ŚwiatJana Karskiego ignorowano za życia, nikt mu nie chciał wierzyć

Jana Karskiego ignorowano za życia, nikt mu nie chciał wierzyć

Gafa, jaką popełnił Barack Obama wręczając pośmiertnie Medal Wolności dla Jana Karskiego chyba nie spowodowała, że laureat przewrócił się w grobie. Już za życia doznał wielu afrontów, w tym również od prezydenta Stanów Zjednoczonych. I od własnych rodaków. Tych z Londynu także.

Jana Karskiego ignorowano za życia, nikt mu nie chciał wierzyć
Źródło zdjęć: © PAP | Grzegorz Michałowski

06.06.2012 | aktual.: 06.06.2012 13:32

Według jednej z wersji, podczas spotkania Karskiego z Franklinem Rooseveltem w Białym Domu w 1943 roku, prezydent słuchając o Zagładzie Żydów w Polsce uciął sobie drzemkę. Krakowski pisarz Jerzy Korczak, który poświęcił Kurierowi z Warszawy kilka publikacji i osobiście rozmawiał z Janem Karskim, takiego epizodu nie przytacza. Wspomina natomiast, iż Roosevelt dopytywał się, czy konie i bydło rolników są rekwirowane przez Niemców. Losem Żydów interesował się jakby mniej. Prezydent nie szczędził słów uznania dla bohaterstwa polskiego narodu, zapewnień o poparciu i pomocy oraz zachęcał, aby... polubić trochę wujaszka Stalina.

W największej misji swego życia Karski miał poinformować Zachód o potworności Holokaustu dokonywanego na ziemiach polskich przez niemieckich nazistów. Wzywał Wielką Brytanię i USA do działań na rzecz ratowania planowo mordowanego narodu. Trafił do wielkich ówczesnej światowej sceny politycznej. I walił głową o ścianę obojętności.

W smrodku polskiego piekiełka

W przebraniu ukraińskiego strażnika Karski dostał się do nazistowskiego obozu zagłady w Izbicy Lubelskiej - sam początkowo sądził, że był to Bełżec. Dziwne, że Niemcy nie zadbali o czytelne oznakowanie. Wiele razy przebywał na terenie Warszawskiego Getta. Dysponował szczegółowymi raportami AK-owskiego wywiadu na temat skali i metod eksterminacji narodu żydowskiego. Z tym trafił najpierw do Londynu. Tu działał polski rząd na uchodźstwie.

Czytając o stosunkach panujących wówczas wśród polskiej elity politycznej, jakie za Karskim przytacza w jednej z książek Jerzy Korczak ("Karski - opowieść biograficzna" A.W. VEDA 2010) można dojść do wniosku, że dziś relacje między PiS-em a Platformą cechują serdeczna przyjaźń i wzajemne zrozumienie. Sam generał Sikorski zdawał się być najbardziej zainteresowany podkreślaniem przez kuriera wobec politycznych wrogów, jakim poparciem cieszy się on, jako Naczelny Wódz w kraju.

Brytyjskiego ministra spraw zagranicznych Anthony Edena mniej ciekawiły rewelacje Karskiego o Zagładzie, a bardziej możliwości współpracy Polskiego Państwa Podziemnego z Sowietami i polskimi komunistami. Rodacy w Londynie byli zaś zajęci skakaniem sobie do gardeł oraz snuciem fantastycznych wizji o wielkiej i pięknej ojczyźnie.

Bohaterowie są niefotogeniczni

Jan Karski był jednym z wielu polskich bohaterów, którzy nie doczekali się za życia należnego uznania w kraju, ani na świecie. Także w wolnej Polsce, po 1989 roku. Dość powiedzieć, że nie było chętnych, aby zaprosić Karskiego do niepodległej już ojczyzny i ostatecznie jego wizytę zorganizowała... ambasada amerykańska.

Życie Kuriera z Warszawy, to gotowy scenariusz na świetny film. Zrealizowany w konwencji i uzyskując rozgłos "Pianisty" lub "Listy Schindlera" - ciekawe, że to obrazy o dobrych Niemcach, którzy ratowali Żydów - mógłby zdziałać dla sprawy "polskich obozów" dużo więcej, niż wszystkie protesty razem wzięte. Tyle, że polskie kino nie umie robić filmów w ogóle, a tego typu zwłaszcza. Już nawet Polacy nie chcą oglądać kolejnych superprodukcji, gdzie nasi to wyłącznie dzielni i szlachetni rycerze, a wszyscy inni to świnie. Jak by zatem pokazać piekiełko polskiego Londynu? Skądinąd fabułę o innej wielkiej Polsce, Irenie Sendlerowej, nakręcono dopiero niedawno w Ameryce - zresztą akurat taki sobie hollywoodzki melodramacik.

Pożytek z misji Karskiego miał jednak jakiś czas temu Radek Sikorski. Gdy rząd USA zaczął dopominać się o uregulowanie przez Polskę spraw żydowskiego mienia utraconego w czasie wojny, minister śmiało odpyskował, że był czas, gdy Amerykanie mogli zrobić dla Żydów dużo więcej. Fakt.

Z Londynu dla polonia.wp.pl
Robert Małolepszy

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)