Jan Rokita: SLD zależy na zablokowaniu prac komisji
Debata postulowana przez SLD ma służyć wyłącznie tak naprawdę temu, ażeby komisję zaatakować, poddać fundamentalnej krytyce albo, jak się da zbudować jakąś większość parlamentarną, podjąć uchwałę, która zablokuje jej pracę. Proszę pamiętać, że dziś większość parlamentarna, mówię o Sojuszu Lewicy Demokratycznej, używa wszystkich środków do tego, ażeby ostateczny raport komisji nie powstał - powiedział szef PO Jan Maria Rokita w "Salonie Politycznym Trójki".
14.12.2004 | aktual.: 14.12.2004 10:46
Jolanta Pieńkowska: A jak pan sądzi, dlaczego Roman Giertych zdecydował się właśnie wczoraj na przedstawienie własnej wersjii raportu?
Jan Rokita: Myślę, że dlatego, że dzisiaj mało co brakowało, ażeby sejm podejmował decyzję w sprawie ewentualnego odwołania Romana Giertycha z komisji. I rozumiem w związku z tym pewną myśl Giertycha. To znaczy, jeśli SLD i większość sejmowa zechce mnie odwołać z komisji, to jedyną rzeczą, którą powinieniem w takim momencie zrobić, to przedstawić moją wersję zdarzeń.
Jolanta Pieńkowska: Tylko, że Roman Giertych przedstawiając swoją wersję zdarzeń już wiedział, że tego wniosku nie będzie.
Jan Rokita: No tak. Jeśli tak było, to w moim przekonaniu dwie rzeczy się mu trochę czasowo rozjechały. Bo ja innego uzasadnienia dla faktu przedkładania raportu na tym etapie prac komisji nie widzę. Sam, gdybym był członkiem komisji śledczej, którego chcą odwołać z politycznych powodów też bym pewnie na zakończenie swoich prac w komisji jakoś podsumować to, co do tej pory zrobiłem. I w tym sensie rozumiem inicjatywę.
Jolanta Pieńkowska: Ale posłowie Wassermann, Miodowicz i Gruszka mówią, że komisja powinna przedstawić jeden wspólny raport i robienie czegoś takiego to jest bez sensu, bo to rozbija prace komisji.
Jan Rokita: to jest oczywiste. Należy wszystko zrobić i tu są, jak wiadomo, złe doświadczenia poprzedniej komisji śledczej, ażeby nie dopuścić do powstania dużej ilości wersji raportu. Uważam, że typ prac w komisjach śledczych powinien być taki, iż obowiązek przygotowania raportu spoczywa na przewodniczącym komisji. Ostatecznie ten przewodniczący komisji powinien nie tylko być jednym z członków, ale powinien mieć jakąś pracę dodatkową. Za coś bierze pieniądze przewodniczącego, to powinien trochę popracować.
Jolanta Pieńkowska: Za organizowanie pracy komisji.
Jan Rokita: To sekretariaty bardziej organizują, wie pani, w praktyce. Więc niech ten przewodniczący popracuje i napisze pierwszą wersję raportu i następnie członkowie komisji powinni go poprawić poprzez głosowanie odpowiednich wniosków. I wtedy taki jeden raport należy przedkładać sejmowi.
Jolanta Pieńkowska: No właśnie, takie przedwczesne przedstawianie raportu bez żadnych dowodów, gdzie właściwie już rzuca się oskarżenia, już mówi się, kto powinien stanąc przed Trybunałem Stanu...
Jan Rokita: Jest niemądre.
Jolanta Pieńkowska: To nie jest kolejny kamyczek do tego, że rozbija się prace komisji?
Jan Rokita: Jest niemądre. Z jednym zastrzeżeniem, które poczyniłem wcześniej. To znaczy, ja uważam, że Giertych czynił to pod wpływem, istniejącego jeszcze do wczoraj, wniosku prezydium sejmu o jego odwołanie z komisji. Co więcej, sam sądziłem wczoraj jeszcze w godzinach wczesnopopołudniowych, że w związku z postawą pana marszałka Zycha z PSL, kóry najpierw ten wniosek popierał, a potem się z tego wniosku wycofywał, a to tworzyło większość w prezydium sejmu. Sam jeszcze wczoraj we wczesnych godzinach popołudniowych sądziłem, że możliwość odwołania Romana Giertycha z komisji śledczej jest możliwością poważną. Wydawało się, że SLD jest w tej sprawie bardzo zdeterminowane. Zmiana stanowiska Zycha zmieniłą sytuację, bo w prezydium sejmu zmieniła się większość.
