Jan Paweł II pasowany na patrona "Polski smoleńskiej"
Czy aby na pewno z błogosławionymi i świętymi się rozmawia, dyskutuje się z ich myślami i wyborami? Na tym polega pułapka tkwiąca w beatyfikacji i kanonizacji. Jakkolwiek by to zabrzmiało surowo: beatyfikacja i kanonizacja "odhumanizowują". Niby był człowiek, a czynił cuda. Módlmy się. Czy po beatyfikacji Jana Pawła II ktoś będzie jeszcze zawracał sobie głowę krytykami pontyfikatu, jakie stawiali papieżowi najgłośniejsi dysydenci wewnątrz Kościoła katolickiego? - zastanawia się Artur Domosławski w tygodniku "Polityka". Według niego, Jan Paweł II został już pośpiesznie pasowany na patrona "Polski smoleńskiej".
Domosławski zwraca uwagę, że wcześniej tylko Matkę Teresę z Kalkuty tak szybko beatyfikowano, a Jan Paweł II będzie błogosławiony nawet szybciej. "Przekroczono wszystkie zwyczajowe terminy. A właściwie dlaczego? Bo nasz lepszy od innych? Czy wierni uczestniczą w jakimś wyścigu?" - pyta dziennikarz.
Według niego, Jan Paweł II został już pośpiesznie pasowany na patrona "Polski smoleńskiej". Jako dowód przytacza fragment artykułu ks. Ireneusza Skubisia w tygodniku "Niedziela": "Szanujmy to co nasze, co Polskę stanowi. Każdy naród ma obowiązek troski o swoje dobro narodowe. A tego uczył nas przecież w sposób wyjątkowy sługa Boży Jan Paweł II" - napisał ks. Skubiś przywołując raport MAK o katastrofie smoleńskiej. Zdaniem Domosławskiego takie opinie świadczą o tym, że "średniowieczno-nacjonalistyczny kicz na cześć Jana Pawła II powstaje na naszych oczach".
Czy ktoś będzie jeszcze zawracał sobie głowę krytykami pontyfikatu, jakie stawiali Janowi Pawłowi II najgłośniejsi dysydenci wewnątrz Kościoła katolickiego? - zastanawia się Domosławski i przypomina, że kanon zachodniej krytyki katolickiej docierał do Polski za pontyfikatu Jana Pawła II w niewielkim stopniu. "Kontrowersje i wątpliwości potraktowano by jako umniejszenie wielkości i świętości błogosławionego. Jeszcze raz potwierdza się stara obserwacja, że polska religijność zawsze była żarliwa w nieszczęściu, masowa i głośna, lecz w istocie płytka" - zauważa dziennikarz.
Domosławski przywołuje także opinię znajomego katolika, który martwi się, że beatyfikacja odbierze mu papieża. "Już nigdy nie będzie tym, kim był, zanim został Janem Pawłem. Nie będzie nawet rzeczywistym Janem Pawłem II, zanim został błogosławionym Janem Pawłem II" - stwierdził znajomy.
Według Domosławskiego, pomniki wynoszą, ale i odbierają wynoszonych. "Dla niewierzącego beatyfikacja to forma monumentalnego symbolicznego pomnika. Karol Wojtyła był pasjonującą postacią historii, ogniskującą w swojej myśli i działaniu mnóstwo ważnych sporów etycznych, politycznych i historycznych. Teraz będzie ogniskował głównie narodowo-religijny kicz. Trochę szkoda, nawet niewierzącemu" - pisze dziennikarz.