Trwa ładowanie...
09-01-2006 11:30

Janusz Lewandowski: Gilowska będzie ciałem obcym

(RadioZet)

Janusz Lewandowski: Gilowska będzie ciałem obcymŹródło: RadioZet
d4kuzsv
d4kuzsv

Gościem Radia ZET jest Janusz Lewandowski, eurodeputowany Platformy Obywatelskiej. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry. Panie pośle, kto kogo nawróci, Zyta Gilowska Jarosława Kaczyńskiego i rząd Kazimierza Marcinkiewicza czy Jarosław Kaczyński Zytę Gilowską? Pewnie będzie po środku, jak to w polityce praktycznej, ale przy okazji odsłania się tajemnica IV Rzeczpospolitej, która była mocno reklamowana, ale jakoś mało zauważalna. Chyba miałby polegać na awansowaniu na najwyższe stanowiska w państwie osób, o poglądach skrajnie przeciwstawnych temu, co głosił PiS, najlepiej takich, które w kampanii wyborczej były nazywane nieszczęściem dla Polski. To by tłumaczyło awans prof. Religii z jego wizją służby zdrowia, czy spokojnego dyplomaty Mellera, który reprezentował styl koncyliacyjny w polityce zagranicznej nazywany przez prezydenta Kaczyńskiego pogardliwie „plasteliną”. Ale większego nieszczęścia niż podatek linowy, jako powód płaczu matek i niedoli dzieci, nie było w tej kampanii. W tej logice
mieściło by się umieszczenie, jako sternika finansów i sternika całej gospodarki, Zyty Gilowskiej jako reprezentantki tego poglądu. Ale jak pan doskonale wie i słyszał, pani prof. Zyta Gilowska, obecnie wicepremier i minister finansów, powiedziała, że Polski nie stać na podatek linowy. To jest jeden z tych scenariuszy. Albo będzie ciałem obcym, czyli do rządu wkracza Zyta Gilowska jako wizja gospodarki i wizja finansów publicznych, wtedy jest ciałem obcym w tym otoczeniu, w którym jest nie tylko PiS, ale potrzebne głosy LPR i Andrzeja Leppera. Nie było żadnego przypadku w głosowaniu wspólnym w poprzedniej kadencji Sejmu, w głosowaniach gospodarczych PiS-u, LPR-u i Samoobrony. Albo też wycofuje się ze swoich poglądów, melduje u ks. Rydzyka, gdzie zresztą Jarosław Kaczyński zapowiadał już nawrócenie kolejnej grzesznicy i wtedy jest kwiatkiem do kożucha. Wtedy by się okazało, że chodziło raczej o stanowisko niż forsowanie swoich, jakże racjonalnych, poglądów. A czy to nie jest, panie pośle, początek końca
Platformy Obywatelskiej, bo jednak przyzna pan, że dla elektoratu Platformy Obywatelskiej ten ruch pani profesor jest taki dość zaskakujący? Przypomnijmy, że pani profesor rozstała się z Platformą Obywatelską osiem miesięcy temu, ale mimo wszystko, dalej pozostaje twarzą i gwiazdą Platformy Obywatelskiej. Ale też w Platformie pamięta się, że były jakieś powody tego rozstania. Nastąpiło to stosunkowo dawno, najwyższe notowania Platformy były wiosną, kiedy już Zyty Gilowskiej z nami nie było. Z resztą nie jest to jakiś grom z jasnego nieba, ta nominacja, dlatego, że na giełdzie dziennikarskiej, która zawsze wie więcej i lepiej, nazwisko było notowane już wcześniej. Jednak jest to grom z jasnego nieba, bo Jan Rokita zapewniał, że rozmawiał z prof. Gilowską i ona mówiła mu, że nie są to prawdziwe informacje, więc jest to jednak, mimo wszystko, grom. Ja się osobiście liczyłem z taką możliwością, dobrą dla Polski jeżeli będzie próbowała się przebijać ze swoją wizją finansów publicznych, dobrą dla niej, z punktu
widzenia prestiżu, jeżeli pozostanie odosobniona i nieco wymiękająca w tym swoim kategorycznym poglądzie na potrzeby naprawy finansów publicznych. Myśli pan, że prof. Gilowska może zawładnąć rządem Kazimierza Marcinkiewicza, w tym sensie, że będzie silniejsza od Kazimierza Marcinkiewicza? To nie kwestia osobowości czy poglądów, to jest kwestia zaplecza politycznego. Pojedyncza osoba kojarzona kiedyś z Platformą Obywatelską nie zmienia mapy politycznej i układu w Sejmie, nie zastąpi koalicji z Platformą Obywatelską wraz z zapleczem, w postaci głosów Platformy Obywatelskiej. Jeżeli będzie prezentowała swoje poglądy dotychczasowe, będzie ciałem obcym. Już dziś musi firmować, jeżeli nie zrobi autopoprawki, budżet, który oznacza podwyżkę podatków, podczas gdy była głosicielem obniżki podatków. Jeżeli przyznaje się do kompetencji w finansach publicznych, to pewnie zauważa naciąganą stronę dochodową, po to, żeby w taki rachunkowy, sztuczny sposób, zmniejszyć deficyt budżetowy. Powinna to widzieć, jak na dłoni. Ale
