Janusz Głowacki: posiedzenie komisji jak posiedzenie komitetu blokowego
To niesamowite, bo to troszkę posiedzenie komitetu blokowego. Kiedyś w tym "Rejsie" cośmy go przed laty pisali z Markiem Piwowskim, jak była scena, kiedy chciano kogoś wyrzucić z rady rejsu to mówiono najpierw zbierzemy oskrżenia, a potem dopasujemy do osoby, która by nam odpowiadała i coś takiego się tu odbywa - powiedział pisarz Janusz Głowacki w "Salonie Politycznym Trójki".
Kamil Durczok: Czy pan już czytał dziś gazety?
Janusz Głowacki: Nie jeszcze nie.
Kamil Durczok: Ale za wcześnie, czy nie spodziewa się pan niczego sensacyjnego?
Janusz Głowacki: Takich rewelacji się nie spodziewam, myślę że o tej sławnej komisji już zostało wszystko omówione.
Kamil Durczok: Coś panu zatem przeczytam. To brzmi tak poseł Gruszka w jednej z restauracji w Bydgoszczy wznosił toasty, wygrał nawet konkurs na najaktywniejszego balownika prezesówkę, trunek złożóny z wielu alkoholi. Po 23 wytoczył się z lokalu wsiadł do auta, pijany w sztok, opowiadał nasz informator, ktoś poinformował policję, podjęchał radiowóz, ale poseł machnął legitymacją, ruszył w gaz to udało sie go zatrzymać po godzinie. Czy to jest opowieść, która jest pana w stanie zaskoczyć.
Janusz Głowacki: Juz chyba nie. Ta komisja była jakąś taką pewną nadzieją, ale w tej chwili sformułowanie wysoka komisja brzmi ironicznie.
Kamil Durczok: Albo panie pośle.
Janusz Głowacki: Albo panie pośle, wysoka komisjo, izbo, to jest tak komplenie ośmieszane przez ten zestaw ludzi i polityków, że nie można tego poważnie traktować, czy poważnie mówić.
Kamil Durczok: Kiedyś czytał pan taką informację w Stanach o tym co pijany kongresman wyrabiał ze swoim samochodem na ulicach?
Janusz Głowacki: Jeszcze nie.
Kamil Durczok: A to dlatego, że to się nie mieści w tamtejszych standradach?
Janusz Głowacki: To jest niemożliwe. To że pan Gruszka pięknie śpiewa to dla niego szansa jakaś w Idolu.
Kamil Durczok: Co pan myśli o polskich politykach?
Janusz Głowacki: Strasznie trudno coś nowego powiedziec, ja oglądałem tę komisję, podobnie jak większość narodu i mam duże poczucie humoru. Tu w ogóle zacząłem biegać po pokoju i myśle, że podskoczyło mi ciśnienie, to było coś bardzo niewiarygodnego. Co ja mogę powiedzieć? Manipulacja, półinteligencja, jakaś ceniczna gra polityczna, pan Kulczyk, który z głównego podejrzanego stał się jakimś bohaterem, bo on się zachowywał z godnością, a wokół niego kłębił się ten tłum ludzi, którzy właściwie obrzucali się obelgami, wydaje się, że tam będzie kilka procesów z posiedzenia komisji, właściwie wszyscy członkowie powinni siebie podawać do sądu za naruszenie dóbr, bo to jest niewiarygodne, bo to są ludzie, którym chcemy wierzyć, którzy sa nadzieją. Gdyby oni mieli trochę godności i honoru, to właściwie powinni zrezygnować z tej pracy.
Kamil Durczok: A gdyby pan pisał książkę o komisji, to umieściłby pan ja w jakim otoczeniu, naturalnym?
Janusz Głowacki: To niesamowite, bo to troszkę posiedzenie komitetu blokowego. Kiedyś w tym "Rejsie" cośmy go przed laty pisali z Markiem Piwowskim, jak była scena, kiedy chciano kogoś wyrzucić z rady rejsu to mówiono najpierw zbierzemy oskrżenia, a potem dopasujemy do osoby, która by nam odpowiadała i coś takiego się tu odbywa.
Przeczytaj cały wywiad