Jan Rokita: trzy razy dostaliśmy po łapach
Platforma Obywatelska przedstawiła 20-osobowy "gabinet cieni", którego zadaniem ma być monitorowanie
działań rządu. Koordynatorem odpowiedzialnym za pracę "gabinetu
cieni" jest wiceszef PO Jan Rokita.
13.01.2006 | aktual.: 13.01.2006 19:48
W gabinecie cieni - za sprawy związane z resortem spraw wewnętrznych i służb specjalnych będzie odpowiadał Marek Biernacki, a za administrację Waldy Dzikowski, za sprawy zagraniczne Bronisław Komorowski. Cieniem szefa MON będzie Bogdan Zdrojewski, sprawiedliwości Julia Pitera. Sprawy europejskie ma koordynować Anna Zielińska-Głębocka. Zbigniew Chlebowski będzie odpowiedzialny za sprawy finansów, za gospodarkę Adam Szejnfeld.
Rzecznikiem Platformy do spraw skarbu państwa będzie Jan Wyrowiński, infrastruktury Tadeusz Jarmusiewicz, a rozwoju regionalnego Tomasz Szczypiński. Edukacją i nauką będzie się zajmować Krystyna Szumilas, rolnictwem i rozwojem wsi - Aleksander Grad, kulturą Arkadiusz Rybicki.
Za zdrowie odpowiada Ewa Kopacz, za środowisko Stanisław Gawłowski. Polityka społeczna przypadła Sławomirowi Piechocie. Sprawami kobiet i rodziny zajmie się Elżbieta Radziszewska, a sportem Mirosław Drzewiecki.
W skład gabinetu cieni wszedł także Jacek Saryusz-Wolski. Będzie on szefem frakcji Platformy Obywatelskiej w Parlamencie Europejskim.
Politycy Platformy podkreślają, że gabinetu cieni nie należy traktować jako "rządu bis". Ma to być ciało recenzujące prace rządu, ale także proponujące własne rozwiązania.
Rzecznicy PO będą mieli trzy podstawowe zadania: monitorowanie i analizowanie tego, co się dzieje w rządzie i w poszczególnych resortach, usprawnienie formułowania stanowiska PO w różnych sprawach i prezentowania go oraz poprowadzenie i skoordynowanie prac programowych w Platformie.
Celem jest to, ażeby opinia publiczna była skutecznie, szybko i łatwo informowana nie tylko o tym co w sprawach Polski uważa rząd, ale co w sprawach Polski uważa Platforma Obywatelska - mówił Rokita.
Podkreślał, że moment ogłoszenia gabinetu cieni Platformy został wybrany świadomie. To jest moment, w którym wydaje się, że ten stan pewnego wahania, czy jakiejś niepewności co do tego, czy Platforma Obywatelska jest w opozycji, czy też nie - mija - powiedział.
Według niego, czwartkowe decyzje szefa PiS J.Kaczyńskiego, dotyczące rozmów o koalicji z Samoobroną i PSL, "w jakiejś mierze" zamykają okres wahań Platformy. Mamy poczucie, że zostaliśmy oszukani. Trzy razy wyciągaliśmy rękę do pełnej zgody i budowy wspólnego rządu z Prawem i Sprawiedliwością i trzy razy dostaliśmy po łapach. Myślę, że na czwarty raz się nie zdecydujemy - mówił Rokita.
Dużą część obrad Rady poświecono diagnozie ostatnich wydarzeń w Sejmie. Donald Tusk ocenił sytuację jako dramatyczną.
Czwartek to był dzień, w którym PO chciała przywrócić nadzieję wszystkim Polakom - podkreślił Tusk. Jak dodał, to był dzień - mimo złych zdarzeń, złych emocji między PO i PiS - naszej próby, aby taką nadzieję przywrócić.
Nie znajduję innych słów jak właśnie kłamstwo na to co działo się w parlamencie - dodał. Nazwał prowokacyjnym zachowanie marszałka Sejmu Marka Jurka i ocenił, że de facto zerwał on posiedzenie Sejmu w czasie, kiedy Izba miała decydować o budżecie.
Byliśmy świadkami przez wiele godzin jak pieniądze polskich obywateli, które składają się na budżet państwa, stały się przedmiotem cynicznej gry. Tylko po to, aby uzyskać optymalne warunki z Andrzejem Lepperem - podkreślił szef PO.
Tusk ocenił, że Platforma deklarując chęć powrotu do rozmów o koalicji z Prawem i Sprawiedliwością stała się problemem dla PiS, które - wbrew publicznym deklaracjom - woli współpracę z Samoobroną.
Strategia budowy siły politycznej opartej na ugrupowaniach Jarosława Kaczyńskiego i Andrzeja Leppera, wspierana przez media ojca Rydzyka, wyklucza tak naprawdę dobrą, uczciwą współpracę z Platformą - ocenił Tusk.
Zarzucił PiS, że instrumentalnie traktuje fundamentalne instytucje polskiej demokracji. Według niego, od prezydenta Lecha Kaczyńskiego należałoby oczekiwać, aby "był arbitrem, gdy gwałcone są reguły postępowania w demokracji, a nie, żeby był arbitrem wyłącznie racji swojej partii politycznej".
Zdaniem Tuska, od marszałka Sejmu wszyscy Polacy mają prawo oczekiwać, że będzie strażnikiem regulaminu i zasad parlamentaryzmu, a nie "nadzorcą z nahajką w ręku, który będzie dyktował polskiemu parlamentowi - zgodnie z interesem własnej partii politycznej - jak ma się zachowywać".
To są praktyki, których efektem prędzej niż później będzie ostateczne podważenie zaufania do demokracji parlamentarnej - powiedział szef PO.
Rada nie przyjęła żadnej uchwały dotyczącej bieżącej sytuacji politycznej, nie było też w czasie posiedzenia na ten temat szerszej dyskusji.