PolskaJanicka: naciski w prokuraturze są niemożliwe

Janicka: naciski w prokuraturze są niemożliwe

Naciski nie są możliwe w prokuraturze -
oświadczyła w środę Elżbieta Janicka, b. szefowa warszawskiej
prokuratury okręgowej, przed sejmową komisją śledczą ds. nacisków
władz na śledztwa dotyczące polityków i mediów.

Janicka: naciski w prokuraturze są niemożliwe
Źródło zdjęć: © PAP

18.06.2008 | aktual.: 18.06.2008 15:10

Janicka uważa, że przepisy ustawy o prokuraturze, które pozwalają prokuratorowi żądać od przełożonego polecenia na piśmie w sprawie, z którą się nie zgadza - to wystarczająca ochrona przed naciskami. W jej opinii to, że dziś jest wzywana w różnych sprawach, jest nękaniem jej za to, że dobrze pracowała.

Janicka oświadczyła też, że prokuratorzy, którzy - jak powiedziała - "rzucili kwitami" rezygnując z funkcji w prokuraturze okręgowej, zawarli przeciwko niej "spisek". Zwracała uwagę, że ta rezygnacja, nazwana potem przez media "buntem w prokuraturze", nieprzypadkowo nastąpiła tydzień po wyborach - 29 października 2007 r., gdy już prasa napisała, że miała ona wstrzymać zatrzymanie przez CBA b. ministra Tomasza Lipca.

Elżbieta Janicka powiedziała, że nie nadzorowała postępowania w sprawie Centralnego Ośrodka Sportu, ani się nim specjalnie nie interesowała. Podkreśliła, że nie była informowana na bieżąco o prowadzonym w prokuraturze, którą kierowała, postępowaniu. Nie wiem, jakie były ustalenia w tej sprawie - dodała. Jak zaznaczyła, postępowanie nadzorowali prokuratorzy Przasnek i Pęgal.

Janicka stwierdziła, że prokurator Przasnek przeinaczył sens jej słów, przypisując im związek ze sprawą zatrzymania Tomasza Lipca. Media podawały, że miała ona powiedzieć: jeśli dojdzie do zatrzymania Lipca, to was puknę. Tymczasem - jak stwierdziła Janicka - w jej rozmowie z Przasnkiem chodziło o zatrzymanie innych osób, w innej sprawie, o czym dowiedziała się z mediów. Miała wtedy powiedzieć, że powinna najpierw dowiadywać się o zatrzymaniach od podległych prokuratorów, a nie z mediów, dodając żartem: bo jak nie, to was puknę w głowę.

Prokurator stwierdziła, że "nigdy nie widziała" notatki, jaką po spotkaniu z nią miał, według mediów, sporządzić Przasnek, z której wynikało, że chciała ona przełożenia terminu zatrzymania b. ministra sportu w rządzie PiS Tomasza Lipca na czas po wyborach. Trwa prokuratorskie postępowanie dyscyplinarne przeciwko Janickiej w tej sprawie.

Wiem o notatce tylko z mediów. Nikt mnie z nią nie zapoznał - podkreśliła. Janicka zeznała także, że "nie przypomina" sobie rozmowy z prokuratorem Przasnkiem, w trakcie której miałaby zadzwonić do wiceszefa CBA, Ernesta Bejdy.

Janicka oświadczyła, że nie było paraliżu decyzyjnego w prokuraturze w sprawie zatrzymania Tomasza Lipca. We wtorek szef CBA Mariusz Kamiński przedstawiał, jak od 10 do 25 października 2007 r. w prokuraturze przesuwano termin wydania nakazów zatrzymania i zarzutów dla Tomasza Lipca. Kamiński zeznał, że dzwonił do Janickiej informując ją o "paraliżu decyzyjnym w prokuraturze". Nie było takiego paraliżu - zapewniła w środę Janicka.

W zeznaniach nie kryła, że jest w konflikcie z Marzeną Kowalską - szefową Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Janicka mówiła, że to do Kowalskiej mieli codziennie jeździć jej zastępca Ryszard Pęgal i naczelnik wydziału śledczego Cezary Przasnek, których obecnie Janicka posądza o udział w spisku przeciwko niej po wyborach parlamentarnych.

Wolę być uznawana za człowieka Zbigniewa Ziobry niż za człowieka prok. Marzeny Kowalskiej - powiedziała Elżbieta Janicka. O odniesienie się do opinii, wygłoszonej przez jedną z wcześniej przesłuchanych osób prosił poseł Sebastian Karpiniuk (PO). Prok. Kowalska w czasie rządów PiS była szefową nadzorującej prokuraturę okręgową Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Media pisały o Kowalskiej, że jest zaufanym człowiekiem Lecha Kaczyńskiego z czasów gdy był on jeszcze ministrem sprawiedliwości. To sama Kowalska ściągnęła Janicką na funkcję w okręgu, potem pisano o konflikcie między nimi, choć obie zawsze wyrażały się o sobie z szacunkiem, doceniając kompetencje.

Janicka pytana, czy w październiku 2007 r. - gdy miano zatrzymywać b. ministra Tomasza Lipca - kontaktowała się z ówczesnym prokuratorem generalnym Zbigniewem Ziobrą, odparła, że nie pamięta tego. Być może tak - powiedziała, zastrzegając, że nie uważa tego za przestępstwo.

Jak dodała, jej prokuratorzy często spotykali się z Ziobrą. Proszona o ocenę współpracy z CBA odparła, że układała się ona dobrze. Czasami zdarzają się polemiki między prokuraturą a służbami, ale mnie zawsze dobrze się współpracowało - mówiła.

Odnosząc się do postępowania wyjaśniającego prowadzonego w jej sprawie w prokuraturze (jest ono wciąż w fazie przed decyzją, czy wszczynać postępowanie dyscyplinarne), Janicka oświadczyła, że była wzywana w tej sprawie czterokrotnie, stawiała się też tam na własną prośbę. Ujawniła, że w ramach tego postępowania zabezpieczono notatki z jej gabinetu. Były tam materiały, które mogłyby zainteresować komisję - trzy zeszyty - dodała. Szef komisji Andrzej Czuma (PO) zadeklarował, że spyta resort sprawiedliwości także o te materiały.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)