PolskaJan Rokita: KRRiT próbowała sfałszować druk sejmowy

Jan Rokita: KRRiT próbowała sfałszować druk sejmowy

W Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji z dokumentu nie pochodzącego z Sejmu próbowano zrobić druk sejmowy poprzez nalepienie na niego sejmowej strony z odpowiednimi wizerunkami, godłem państwowym, napisem „Sejm”, odpowiednim numerem i odpowiednią datą – Jan Rokita opisuje w radiowych „Sygnałach Dnia” fałszerstwo ustawy o rtv.

Sygnały Dnia: Rokita, który odkrywa dwa podwójne fałszerstwa dotyczące, oczywiście, słynnego słowa «lub czasopisma», które zniknęło raz, a teraz Jan Rokita odkrył, że zniknęło drugi raz, i prawdopodobnie zniknęło w Sejmie, tak?

Jan Rokita: No, to niezupełnie jest jakieś rewelacyjne odkrycie. To jest raczej rzecz już od pewnego czasu znana, tylko dzisiaj szerzej opisała ją „Gazeta Wyborcza” i stąd pewnie o tym rozmawiamy. Problem polega na tym, że przy tej „nieboszczce” (Bogu dzięki „nieboszczce”, bo ona, jak pamiętamy, skończyła swój bieg parlamentarny) majstrowano w ciągu roku 2002 w sposób głęboko nieprzyzwoity. I powiem szczerze, że pewnie już nie bardzo warto opowiadać o tych wszystkich rozmaitych szczegółowych perypetiach, bo…

Sygnały Dnia: Nasz słuchacz na pewno by się pogubił.

Jan Rokita: Właśnie. I słuchacze, i redaktorzy pewnie by się w tych wszystkich - mnie akurat w komisji znanych doskonale - szczegółach pogubili. Problem generalnie polega na tym: najpierw ktoś tekst tej ustawy zmienił po posiedzeniu Rady Ministrów, które odbyło 2 marca, a następnie, kiedy prasa ujawniła fałszerstwo, w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji ponownie z dokumentu nie pochodzącego z Sejmu próbowano zrobić druk sejmowy poprzez nalepienie na niego sejmowej strony z odpowiednimi wizerunkami, godłem państwowym, napisem „Sejm”, odpowiednim numerem i odpowiednią datą.

Sygnały Dnia: Czyli nielegalny druk sejmowy.

Jan Rokita: Nielegalny druk sejmowy, którego nigdy nie było i którego nigdy Kancelaria Sejmu nie wyprodukowała.

Sygnały Dnia: Ale zna pan odpowiedź na pytanie: kto to robił?

Jan Rokita: Wszystko to, ku naszemu zdumieniu, zawsze w ostatecznym rozrachunku, jak zaczynamy śledzić każde fałszerstwo, wszystko w ostatecznym rozrachunku wiedzie w miejsce jedno: w Warszawie, na skwer Kardynała Stefana Wyszyńskiego, gdzie mieszczą się biura Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Zawsze tam prowadzi trop.

Sygnały Dnia: Czyli ktoś w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji?

Jan Rokita: Tak.

Sygnały Dnia: Czy zostanie dziś zgłoszony wniosek o wezwanie szefa Prokuratury Apelacyjnej Zygmunta Kapusty? SLD jest przeciwny, uważa, że byłoby to pogwałcenie niezależności prokuratury, oczywiście, przed Komisję Śledczą, wniosek miałby być.

Jan Rokita: W tej sprawie jest bardzo precyzyjna uchwała Sejmu. Sejm powiedział, iż powołuje tę naszą Komisję Śledczą po to, aby, jak to sformułował, „zbadała ona działalność organów państwowych w sprawie afery Rywina”. Głównym organem państwowym, który działał w tej sprawie od samego początku i - nie ma co ukrywać - nie działał bez zarzutu, to nie ulega najmniejszej wątpliwości, była prokuratura. Jeśli się okaże, że większość złożona z posłów SLD w Komisji Sejmowej odrzuci wniosek o przesłuchanie nie wszystkich prokuratorów, bo to byłoby zbędne przedłużanie prac komisji, ale głównego prokuratora, gospodarza tego śledztwa, który o tej sprawie wie wszystko — pana prokuratora Kapusty — to znaczy, że większość w komisji złamie uchwałę Sejmu. Ja z pewnością taki wniosek będę stawiał, wspierał, bo uważam go za obowiązkowe wykonanie uchwały Sejmu. Bo cóż zrobimy? Potem stanę przed Sejmem i powiem: „No, a w kwestii trzeciego zadania, które Sejm postawił przed Komisją, to przepraszam bardzo, ale nie zrobiliśmy
nic i nie wiemy nic, ponieważ większość SLD w Komisji Śledczej uniemożliwiła nam rozmowę z panem prokuratorem”. No tak? No to przecież wstyd straszny będzie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)