PolitykaJanina Paradowska: tym razem naprawdę przesadził!

Janina Paradowska: tym razem naprawdę przesadził!

Platforma nieco w górę, minimalnie w górę PiS, SLD w normie, gwałtowny spadek Ruchu Palikota i generalnie tych, którzy mają szanse znaleźć się pod wyborczym progiem jest więcej niż tych nad progiem. Tak w skrócie opisać można wyniki najnowszego sondażu Homo Homini dla Wirtualnej Polski.

Janina Paradowska: tym razem naprawdę przesadził!
Źródło zdjęć: © Polityka

20.02.2013 | aktual.: 20.02.2013 13:54

W ciągu tygodnia PO odrobiła 3 punkty, PiS jeden, czyli właściwie nie ma większych zmian. Jedyna poważniejsza to dość gwałtowny spadek notowań ruchu Palikota (z 7 do 3 proc. poparcia) oraz powrót w okolice progu wyborczego Solidarnej Polski, która miała już okres względnego powodzenia, potem załamanie, a teraz znów dostaje promyk nadziei. Preferencje wyborcze Polaków nie ulegają jednak zmianie zasadniczej. Mamy w dalszym ciągu układ dwóch głównych partii, które krążą wokół siebie, zdecydowanie słabszą od nich lewicę oraz partie mniejsze znajdujące się w stanie zagrożenia.

Po raz pierwszy do tego grona wyraźnie dołączają ludowcy, którzy po kongresie nieco zyskali, ale teraz utracili już - być może przejściowo - zainteresowanie dokonaną zmianą. Najwyraźniej oferta Janusza Piechocińskiego przestała być atrakcją sezonu. Ten stan zagrożenia dotyczy nie tylko ludowców, ale także Ruchu Palikota, który jeszcze niedawno wydawał się być ugrupowaniem z największymi szansami na rozwój, czy Solidarnej Polski ciągle poszukującej sposobu, jak się odróżnić do PiS, co dotychczas jest pracą iście syzyfową.

Premier ma nadal wyższe notowania niż jego rząd, ale ciągle ma więcej przeciwników niż zwolenników. O notowaniach sejmu nie ma już co wspominać. Stabilnie wysokie są notowania prezydenta. Na półmetku kadencji Bronisław Komorowski odnotowuje 70 proc. poparcie (w niektórych sondażach nawet 74 proc.), ale to są różnice niewielkie, wskazujące na poparcie duże. W każdym razie właściwie tylko prezydent ma powody do zadowolenia. Bezkonfliktowa prezydentura jednak się opłaca.

Kolejne sondaże pokazują, że obecnie nie ma takich zdarzeń, które w sposób zasadniczy mogłyby zmienić polityczny układ. Być może Platformie nieco pomogły udane brukselskie negocjacje, ale odbiło się to na partii nie na rządzie, czy wyraźnie na notowaniach premiera. Rząd miał zapewne wiele pomysłów jak dobrze negocjować i odniósł na tym polu sukces, ale nie ma już pomysłów, jak to Polakom pokazać. Bardziej widoczne są prawie codzienne informacje o kolejnych falach zwolnień z pracy, niż wizja przyszłych unijnych środków na modernizację.

Zapowiedź podróży "tuskobusem" też nie jest już atrakcją, podobnie jak korekty w składzie Rady Ministrów. One tylko mogą pogorszyć sprawę, bowiem w medialnym przekazie, w którym zawsze jest miejsce na moc spekulacji i nadinterpretacji doszliśmy prawie do wielkiej rekonstrukcji rządu, czego premier nie zapowiadał, ale przecież wie, w jakim otoczeniu medialnym działa. Tymczasem zmian będzie niewiele i nie takie, jakich się spodziewano. W kolejnym sondażu może więc pojawić efekt zawodu, chociaż trudno, aby miał on większe znaczenie i nie był zjawiskiem przejściowym. Tak już bowiem jest, że sondażowe wahania mają charakter przejściowy, a całość układu politycznego wykazuje dużą stabilność, co uznać należy za zaletę, a nie za wadę.

Ponowne pojawienie się prof. Piotra Glińskiego nawet w otoczeniu ekspertów nie pomogło też w znaczący sposób Prawu i Sprawiedliwości. PiS sięga swojego prawie 30 proc. pułapu, czasem Platformę wyprzedza, ale do samodzielnego rządzenia, w tylko takie wydaje się być satysfakcjonujące dla Jarosława Kaczyńskiego, daleko. Można jednak powiedzieć, kto sobie wyraźnie zaszkodził. Otóż niewątpliwie zaszkodził sobie Janusz Palikot, który jest nie dość, że w wyraźnym sondażowym dołku to także coraz wyraźniej widać, że nie ma żadnego pozytywnego pomysłu, co dalej.

Nawet jeśli kwestia premii dla wicemarszałków czy urzędników może opinię publiczną bulwersować, to jednak zysk z podniesienia sprawy nie idzie na konto Palikota. Wydaje się, że raczej może obniżać i tak niskie notowania politycznej klasy jako całości. Najwyraźniej w tej sprawie jest niewiarygodny. I rzecz nawet nie w niskich obecnie notowaniach, bo takie wpadki różnym partiom już się zdarzały. Głównym problem Ruchu Palikota jest sposób uprawiania polityki, który nie czyni z tego ugrupowania pożądanego, nawet z konieczności, koalicjanta na przyszłość. Od koalicjanta wymaga się minimum lojalności, a od Palikota wymagać jej nie można. I nie wydaje się, by w tej sprawie pomogło rzucanie liny ratunkowej przez Aleksandra Kwaśniewskiego. Może raczej Kwaśniewskiemu zaszkodzić niż Palikotowi pomóc.

Od dawna powtarzana jest przez polityków i komentatorów opinia, czy scenę polityczną może wywrócić kryzys. Być może są to jednak przepowiednie dalekie od spełnienia się. Kryzys może powodować, że nie będzie się chciało zmieniać władzy już znanej, oswojonej, nawet nisko ocenianej. Podróż w nieznane zawsze jest ryzykowna. Nie widać więc bodźców, które miałyby coś zasadniczo w naszej polityce odmienić, co nie jest dobrą wiadomością dla tych, którzy coraz głośniej mówią, że nie mają na kogo głosować, że czują się zawiedzeni czy wręcz oszukani. Być może jest jednak niezłą wiadomością dla tych, którzy nie oczekują powstawania nowych bytów politycznych, ale przede wszystkim działania od już istniejących.

Janina Paradowska, publicystka "Polityki" specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)