Janusz Palikot zdradza pierwsze polityczne plany
Janusz Palikot, lider Ruchu Palikota, powiedział, że umówił się na spotkanie z b. prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim i politykiem SLD Ryszardem Kaliszem, by porozmawiać z nimi o przyszłości lewicy. Zadeklarował też, że jego partia będzie konstruktywną opozycją.
Palikot powiedział dziennikarzom, że o przyszłej koalicji i ewentualnym udziale w niej jego partii, będzie można rozmawiać dopiero po podaniu przez PKW oficjalnych wyników wyborów. - Kiedy będziemy mieli oficjalne wyniki, zobaczymy dopiero, czy koalicja PO-PSL powstanie, czy ona się złoży. Trudno dziś spekulować - mówił Palikot.
Dodał, że "wygrał Donald Tusk i to do niego należy inicjatywa". - Jak sobie wybierze PSL za koalicjanta, to będzie miał, moim zdaniem, ogromny problem, że rozczaruje jedną czwartą polskiego społeczeństwa - oświadczył lider Ruchu Palikota. Poinformował, że jak dotąd nie otrzymał propozycji rozmów na temat koalicji.
Zdaniem Palikota już pobieżna analiza tych, którzy głosowali na PO pokazuje, że jedna trzecia z nich chce programu nowoczesnego państwa. - Oni głosowali na Platformę ze strachu przed PiS. PO znów się ten manewr udał. Realne poparcie dla projektu nowoczesnego państwa, państwa świeckiego, przyjaznego, obywatelskiego, to jest ponad 25% - uważa Palikot.
W jego opinii oznacza to, że przyszła koalicja - jakakolwiek by powstała, także koalicja PO-PSL - musi uwzględnić w praktyce rządzenia część wartości, które zawierają się w projekcie zaproponowanym przez jego partię. W przeciwnym wypadku - uważa Palikot - taka koalicja rozminie się z olbrzymią częścią społeczeństwa, także tych ludzi, którzy głosowali na PO.
- Przestrzegam przed czymś takim, żeby w sposób łatwy pozbawić się tego, co było wielką siłą Ruchu Palikota, mianowicie nowi ludzie w polityce. Chcemy rozmawiać, chcemy wykorzystać wiedzę i autorytet, ale też chcemy, aby jak najwięcej w polityce było właśnie nowych ludzi - powiedział.
Zaznaczył, że jest gotów poprzeć przyszłą koalicję nawet bez wchodzenia do niej, jeśli jej program będzie zawierał przynajmniej część postulatów jego partii. - Możemy się umówić w kilku sprawach, które my na pewno poprzemy, nie będzie z naszej strony totalnego bycia na "nie". W pewnych sprawach będziemy konstruktywną opozycją - zadeklarował.
Jego zdaniem PO będzie próbowała "wyciągnąć" kilku posłów z klubu SLD. - Jeśli okaże się, że PO i PSL zabraknie kilku mandatów (do stworzenia większości parlamentarnej) - a nawet jeśli będą mieli ostatecznie jednego lub dwóch posłów ponad, to i tak będzie ciężko (w głosowaniach) - oni będą musieli wziąć kilku posłów i wezmą ich z SLD" - powiedział Palikot.
Jak zaznaczył, jest przekonany, że kilku ludzi SLD przejdzie do klubu PO. - Pytanie, co z resztą. Umówiłem się wczoraj z prezydentem Kwaśniewskim, umówiłem się z Ryszardem Kaliszem i będę z nimi rozmawiał. Zobaczymy, co z tego wyniknie - powiedział. Dopytywany, o czym chce rozmawiać z Kaliszem i Kwaśniewskim, odparł tylko: "o tym, co dalej z lewicą".
- Kalisz jest bardzo długo w polityce. Ludzie wierzą mu, mają do niego zaufanie, ale widzą, że jego formacja, która w różnych okresach sprawowała nawet dosyć mocną władzę, nie zrealizowała bardzo wielu rzeczy - powiedział, pytany, czy czuje satysfakcję z tego, że zagłosowało na niego więcej osób niż na posła Sojuszu. Według najnowszych cząstkowych danych PKW na startujących w okręgu warszawskim: Kalisza głosowało ponad 51 tys. osób, a na Palikota - ponad 89 tys.
W opinii Palikota wyniki wyborów "to jest bardziej klęska SLD niż Ryszarda Kalisza". - Poza tym było też oczekiwanie na nowych ludzi na lewicy i moim zdaniem to z góry stawiało Ryszarda Kalisza w trochę trudniejszej pozycji - dodał.
Zadeklarował, że Ruch Palikota to partia lewicowa. - Chociaż my w przeciwieństwie do tradycyjnej lewicy dopuszczamy w realizacji pewnych zadań lewicowych rozwiązania liberalne jako metody działania - zaznaczył.
Natomiast w sensie obyczajowym jego ugrupowanie jest "bardzo liberalną partią". Zdaniem Palikota wejście do sejmu transseksualistki i przyznającego się do swojej orientacji homoseksualisty - startujących z list jego ugrupowania - będzie oznaczało, że "przez te cztery lata wszyscy będziemy się oswajali z innością". "Moim zdaniem to będzie pracowało na zmiany, na dalszą wolność" - ocenił Palikot.