Janusz Korwin-Mikke stanie przed sądem?
Wiele wskazuje, że nagranie telewizyjnego programu stanie się jednym z głównych dowodów w sprawie prowadzonej przed chrzanowskim sądem. Taki wniosek złożył prokurator oraz oskarżyciel posiłkowy, którym jest sędzia oświęcimskiego sądu, Tomasz Sikora.
15.04.2006 | aktual.: 15.04.2006 12:45
Chodzi o sprawę sprzed czterech lat, kiedy to sędzia wybrał się z rodziną i szwagrem na wakacje nad morzem. Jak mówi, poczuł się oszukany i wprowadzony w błąd co do warunków mieszkaniowych przez właścicieli pensjonatu "Łosoś" w Międzywodziu. - Obejrzałem piątego kwietnia audycję poświęconą mojej sprawie i chcę zwrócić uwagę sądu na to, co oskarżona w niej mówi, a co mówiła podczas zeznań - stwierdził Sikora.
Zwrócił uwagę na to, że podczas składania zeznań, Alina B. nie wspominała, by informowała, iż apartament znajduje się w innym budynku. W audycji stwierdziła natomiast, iż kilkakrotnie wspominała o tym fakcie. - W postępowaniu przygotowawczym, oskarżona mówiła, że mój szwagier był agresywny. Tymczasem po czterech latach, z telewizji dowiaduję się, że to ja groziłem. Zwracam uwagę na te sprawy, ponieważ moim zdaniem mają one znaczenie dla oceny wiarygodności Aliny B. - argumentował Tomasz Sikora.
Kolejna nieścisłość dotyczy powoływania się na polityka Janusza Korwina-Mikke. W zeznaniach właścicielka pensjonatu twierdziła, że mieszkał on w apartamencie, który nie spodobał się sędziemu. Miał być zawsze zadowolony ze standardu w "Łososiu". - Z programu wynika, że mieszkał w głównym budynku, a nie w tym, gdzie znajdowały się pokoje przygotowane dla nas - mówił oświęcimski sędzia. Sąd będzie chciał więc uzyskać zeznania od Korwina-Mikke. Otrzyma odpowiednie wezwanie.
Tomasz Sikora zaproponował także, aby od starostwa w Kamieniu Pomorskim uzyskać informacje o tym, czy budynek, w którym mieściły się sporne pokoje, był w 2002 roku zarejestrowany jako część pensjonatu, czy też część gospodarcza. Do żadnego z zarzutów oskarżona nie mogła się ustosunkować ponieważ nie była obecna na rozprawie. Nie było także jej adwokata. Sędzia prowadząca sprawę - Katarzyna Chowaniec postanowiła więc zwrócić się do telewizji o przesłanie nagrania audycji, przesłuchać znanego polityka oraz uzyskać informacji od starostwa powiatowego. Tomasz Sikora, poproszony przez nas o komentarz, odmówił, stwierdzając, że musi mieć pozwolenie swoich zwierzchników. - Przecież chodzi o to, jakie stanowisko zajmuję. Nie chcecie rozmawiać ze mną jako z osobą prywatną - uzasadniał. Nie odpowiedział, czy warto było zakładać sprawę o 350 złotych. Kolejną rozprawę zaplanowano 28 kwietnia.
Kinga Fromlewicz