ani jak się nazywa. To podstawowa zasada konspiracji. Zbigniew Bujak mógł więc nie wiedzieć o Jaworskim lub nie był pewny, kto był informatorem i stąd takie zeznania - wyjaśnił.

Na koniec zeznań Umeda wygłosił krótkie oświadczenie, nawiązując do wyroku w poprzednim procesie w tej sprawie. Sąd nie dał wówczas wiary zeznaniom taterników, a zeznaniom innych świadków na ten temat nie przypisał istotnego znaczenia.

Jako Japończyk bardzo boleśnie odczułem to, że niezawisły polski sąd nie dał wiary moim zeznaniom. To tak, jakby powiedział, że jestem kłamcą, a według japońskich zwyczajów to wielka hańba. W przeszłości taka sytuacja byłaby dla Japończyka podstawą do popełnienia harakiri - brzmiało oświadczenie Umedy.

Podczas czwartkowej rozprawy sąd przychylił się do wniosku jednego z oskarżycieli posiłkowych, Czesława Kłoska, o przesłuchanie jako świadka Andrzeja K. - kierownika schroniska w Dolinie Pięciu Stawów w czasie, kiedy mieli tam być szkoleni członkowie plutonu specjalnego. Ma to pomóc w ustaleniu terminów, przebiegu szkoleń i określeniu, którzy z oskarżonych brali w nich udział.

Kolejne terminy rozpraw to 12 i 20 grudnia. 20 grudnia sąd zamierza przesłuchać Zbigniewa Bujaka, Zbigniewa Romaszewskiego i Janusza Onyszkiewicza. Na styczeń planuje przeprowadzenie konfrontacji Jacka Jaworskiego i oskarżonych.

Podczas pacyfikacji strajkujących kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy" na początku stanu wojennego zginęło dziewięciu górników, a kilkudziesięciu zostało rannych. Na ławie oskarżonych zasiada 17 byłych milicjantów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)