Janusz Szpotański - trzy lata więzienia za obrazę władzy
Polityczna szopka "Cisi i Gęgacze" napisana przez Janusza Szpotańsiego rozwścieczyła władzę ludową. Władysław Gomułka w swoim słynnym przemówieniu nazwał autora człowiekiem "o moralności alfonsa", zaś sąd w Warszawie 6 lutego 1968 roku skazał go na trzy lata więzienia - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Marta Tychmanowicz.
06.02.2013 | aktual.: 06.02.2013 15:14
Władysław Gomułka krzyczał z trybuny, że Szpotański tkwi w zgniliźnie rynsztoku, a jego tekst zawierający "pornograficzne obrzydliwości" to "reakcyjny utwór, ziejący sadystycznym jadem nienawiści do naszej partii". W "Cichych i Gęgaczach" Gomułka występował pod postacią Gnoma, zaś Cichymi autor określił służbę bezpieczeństwa. Gęgaczami nazwał rozgadaną opozycję.
Inspiracją dla Janusza Szpotańskiego do napisania antygomułkowskiej szopki politycznej "Cisi i Gęgacze czyli bal u Prezydenta", nazwanej przez autora dla większego efektu satyrycznego "operą w trzech aktach z uwerturą i finałem", były zbliżające się obchody dwudziestolecia Polski Ludowej, które władza planowała hucznie świętować. Autor postanowił zorganizować dla grona znajomych własną akademię "ku czci" PRL, na którą napisał kilka wierszowaych tekstów. Pierwsza satyryczna akademia odbyła się oczywiście 22 lipca 1964 roku, a prezentowane na niej utwory stały się bardzo popularne. Znajomi zachęcali Szpotańskiego do dalszego pisania. "Cisi i Gęgacze" powstali w ciągu siedmiu dni. - W środowisku intelektualnym i literackim Warszawy cieszyła się ona niesłychanym powodzeniem, tak że byłem po prostu rozrywany: co chwila ktoś mnie zapraszał, żebym przyszedł i zaprezentował utwór (…) rzecz była już dość głośna, przynajmniej na tyle, że „Wiadomości” londyńskie doniosły, iż po Warszawie krąży szopka satyryczna
nieznanego autora pt. „Cisi i Gęgacze”, która cieszy się olbrzymim powodzeniem. Zresztą sam zacząłem odczuwać, że atmosfera wokół mnie jakby się zagęściła. Wiele wskazywało, że utworem tym, poza wdzięczną publicznością, interesuje się również służba bezpieczeństwa - opowiadał Szpotański.
Szpotańskiego aresztowano w styczniu 1967 roku w święto Trzech Króli i osadzono w więzieniu na Mokotowie. Prokuratura miała niezbite dowody na to, iż to on jest autorem tekstu pt. "Cisi i Gęgacze" - teczkę z maszynopisem znalezioną podczas rewizji w jego mieszkaniu oraz taśmę z nagraniem, na którym sam autor recytuje satyryczny tekst. Rozprawa sądowa odbyła się przy drzwiach zamkniętych, powodem jej tajności miały być jakoby "pornograficzne obrzydliwości" zawarte w utworze. Obrońcami Szpotańskiego byli Władysław Siła-Nowicki i Jan Olszewski. Sąd wydał wyrok skazujący autora na trzy lata pozbawienia wolności na podstawie art. 23 par. 1 Dekretu o Przestępstwach Szczególnie Niebezpiecznych w Okresie Odbudowy Państwa. W prasie pojawiły się artykuły pod charakterystycznymi, egzaltowanymi tytułami: "Prawdziwe oblicze prowokatora zostało obnażone", "Współudział monachijskiej agentury", "Literatura pospolitego rynsztoku".
W przemówieniu Stefana Kisielewskiego o tym właśnie procesie podczas nadzwyczajnego zebrania Związku Literatów Polskich (29.02.1968) padły słynne słowa Kisiela o "dyktaturze ciemniaków": - Ten młody człowiek napisał szopkę, której nie drukował, nie kolportował, którą recytował w towarzystwie przy wódce, w niewielkim gronie. To jest precedens przerażający, bo opowiadanie kawałów politycznych jest w Polsce tak modne, że przypuszczam, skoro Szpotański otrzymał trzy lata, to tak jak tu nas 400 osób, to jest 1200 lat więzienia. Po takim procesie mogę przyjść inne. Dlatego ja opowidam się za rezolucją kolegi Kijowskiego, która stawia sprawę całościowo na tle skandalicznej dyktatury ciemniaków w polskim życiu kulturalnym, jaką obserwujemy od dłuższego czasu.
Utwór "Cisi i Gęgacze" nie był jednak jedynym, którego satyryczne ostrze wymierzone było w Gomułkę. Szpotański napisał jeszcze m.in. "Towarzysza Szmaciaka", "Gnomiadę" poemat (nieukończony) o Gnomie marzącym o powrocie do władzy; zaś w kolejnej operze (w także nieukończonej) pt. "Targowica czyli opera Gnoma" sam Gomułka pisze operę (o walce reakcyjnego i ciemnego kleru z szlachetnymi czerwonymi), którą każe podwładnym wystawić na ulicach Warszawy; satyryczna "Rozmowa w kartoflarni" nawiązuje do przedwojennego epizodu z życia I sekretarza KC ("Jak podała prasa polska w ogłoszonym z okazji 60. rocznicy urodzin życiorysie tow. Gomułki, podczas pobytu w więzieniu w Rawiczu przed wojną pracował on w więziennej kartoflarni wraz z pewnym poetą ukraińskim"). Z kolei w zabawnej "Balladzie o cudzie na Woli" duch Bieruta pojawia się na ulicach Warszawy i sprzedaje polityczną kiełbasę po 26zł za kilogram, chcąc wyzwolić lud pracujący stolicy spod ucisku Gnoma-Gomułki:
(…) O ludu roboczy, by dodać ci sił
w tej walce nierównej, z Tirany
najświeższej broszury przywiozłem pięć ton
zaszytej we flak kiełbasiany.
Odpowiedź, dlaczego zdradziecki jest Gnom
i źle robotniczej jest klasie,
a także uchwały KC KPP
zawarte są w każdej kiełbasie. (...)
Janusz Szpotański z trzech lat odsiedział dwa lata i siedem miesięcy. Z okazji kolejnej rocznicy, 25-lecia PRL, ogłoszono amnestię. Autorowi opery "Cisi i Gęgacze" darowano pięć miesięcy kary, z więzienia wyszedł jesienią 1969 roku. 30 lat później w wieku 70 lat Janusz Szpotański został oczyszczony z zarzutów, a Sąd Najwyższy przyznał mu odszkodowanie za czas spędzony w więzieniu i doznaną niesprawiedliwość. Zmarł dwa lata później.
Specjalnie dla WP.PL Marta Tychmanowicz