Jan Rulewski: PO nie radzi sobie z modernizacją
- Kraju o takim stopniu nieporządku i korupcji nie można nazwać cywilizowanym - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" senator PO Jan Rulewski. Jednocześnie polityk zwraca uwagę, że odpowiedzialność za stan państwa ponosi cała klasa polityczna. I dodaje: pozycja lidera w polskich partiach jest zbyt silna, partiom brakuje demokracji. Konfrontacja z liderem oznacza też konfrontację z jego dworem, który on sam stworzył.
31.12.2013 | aktual.: 31.12.2013 11:31
Zdaniem senatora PO nie radzi sobie z cywilizacyjną modernizacją. - Za państwo odpowiadamy wszyscy, nawet opozycja. Ja czuję się obrażony, gdy premier mnie pozbawia odpowiedzialności za państwo i w ten sposób pokazuje, że ja jestem takim małym złodziejaszkiem, który przyjeżdża do senatu, podnosi rękę za rządem i bierze w zamian chyba największe w świecie pieniądze - deklaruje.
Walka z korupcją
Rulewski przyznaje, że to PiS uczynił walkę z korupcją swoim priorytetem. Niemniej, zdaniem senatora PO, partia Jarosława Kaczyńskiego popełniła błąd, że zaczynał od góry. Podkreśla też, że dziś to PO: "odpowiada bardziej niż kiedykolwiek i ktokolwiek za Polskę. To nie jest tak, że my tylko mamy rząd. Mamy samorządy i może to będzie zbyt odważne, mamy przyjazny Trybunał Konstytucyjny."
Senator zauważa jednocześnie, że media są przyjazne PO. - Media też mamy przyjazne. W każdym razie takich jest wiele. Platforma przypomina mi replikę "Solidarności" w najlepszym okresie, w którym miała powszechne poparcie - ocenia.
PO odpowiednikiem PZPR?
Zapytany, czy dziś Platforma może być oceniana jako odpowiednik PZPR, Rulewski odpowiada, że to zbyt daleko posunięte sugestie, ale "można mówić o pewnych przejawach. - Co nam teraz zaproponowano? Trójwładzę: władzę polityczną, bo szef partii może wydać polecenie każdemu jej członkowi. Władzę w stosunku do zarządu partii, czyli nawet w stosunku do ministrów i marszałków izb, którzy wchodzą w jego skład. Władzę wyborczą, gdyż to zarząd pod jego kierownictwem zatwierdza partyjne listy w wyborach do parlamentu, samorządu i inne stanowiska konstytucyjne. To jest duża koncentracja władzy! - podkreśla.
Rulewski odnosi się również m.in. do sytuacji Grzegorza Schetyny. - Jest możliwość zgłoszenia z sali innego kandydata, choćby życzliwego i nawet wspierającego partyjnego lidera, a zarazem premiera, ale oznacza to konfrontację z nim. Nie tylko z nim samym. Jeszcze z tym dworem, który on stworzył. Ta lista zawiera trzydzieści nazwisk, a za każdym są jeszcze jego poplecznicy. W gruncie rzeczy zatem lider dysponuje pakietem kontrolnym. Nie jest prawdą, że można zgłosić z sali realną kandydaturę Grzegorza Schetyny, jeśli się nie ma pakietu kontrolnego - odpowiada senator PO.
Rulewski krytykuje Niesiołowskiego
Po Radzie Krajowej PO Rulewski wysłał list do Stefana Niesiołowskiego, w którym skrytykował go za wystąpienie, podczas którego Niesiołowski apelował o "oddanie absolutnej władzy Premierowi".
Rulewski dodaje, że list ten skierowany jest nie tylko do Niesiołowskiego, ale również do Donalda Tuska i "całego dworu".
- W najbliższym otoczeniu mógłbym wskazać najważniejsze postaci, ale nie będę ich wymieniał. Trzeba przyjąć, że gdy premier zaproponował zarząd [PO], który mu tak bardzo podpowiadał Niesiołowski, to w gruncie rzeczy doszło do strukturalnego ograniczenia zdobyczy Polski postkomunistycznej - ocenia.
Źródło: Rzeczpospolita