ten budżet jest rozdęty, panie pośle, dzięki pana kolegom, którzy głosowali za „becikowym”. Gdyby pan był w parlamencie, głosowałby pan za „becikowym”? Pewnie nie, ale taki jest dość marny urok współczesnej polskiej polityki i taki jest skutek tej żądzy wszechwładzy, niepohamowanej, ze strony ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego, więc postrzegałbym to w kategoriach nauczki, kosztowej dla budżetu i rzeczywiście nie takiej, która jest po drodze z racjonalizacją. Ale polityka to nie jest taka zabawa, że jak wy nam „becikowe”, to my wam teraz Zytą Gilowską. To jest jakaś taka zabawa państwem. To nie powinno być tak, ale rzeczywiście... Dobrze, czy Platforma Obywatelska powinna poprzeć budżet – jak rozumiem – prof. Zyty Gilowskiej, czy odrzucić ten budżet? Moim zdaniem nie powinna, bo jest to gołosłowne, sztuczne zaniżenie. Ja mam wątpliwości co do tego budżetu, dlatego, że pamiętam wysiłki i to, co się stało w roku 2005 z budżetem. Mieliśmy fachowca w postaci Gronickiego, jako sternika finansów, bardzo
nieprzekładalnego na lewicowe poglądy, tak jak i z resztą sternik skarbu państwa Jacek Socha, można pozazdrościć takich dwóch fachowców u sterów ważnych resortów gospodarczych. To się nie powtórzy w roku 2006, dochody zostały sztucznie zawyżone, w ten sposób mamy deficyt zbity do ok. 30 mld zł, żeby się podobać zagranicy i rynkom finansowym, ale one się na tym znają i wiedzą, że jest to sztuczna konstrukcja. Czy PO powinno powiedzieć „nie” temu budżetowi? Ja jestem nieco zdystansowany w tej chwili do życia parlamentu polskiego, ale mam wątpliwości co do tego budżetu. To jest konstrukcja podmalowana, nie taka, przy jakiej upierała się Zyta Gilowska. Jej chodziło zawsze o realną naprawę. Ja wiem, i o cięcia, cięcia, ciecia. Droga do czystego stanu finansów publicznych prowadzi przez niepopularne cięcia wydatków. Tu nie ma cięć wydatków, tu jest sztuczne zawyżenie dochodów budżetu. Ale umknął mi pan z odpowiedzią na pytanie, czy to oznacza rozpad Platformy, czy ten ruch może spowodować to, że część osób
odejdzie do PiS-u? Święte prawo mass mediów, jako czwartej władzy, żeby zamawiać rzeczywistość w ten sposób, że Platforma miała się od dłuższego czasu rozpadać, a jako dowód jest podawane jedno nazwisko, powtarzane ciągle – Sośnierz. To nie jest żaden powód rozpadu Platformy. Platforma ma niezłe notowania, ma szanse na wzrost tych notowań, jeżeli będzie racjonalna politycznie i chociażby w jakimś stopniu porównywalna w zręczności marketingowej, jak premier Marcinkieiwcz. Wie pan, Adam Bielan powiedział wczoraj w Radiu ZET, że są pielgrzymki posłów z Platformy Obywatelskiej i, niestety, PiS nie może zaspokoić ambicji tym pielgrzymkom. Jeżeli ktoś się zapisywał, a wymieniony przeze mnie przed chwilą polityk zapisywał się w szczycie notowań PO, czyli w wiosną, do tego ugrupowania, to znaczy, że wiązał z Platformą, jako platformą nośną, jakieś ambicje osobiste. Być może tacy ludzie są, ale ja bym na nich nie liczył i na nich nie budował. Czy prof. Zyta Gilowska miała być ministrem finansów, jeżeli Platforma
Obywatelska wygrałaby wybory, czy ministrem finansów miała być Hanna Gronkiewicz-Waltz? Jak to było? To musiałbym odgrzebać scenariusze... To nie dawno, panie pośle, nie mówimy o sprawach sprzed 15 lat. Ja wiem, że Zyta Gilowska wykazała genialny wręcz temperament polemiczny, świetny w opozycji. Nie jest osobą, która ma duże doświadczenie administracyjne w resorcie, który wymaga dużego spokoju, zapobiegania rozmaitym nerwicom wśród podwładnych, którzy są narażeni na częste ataki. W tej roli zobaczymy Zytę Gilowską po raz pierwszy. Jeżeli nie będzie kwiatkiem do kożucha, może to być na korzyść Polski. Ale miała być ministrem finansów, czy też nie? Trzeba by zapytać naszych liderów, jak sobie to układali. A pan nie pamięta? Nic panu nie mówili? Ja miałem swoja rolę bardzo, bardzo trudno, ale jednak porównywalną w Parlamencie Europejskim. Skoro mowa o nerwicach, to Jarosław Kaczyński sugeruje nerwice u Donalda Tuska. W Radiu Maryja mówił: „ - Nie ukrywam, że ostatnie wywiady Donalda Tuska napawają mnie obawami,
ale dotyczącymi przede wszystkim jego przyszłości, jego stanu. To chyba dzisiaj ktoś, kto wymaga pewnej pomocy. To jest ktoś, kto nie wyszedł z szoku. To już naprawdę długo trwa.” I co pan na to? Wraca mocne słownictwo z epoki kampanii wyborczej, ale chyba wynika to z tego, że w gruncie rzeczy PiS prowadzi nadal kampanię wyborczą, jako lidera w tej kampanii ustanawiając premiera Marcinkiewicza, który mówi w kierunku różnych odłamów widowni te rzeczy, które te odłamy akurat chciałby usłyszeć. Za wyjątkiem może matek żołnierz w Iraku, czy też środowisk lekarskich, bo tutaj za premiera Marcinkiewicza mówił wicepremier Dorn. Mam wrażenie, że mamy do czynienia z przedłużeniem kampanii wyborczej, czyli takim przejściem od tych nadmiaru kampanii, prezydenckiej, parlamentarnej, w samorządową, stąd może zaostrzenie słownictwa po obu stronach. Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był Janusz Lewandowski, eurodeputowany Platformy Obywatelskiej.

d4kuzsv
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4kuzsv
Więcej tematów