Jolanta Pieńkowska: A uważa pan, że dobrze się stało, że te wnioski o odwołanie Gruszki i Giertycha nie będą głosowane w sejmie?
Jan Rokita: Tak. Uważam, że dobrze.
Jolanta Pieńkowska: Nawet, jeśli potwierdzi się scenariusz jasnogórskiego spotkania, o jakim mówił Jan Kulczyk, i nawet, jeśli okaże się, że asystent posła Gruszki...
Jan Rokita: Nawet, gdyby wszyscy byli mordercami w komisji, to też bym tak uważał. Dlatego, że uważam, że nie można... czy komisja śledcza jest inną komisją, niż zwykła komisja parlamentarna.
Jolanta Pieńkowska: Ma być czysta, jak żona Cezara?
Jan Rokita: Tak jest. Ma szczególny tryb odwoływania członków komisji. Mianowicie poprzez wykluczenie przez samą komisję. Natomiast nie można odwoływać członków komisji wiekszością polityczną w czasie prac nad jakimkolwiek śledztwem z bardzo prostego powodu. Gdyby przyjąć takie założenie, a ono jest sprzeczne z prawem w moim przekonaniu, to by oznaczało, że komisja śledcza, jakakolwiek, może prowadzić postępowania wyłącznie przeciwko mniejszości parlamentarnej. Bo większość jest w stanie, w dowolnym momencie, niewygodnego dla siebie członka komisji odwołać. I to jest absurdalne kompletnie.
Jolanta Pieńkowska: No dobrze, ale co zrobić w sytuacji, o której mówiłam, że jeśli potwierdzi się scenariusz jasnogórskiego spotkania, o którym mówił Jan Kulczyk i jeśli okaże się, że aresztowany Paweł D. miał dostęp do dokumentów komisji?
Jan Rokita: Jest na to szczególny tryb przewidziany w ustawie o komisji śledczej. To jest wykluczenie. Mianowicie każdy z członków komisji może postawić wniosek o wykluczenie danej osoby z prac komisji i go umotywować. A następnie komisja może tę decyzję podjąć.
Jolanta Pieńkowska: Ale powinno wtedy dojść do takiego wykluczenia, czy nie?
Jan Rokita: Ja jestem zwolennikiem tego, ażeby komisja w obecnym składzie dokończyła swoje prace i przedstawiła raport.
Jolanta Pieńkowska: Bez względu na to, czego się dowiemy?
Jan Rokita: Tak. Dlatego, że mam takie poczucie, a nawet pewność wynikającą z praktyki uczestnictwa w życiu parlamentu i życiu politycznym, że dziś, jeśli rozpocznie się proces odwoływania poszczególnych członków komisji, to idę z panią o każdy zakład, o wynikach sprawy Orlenu nigdy się już niczego nie dowiemy.
Jolanta Pieńkowska: Nie będę się zakładać, bo ja zawsze przegrywam zakłady.
Jan Rokita: Właśnie. Też by pani chyba w tej sprawie przegrała. Na tym polega moja obawa. A uważam, że wyjaśnienie tej afery, to znaczy doprowadzenie tego raportu do końca jest sprawą dzisiaj sprawą najwyższej wagi. Zwłaszcza , że po zeznaniach Kulczyka i Siemiątkowskiego , w moim przekonaniu, komisja jest bardzo bliska ustalenia faktycznego biegu zdarzeń o olbrzymiej doniosłości dla państwa.
Jolanta Pieńkowska: Dlaczego Platforma nie chce debaty o pracach komisji śledczej?
Jan Rokita: Dlatego, że to jest dokładnie tak samo, jak z odwoływaniem członków komisji. Debata postulowana przez SLD ma służyć wyłącznie tak naprawdę temu, ażeby komisję zaatakować, poddać fundamentalnej krytyce albo, jak się da zbudować jakąś większość parlamentarną, podjąć uchwałę, która zablokuje jej pracę. Proszę pamiętać, że dziś większość parlamentarna, mówię o Sojuszu Lewicy Demokratycznej, używa wszystkich środków do tego, ażeby ostateczny raport komisji nie powstał.
Przeczytaj cały wywiad