Janusz Steinhoff: Belka ratuje co może z planu Hausnera

Odnoszę wrażenie, że premier Belka ratuje co może z planu Hausnera. Czyli idzie na pewne ustępstwa chcąc mieć możliwość przeprowadzenia regulacji ustawowych przez parlament. Natomiast to wszystko dobrze nie wróży. Jeszcze raz podkreślam problem uzdrowienia finansów publicznych jest kluczowym problemem dla Polski w tej chwili - powiedział Janusz Steinhoff w "Salonie Politycznym Trójki".

04.08.2004 | aktual.: 04.08.2004 11:17

Kamil Durczok: Czy plan Hausnera jeszcze żyje?

Janusz Steinhoff: Wydaje mi się, że coraz bardziej jest okrojony. Takie odnoszę wrażenie. Ja mam nadzieję, że większość regulacji z tego planu wynikających pozostanie i zostanie przeprowadzonych przez Sejm w formie regulacji ustawowych. Natomiast wsłuchując się w głos zaplecza politycznego rządu pana profesora Belki mam coraz większe wątpliwości. Rozpoczął się festiwal, że tak powiem, populizmu, przedwyborczy. To zawsze jest zjawisko w Sejmie obserwowane w każdej kadencji.

Kamil Durczok: To zaplecze mówi, że mamy do czynienia z planem Patera, a nie planem Hausnera.

Janusz Steinhoff: Właśnie o to chodzi, że administracja państwowa nie buduje swojej pozycji, gdy przedstawia program. Program, którego większość umiarkowanych polityków i znawców ekonomii nie kwestionowało. Jego potrzeby wprowadzania. Bo przecież największym problemem Polski jest w tej chwili konieczność uzdrowienia finansów publicznych. Jeśli my myślimy o wejściu do strefy euro. Nie zapominajmy również, że jesteśmy członkiem Unii Europejskiej. I rada ministrów finansów Unii oczekuje, iż polski rząd przedstawi ścieżkę redukcji deficytu budżetowego.

Kamil Durczok: Polski rząd, tymczasem panie ministrze, przedstawia kolejne autopoprawki do tego, co pierwotnie nazywane było planem Hausnera, choć wicepremier Hausner przeciwko tej nazwie protestował. Rząd odchodzi od zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn i zmienia zasady dorabiania do rent i emerytur.

Janusz Steinhoff: To oczywiście będzie kosztować. To znaczy, to będzie owocowało oczywiście zmniejszeniem skali redukcji deficytu budżetowego. To jest kwestia 3,5 miliarda złotych.

Kamil Durczok: No właśnie, czy jest o co kruszyć kopie? Bo odejście od tych wszystkich pierwotnych planów ministra Hausnera, jak pan zauważył, to 3,5 miliarda złotych wobec 54 miliardów ogólnych oszczędności, które ten plan miał przynieść. Pytanie, czy jest się o co kłócić?

Janusz Steinhoff: Nie zapominajmy, że 15,9 miliarda wedle planu profesora Hausnera, to była skala redukcji w tak zwanych transferach socjalnych. To bardzo dużo. Więc ja odnoszę wrażenie , że premier Belka ratuje co może z planu Hausnera. Czyli idzie na pewne ustępstwa chcąc mieć możliwość przeprowadzenia regulacji ustawowych przez parlament. Natomiast to wszystko dobrze nie wróży. Jeszcze raz podkreślam problem uzdrowienia finansów publicznych jest kluczowym problemem dla Polski w tej chwili. Ten wzrost gospodarczy, który odnotowujemy aktualnie powinien pomóc temu programowi uzdrowienia finansów publicznych. Mam nadzieję, że rozwiąże się problem koncepcji prywatyzacji. Przecież deficyt budżetowy finansowany jest w części z wpływów z prywatyzacji. I trzeba mieć taką świadomość, ja odnoszę takie wrażenie, że administracja państwowa wycofując się z kolejnych punktów programu Hausnera jakby stawia się w świetle ciała, które niespecjalnie jest przekonane do swoich racji.

Kamil Durczok: Ale może to nie jest porażka wicepremiera Hausnera, czy planu Hausnera, tylko odejście od szukania pieniędzy tam, gdzie ich nie ma?

Janusz Steinhoff: Panie redaktorze, polityka jest sztuką zawierania kompromisów, które nie wymagają ofiary z zasad. I ja uważam, że każdy rząd idzie na pewne kompromisy z większością parlamentarną. Oczywiście pamiętajmy o tym, że te wszystkie zmiany prowadzące do uzdrowienia finansów publicznych nie powinny dotykać najuboższych. I na przykład ja zaliczam się do tych polityków, którzy uważają, że tak zwana likwidacja starego portfela, chociaż kosztowała budżet państwa, to jest racjonalne rozwiązanie.

Kamil Durczok: A co pan myśli o tym zakazie dorabiania przez emerytów i rencistów, kiedy ich średni miesięczny dochód przekracza 50% przeciętnego wynagrodzenia?

Janusz Steinhoff: To jest oczywiście zawsze dyskusyjna sprawa, bo nie zapominajmy o tym, że mamy bardzo wysokie bezrobocie w Polsce. I ten problem należy postrzegać również w świetle wielkich problemów społecznych związanych z bezrobociem...

Kamil Durczok: Panie premierze, ale jaki dyskusyjny. Przecież to jest zabranianie komuś podejmowania pracy.

JS: Nie zapominajmy, że ten ktoś ma świadczenia emerytalne.

Przeczytaj cały wywiad

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)