Jan Rokita: sprawa FOZZ to afera wymiaru sprawiedliwości
Sprawa FOZZ, jest w pewnym sensie poważną aferą finansową, aferą złodziejską, ale tak naprawdę im więcej lat upływało w wolnej Polsce, w tym większym stopniu sprawa FOZZ-u, stawała się największą aferą wymiaru sprawiedliwości - powiedział poseł Jan Rokita, przewodniczący Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, gość "Sygnałów Dnia".
30.03.2005 | aktual.: 30.03.2005 11:57
Sygnały Dnia: Jest wyrok w aferze FOZZ po czternastu latach, ale będzie apelacja. Nadal jest wiele pytań i nie wykryto najważniejszego mechanizmu, jak to wszystko funkcjonowało i kto za tym stoi, jak mówi profesor Marian Filar. Czy pan zna odpowiedź na to pytanie, kto za tym stoi?
Jan Rokita: Ten mechanizm jest, z grubsza przynajmniej, znany opinii publicznej od wielu lat i nie jest żadną tajemnicą. Ja nie wiem dokładnie, co sąd udowodnił w trakcie procesu, bo to przecież kilkanaście tysięcy czy kilkadziesiąt tysięcy tomów akt i trzeba by było bardzo uważnie śledzić te rozprawy. Natomiast to, co powszechnie wiadomo, można streścić tak: założono kiedyś, w czasie rządu Rakowskiego u końca PRL-u instytucję, która miała się zajmować skupywaniem, nielegalnym zresztą, długów zagranicznych Polski, a następnie okazało się, że w krótkim czasie pod kontrolą służb, komunistycznych służb wywiadowczych, zwłaszcza służb wojskowych, instytucja ta przekształciła się w pewnego rodzaju mafię, która na styku PRL-u i niepodległości finansowała mnóstwo rozmaitych prywatnych przedsięwzięć, a także dopuściła się bardzo dużych złodziejstw. I to jest tak naprawdę cała historia. Oczywiście, za wszystkim stała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, która wtedy się likwidowała i przekształcała w SLD i generał
Buła, wojsko, wojskowy wywiad, potem przekształcany w Wojskowe Służby Informacyjne. Te fakty znamy.
Sygnały Dnia: Panie pośle, tylko sąd nic nie mówił o służbach specjalnych. O służbach specjalnych mówi się, mówi się w korytarzach, mówi się w kuluarach, nie ma żadnego zapewnienia, nie ma żadnego potwierdzenia. Jaką rolę odegrały te służby specjalne?
Jan Rokita: Nie, nie mówi się w kuluarach, myślę, jednak w tym przypadku, bo ja to, co powiedziałem w tej chwili, to wiem, jak pani redaktor może przypuszczać, nie z własnej głowy, tylko z gazet. Więc to jest ta wiedza, którą ustalili przez całe lata dziennikarze, którzy o tej sprawie pisali. W związku z tym nie wiem, co dokładnie sąd ustalił w sprawie związków Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego z wojskiem, a zwłaszcza z komunistycznymi służbami wywiadowczymi w wojsku. Tym niemniej nie ulega wątpliwości, że czołowi działacze tej instytucji, w tym również pan Żemek skazany wczoraj na dziewięć lat więzienia, byli ludźmi tych służb. I to również wiadomo o tym, że wojskowi wywiadowcy od bardzo wielu lat uwielbiają zabawiać się w rozmaite tajne operacje, u podstaw których leży korupcja, przywłaszczanie pieniędzy, handel międzynarodowy, handel bronią i tak dalej. O tym wielokrotnie pisano. Dlatego, nawiasem mówiąc, przecież centroprawica, w tym Platforma Obywatelska, od dawna postuluje, ażeby te służby
zlikwidować, dlatego że one sieją rzeczywiście w Polsce korupcję.
Sygnały Dnia: Właśnie, zlikwidować służby specjalne. O tym za moment chciałam z panem porozmawiać. Jeszcze wrócę do FOZZ-u. Dlaczego, pana zdaniem, toczyło się to czternaście lat? Po drodze były tajemnicze zniknięcia, różne kłody kładły się pod nogi. Jednak po czternastu latach jest wyrok, ale już jest apelacja. No i jeżeli Sejm się nie pospieszy, to będzie przedawnienie.
Jan Rokita: No tak, bo ta sprawa, sprawa FOZZ, jest w pewnym sensie poważną aferą finansową, aferą złodziejską, ale tak naprawdę im więcej lat upływało w wolnej Polsce, w tym większym stopniu sprawa FOZZ-u, dla mnie przynajmniej, stawała się największą aferą wymiaru sprawiedliwości. Dzisiaj ta sprawa jest przede wszystkim w moim przekonaniu aferą wymiaru sprawiedliwości, którego honor, honor wymiaru sprawiedliwości ratował w ciągu ostatnich dwóch lat sędzia Kryże, pierwszy sędzia, który widać, że z pewną energią i wolą starał się tę sprawę doprowadzić do końca i w pierwszej instancji doprowadził. Tam się działy rzeczy straszne, ja o tym zresztą mówiłem w Sejmie niedawno. Tam na przykład mijało, o ile pamiętam, dwa i pół roku, odkąd sąd, który dostawał akt oskarżenia, wyznaczał pierwszy termin rozprawy. Dwa i pół roku, a zgodnie z prawem karnym sąd w ogóle na osądzenie takiej sprawy i wydanie wyroku w obu instancjach ma pięć lat. Tam prokuratura przez chyba około siedemdziesięciu miesięcy, o ile mnie
pamięć znów nie myli, uzupełniała akt oskarżenia, który został wadliwie sporządzony.
Więc już nie mówiąc o tym, że w finale niemal całej sprawy, kiedy zbliżały się już terminy przedawnienia, sędzia sprawozdawca został przez Leszka Millera powołany na ministra sprawiedliwości, w związku z tym zaczęto sprawę od nowa. Ta sprawa jest aferą wymiaru sprawiedliwości i powinna stać się pewnym wstrząsem, który przypomina o tym, że polska prokuratura i polskie sądownictwo wedle takich procedur, wedle których działa teraz, działać dalej nie może.
Sygnały Dnia: A więc potrzebne jest teraz przedłużenie okresu przedawnienia przestępstw. Sejm zdąży w tej kadencji?
Jan Rokita: Zdążenie nie jest żadnym problemem. To jest problem woli, a nie problem zdążenia. Taka ustawa jest złożona w Sejmie. To jest bardzo prosta ustawa, dlatego że ona wymaga w przepisach kodeksu karnego zmiany cyferki „5” na cyferkę „10”. To jest cała operacja, którą Sejm musi dokonać. Są opinie o tej operacji bardzo wybitnych prawników, iż ona jest absolutnie dopuszczalna i słuszna, ponieważ przedawnienie jest wyłączone spod zasady prawa karnego, w myśl której obowiązuje w wypadku zmiany prawa dla sprawcy prawo względniejsze. W związku z tym nie ma żadnych przeszkód, ażeby pomóc złemu, zdezorganizowanemu wymiarowi sprawiedliwości ratowanemu przez ludzi honoru, takich jak sędzia Kryże, doprowadzić tę sprawę do końca, tylko trzeba chcieć. Dzisiaj w mniejszym stopniu już od sędziów (oni już popsuli sprawę wcześniej), a w większym stopniu od parlamentarzystów, zależy to, czy sprawa FOZZ zostanie umorzona z powodu przedawnienia, jak mają nadzieję sprawcy, czy też sprawiedliwości w tej sprawie stanie
się zadość. Powtarzam — to dziś zależy od polityków.