Janusz Palikot: słowa o zamachu to warcholstwo. Jarosław Kaczyński jest warchołem
Kandydat na prezydenta Janusz Palikot w Bydgoszczy "warcholstwem" określił twierdzenie, że przyczyną katastrofy smoleńskiej był zamach. Ocenił, że bezkarność osób głoszących takie poglądy i niezakończenie śledztwa powodują brak zaufania obywateli do państwa i jego instytucji.
- Antoni Macierewicz jest warchołem, Jarosław Kaczyński jest warchołem. To, co wyprawiają ci ludzie - dla tego nie ma słów. To jest niszczenie polskiego państwa, ośmieszanie naszego państwa. To jest po prostu dla własnych, prywatnych korzyści, dla jakichś przyjemności osobistych, to jest po prostu poniżanie naszego kraju - powiedział przewodniczący Twojego Ruchu na konferencji prasowej.
- Jeżeli wbrew wszystkim faktom, wbrew materiałom publikowanym przez prokuraturę wojskową, twierdzi się, że był wybuch, że był zamach, że w to są zamieszanie najważniejsi funkcjonariusze naszego państwa, prezydent urzędujący, premier, przy całym moim krytycyzmie wobec Komorowskiego i Tuska (...), ale przecież są to instytucje naszego państwa. Nie można bezkarnie opowiadać tych bzdur. To jest czystej klasy warcholstwo. To właśnie zgubiło Pierwszą Rzeczpospolitą - dodał.
Zdaniem przewodniczącego Twojego Ruchu w sprawach związanych z katastrofą TU-154 "państwo pokazuje się z dziadowskiej strony". Wskazał m.in. na niezakończenie przez pięć lat śledztwa, a także niereagowanie na nieprawdziwe twierdzenia o zamachu i wybuchu. Zaznaczył, że to powoduje brak zaufania obywateli do państwa, prezydenta, klasy politycznej, prokuratury.
- Wreszcie musi przyjść ktoś, kto zrobi porządek. (...) Mam nadzieję, że ludzie mi zaufają i będę mógł to zrobić. Na pewno nie będę tolerował czegoś takiego, co dziś się toleruje - mówił kandydat na prezydenta.
Palikot poinformował, że jeżeli w przyszłym tygodniu prokuratura nie zareaguje na złożony przez niego wniosek o podjęcie działań wobec Kaczyńskiego i Macierewicza, to złoży skargę na bezczynność.
Lider Twojego Ruchu, informując w środę o zamiarze złożenia zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez Kaczyńskiego i Macierewicza mówił, że w sprawie katastrofy smoleńskiej "uporczywie powtarzają nieprawdę", "przez kilka lat świadomie wprowadzają w błąd opinię publiczną, mataczą w sprawie, gmatwają śledztwo i popełniają w związku z tym różnego rodzaju przestępstwa utrudniające ustalenie sprawców tej katastrofy i zamknięcie postępowania".
Podkreślił, że jeśli Kaczyński i Macierewicz mają jakieś dowody ws. katastrofy smoleńskiej to powinni poinformować prokuraturę. - Jeśli powtarzają to wielokrotnie, publicznie, to prokuratura powinna zażądać od nich wyjaśnień - dodał.
Zdaniem polityka, "nie może być tak, że bezkarnie w Polsce się formułuje opinie, że w doszło do zamachu, do zabicia prezydenta i ważnych innych osób publicznych". Dodał, że Macierewicz powtórzył swoje tezy już po wtorkowych informacjach prokuratury.
We wtorek rano radio RMF FM poinformowało, że dotarło do najnowszej opinii biegłych powołanych przez prokuraturę wojskową, którzy na nowo odczytali zapis rejestratora rozmów w kokpicie tupolewa. Według rozgłośni, ze stenogramu wynika, iż w kabinie pilotów do samego końca przebywała osoba opisana przez biegłych jako Dowódca Sił Powietrznych. Osoba ta nie opuszczała kokpitu mimo wezwania stewardessy do zajęcia swoich miejsc, wydawała polecenia członkom załogi, zachęcała do lądowania. Według rozgłośni sugestie o konieczności lądowania miały też padać z ust dyrektora protokołu dyplomatycznego Mariusza Kazany.
Naczelna Prokuratura Wojskowa oświadczyła, że w publikacji jest szereg nieścisłości. Zapowiedziała też wniosek o śledztwo ws. wycieku informacji z ich postępowania.
W środę w TVP 1 Antoni Macierewicz odnosząc się do najnowszego odczytu rozmów w kokpicie tupolewa powiedział m.in., że zapis jest fałszywy i został ujawniony po to, żeby oskarżyć pilotów.