Janusz Palikot o prezydencie: Andrzej Duda to prawdziwe nieszczęście
- Czas Palikota jeszcze może nadejść. Czerpię z tych wszystkich klęsk dużo wiedzy i myślę, że one mnie przygotowują do większej odpowiedzialności i tworzą mnie jako nowego człowieka - przekonywał w "Faktach po Faktach" w TVN24 Janusz Palikot.
08.08.2015 | aktual.: 09.08.2015 00:22
Janusz Palikot zapowiedział, że jeśli nie dostanie się do Sejmu, to nie wycofa się z polityki. - Z polityki bardzo trudno jest wyjść, jeśli już człowiek się do niej dostał.
- Czas Palikota jeszcze może nadejść. Czerpię z tych wszystkich klęsk dużo wiedzy i myślę, że one mnie przygotowują do większej odpowiedzialności i tworzą mnie jako nowego człowieka. Nie martwię się o to, co było. Chcę wyciągać wnioski z tych błędów w przyszłości - przekonywał.
Zjednoczenie lewicy
- Ja się bardzo wycofałem, pozwalam Barbarze (Nowackiej - przyp. red.) być twarzą partii. Jeśli trzeba gdzieś było w negocjacjach ustąpić, to ustępowaliśmy. Startuję z Lublina, nie z Warszawy, gdzie cztery lata temu dostałem 100 tys. głosów. Robię, co mogę, aby to moje ego nie przeszkadzało tej koalicji i cieszę się, że Leszek Miller postąpił tak samo - powiedział współprzewodniczący Twojego Ruchu.
- Leszek Miller jest trudnym negocjatorem, a nasza znajomość jest szorstka - przyznał.
- SLD i Twój Ruch powinny mieć plan, żeby przekształcić się we wspólną partię pod nazwą Zjednoczona Lewica. Nie ma sensu utrzymywać tych formacji jako niezależnych. Jeśli przez rok będzie dobrze funkcjonował klub parlamentarny i przekonamy się, że ma to sens, to powinniśmy doprowadzić do zjazdu zjednoczeniowego - powiedział.
Palikot o Dudzie
- To było skandaliczne wystąpienie w Sejmie i jego zachowanie po zostaniu prezydentem i teraz to zaangażowanie w kampanię PiS. To jest człowiek, który dzieli. Ja uważam, że Andrzej Duda to prawdziwe nieszczęście. Będziemy mieć z tego megaproblemy - ocenił Palikot.
- Andrzej Duda nie chce budować wspólnoty, to są puste hasła jak jego obietnice. Za tym nie stoją żadne konkrety - mówił.
- Błędem (w czasie orędzia - przyp. red.) było to wyraźne zaangażowanie się po stronie jednej partii. Wspominał Lecha Kaczyńskiego, a nie wymienia innych swoich poprzedników z imienia i nazwiska to jest abecadło funkcjonowania, że jest jakaś kontynuacja urzędowania niezależnie od różnic - powiedział.