Janukowycz: to nie jest ostateczny wyrok
Wyrok sądowy skazujący byłą premier Ukrainy Julię Tymoszenko na siedem lat więzienia nie jest ostateczny - oświadczył ukraiński prezydent Wiktor Janukowycz.
Szef państwa uznał, że zaniepokojenie UE w sprawie Tymoszenko jest zrozumiałe, jednak w jego opinii wyrok ten jest wynikiem przestarzałego ukraińskiego prawa.
- Nie jest to decyzja ostateczna. Przed nami jeszcze sąd apelacyjny. Od tego, jaką podejmie on decyzję i w ramach jakiego ustawodawstwa będzie tę decyzję wydawać, będzie wiele zależało - powiedział Janukowycz.
- Jest to bez wątpienia przykry przypadek, który szkodzi dziś europejskiej integracji Ukrainy. Wywołuje on zaniepokojenie UE i chcę powiedzieć, że doskonale rozumiemy, dlaczego tak jest - zaznaczył, wskazując, że obowiązujący w jego kraju kodeks karny pochodzi z 1962 r.
- Biorąc pod uwagę fakt, że kodeks ten nadal działa, organy sądowe zobowiązane są go przestrzegać tak samo, jak obywatele Ukrainy - podkreślił Janukowycz.
Prezydent zapowiedział jednocześnie, że niebawem kodeks ten powinien być zmieniony.
W czwartek ukraiński parlament przyjął w pierwszym czytaniu prezydencki projekt ustawy przewidujący zniesienie odpowiedzialności karnej za obecnie karalne czyny w sferze gospodarki. Może to być pierwszy krok w kierunku uwolnienia Tymoszenko z więzienia.
W projekcie tym nie ma mowy o depenalizacji działań, za które została skazana była premier oraz sądzony jest były szef MSW Jurij Łucenko. Oczekuje się, że poprawki, dzięki którym przetrzymywana w areszcie dwójka opozycyjnych polityków może być oczyszczona z zarzutów i odzyskać wolność, zostaną wprowadzone w drugim czytaniu. Może do niego dojść już w przyszłym tygodniu.
Wyrok w sprawie Tymoszenko skrytykowała Rada Europy. Rozczarowanie dzisiejszą sytuacją w Kijowie wyraziła Polska. Niemcy nazywały skazanie Tymoszenko porażką praworządności.
Głębokie rozczarowanie wyrokiem sądu w Kijowie wyraziła UE. Bruksela zagroziła, że będzie to miało konsekwencje dla stosunków UE-Ukraina i toczących się obecnie negocjacji w sprawie umowy stowarzyszeniowej między Kijowem a Brukselą.
Sama Tymoszenko uważa, że jej skazanie oznacza podeptanie konstytucji i cofnięcie Ukrainy do czasów sowieckiego terroru z 1937 roku. Zapowiedziała zaskarżenie wyroku w Europejskim Trybunale Praw Człowieka.
Była premier Ukrainy została skazana za nadużycia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją w 2009 r.