Janusz Piechociński: jeśli moje pomysły nie będą honorowane odejdę z rządu
- Jeśli moje pomysły nie będą honorowane, to odejdę. Nie zamierzam być malowanym wicepremierem - zadeklarował w rozmowie z "Rzeczpospolitą" lider PSL Janusz Piechociński. O relacjach z koalicjantem mówi dziś wyjątkowo dosadnie. - Niech mówią, co chcą. Ja nie wzniecam co tydzień nowych konfliktów. Nie biegam z wiaderkiem z szambem.
22.04.2013 | aktual.: 22.04.2013 09:09
Zdaniem gazety współpraca pomiędzy Piechocińskim a premierem Tuskiem "mocno szwankuje". W ostatnich dniach premier bez wiedzy Piechocińskiego zdymisjonował ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego. Donald Tusk miał także pretensje do Piechocińskiego a pomiędzy politykami miało dojść do "nerwowej rozmowy" odnośnie podpisanego z Gazpromem memorandum - przyznaje lider PSL.
Premier miał również nie pokazać Piechocińskiemu raportu szefa MSW w sprawie analizy budowy gazociągu przez Polskę, choć wicepremier - podkreśla gazeta - "z racji swych kompetencji był jednym z najbardziej oczywistych adresatów dokumentu".
Niemniej Piechociński, po aferze gazowej, nie stracił stanowiska w rządzie. Zdaniem części części polityków PO tylko dlatego, że jest liderem koalicyjnego PSL. - Niech mówią, co chcą. Ja nie wzniecam co tydzień nowych konfliktów. Nie biegam z wiaderkiem z szambem - komentuje zachowanie koalicjanta Piechociński.
Tymczasem Rafał Grupiński, szef klubu Platformy, na słowa Piechocińskiego odpowiada, że różnica zdań jest stałym elementem współpracy pomiędzy koalicjantami. - Różnice zdań w koalicji są naturalne. Nie zawsze musimy mieć takie samo zdanie we wszystkich kwestiach. Na tym polega docieranie się koalicjantów - mówi i dodaje, że "ostra retoryka Piechocińskiego nie zagraża koalicji".
Efektem ostatnich wydarzeń może być powołanie nowego ministerstwa energetyki - zwraca uwagę "Rz". Jaki udział będzie miał w nowym resorcie PSL? - W praktyce już od dawna to nie politycy PSL ponoszą odpowiedzialność za energetykę - odpowiada Piechociński.