Janusz Steinhoff: budżet niesie w sobie grzech zaniechania
Budżet został profesjonalnie przygotowany, natomiast on niesie w sobie grzech zaniechania reformy finansów publicznych i nie uchwalenie przez Sejm propozycji rządu o zmianie systemu ozusownia, jak to się mówi w języku potocznym przedsiębiorców - powiedział w Sygnałach Dnia Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka.
27.11.2004 | aktual.: 28.11.2004 15:47
Sygnały Dnia: Mamy budżet na 2005 rok. Podczas wczorajszych głosowań Sejm zwiększył dochody budżetu do 174 miliardów 692 milionów złotych i wydatki do 209 miliardów 692 milionów złotych. Deficyt pozostaje bez zmian na poziomie 35 miliardów złotych. W naszym studiu gość: działacz Partii Centrum, były wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka — Janusz Steinhoff. Dzień dobry.
Janusz Steinhoff: Dzień dobry panom, dzień dobry państwu.
Sygnały Dnia: Nie będę pytał, czy ten budżet jest dobry, bo, oczywiście, bo odpowie pan, że jest zły.
Janusz Steinhoff: Nie, ja tak nie odpowiem, jako że jestem politykiem umiarkowanym. Ten budżet jest — tak to można powiedzieć — jak każdy budżet obrazem stanu finansów publicznych, jest obrazem możliwości państwa, które jednak nie przeprowadziło reformy finansów publicznych głębokiej. Natomiast ten budżet (myślę tutaj o założeniach budżetowych, o prognozach makroekonomicznych) jest budżetem profesjonalnie skonstruowanym — to moja recenzja ekonomiczna — budżet, który jest racjonalny w sensie planowania, natomiast, oczywiście, on stwarza możliwości rozwoju państwa bardzo ograniczone, ponieważ — tak jak powiedziałem — nie przeprowadzono generalnej i racjonalnej, bardzo koniecznej reformy finansów publicznych. Oczywiście, posłowie zawsze — taka jest tradycja w polskim parlamencie — wprowadzają zmiany do budżetu. A to zwiększają dochody najczęściej poprzez prognozowany wzrost dochodów z podatków, tutaj posłużono się zwiększeniem dochodów z podatku VAT z prognozą 600 milionów, o ile pamiętam...
Sygnały Dnia: A na ile te prognozy się zwykle sprawdzają? Pan ma doświadczenie w tym.
Janusz Steinhoff: Myślę tak, że planowanie makroekonomiczne zawsze jest bardzo trudne, bo przecież w założeniach do budżetu określa się prognozowany wzrost PKB, określa się prognozowaną inflację, określa się nawet średni kurs dolara czy euro, są chude złotówki i to jest zawsze prognozowanie oparte na aktualnych czynnikach, które kształtują te warunki. Trzeba mieć świadomość, że nie sposób w ekonomii wszystkiego przewidzieć, nie sposób przewidzieć wpływu polityki tej globalnej, międzynarodowej na sytuację ekonomiczną, bo przecież dwa lata temu czy nawet rok temu nikt nie spodziewał się, że będą tak wysokie ceny ropy — to jest bardzo istotny w gospodarce nośnik energii, nikt nie spodziewał się, że będą tak wysokie w ślad za ceną ropy ceny węgla czy też stali. Przypominam, że ceny węgla koksującego poszły bardzo w górę, Jastrzębska Spółka Węgla wygeneruje zyski na poziomie grubo ponad miliard złotych w skali rocznej. I to są prognozy, które, oczywiście, czas zweryfikuje.
Natomiast ja myślę, że ten budżet został profesjonalnie przygotowany, natomiast on niesie w sobie grzech zaniechania reformy finansów publicznych i nie uchwalenie przez Sejm propozycji rządu o zmianie systemu ozusownia, jak to się mówi w języku potocznym przedsiębiorców. Tutaj, oczywiście, błąd rządu polegał na niewystarczającej elastyczności w rozmowach z przedsiębiorcami, już dał dodatkowy ubytek dochodów na poziomie 1,5 miliarda złotych. Budżet to również ustawy okołobudżetowe. Przecież ten budżet musi się domykać i minister finansów, Rada Ministrów musi przyjąć rozwiązania, które zagwarantują mu pokrycie ubytków w dochodach na poziomie 2 miliardów złotych, o ile pamiętam, w tej chwili.
Sygnały Dnia: Zyta Gilowska z Platformy Obywatelskiej w Radiowej Jedynce u nas powiedziała, że to (ten budżet) „salceson wyborczy, a właściwie kaszanka, trochę krwi bogatych i pęczak”.
Janusz Steinhoff: Jest to bardzo takie...
Sygnały Dnia: Obrazowe.
Janusz Steinhoff:...kwieciste bardzo określenie. Natomiast ja uważam, że Sejm wyraził nawet w debacie budżetowej i w decyzjach budżetowych swoje preferencje polityczne. Uważam za skandaliczne przesunięcie środków z Instytutu Pamięci Narodowej na OHP, czyli Ochotnicze Hufce Pracy. Wiadomo, jaką rolę w budowie świadomości naszego społeczeństwa, społeczeństwa, które przecież tego oczekuje, pełni Instytut Pamięci Narodowej. Również zdarzyły się takie przesunięcia, jak przyznanie 100 milionów złotych na metro z rezerwy ministra infrastruktury. Oczywiście, ja nie neguję potrzeby wsparcia przez budżet centralny budowy metra, natomiast zdaniem ministra infrastruktury i ministra finansów przede wszystkim przesunięcie tych środków jest niemożliwe z punktu widzenia prawnego, w związku z tym, niestety, zdarzają się, niestety, zawsze w Sejmie tego typu wpadki natury, że tak powiem, formalnej.