Jan Nowak-Jeziorański: wróciłem na referendum
Mnie się zdaje, że to jest jeden z powodów, dla których ja wróciłem do kraju. Po to właśnie, żeby wziąć udział w tym referendum. Bo ono przesądzi o kierunku i o rozwoju gospodarczym Polski być może na stulecia. To jest najważniejsze głosowanie w moim życiu - powiedział Jan Nowak-Jeziorański w Salonie Politycznym Trójki.
Jolanta Pieńkowska:Wiem, że w sobotę chciałby pan być jednym z pierwszych, jeśli nie pierwszym Polakiem, który weźmie udział w referendum. Chciałby pan oddać głos już o 6 rano. Skąd ten pomysł?
Jan Nowak-Jeziorański:Pomysł bierze się stąd, że mam pewną nadzieję, że może swoim przykładem pociągnę innych. Skoro się pokaże, że ja jestem tym pierwszym, pewno jednym z najstarszych głosujących, który idzie do urny, to może i zachęci to innych, żeby też poszli i oddali ten głos na tak.
Jolanta Pieńkowska:A jakie znaczenie ma dla pana to referendum?
Jan Nowak-Jeziorański:Zupełnie zasadnicze. Mnie się zdaje, że to jest jeden z powodów, dla których ja wróciłem do kraju. Po to właśnie, żeby wziąć udział w tym referendum. Bo ono przesądzi o kierunku i o rozwoju gospodarczym Polski być może na stulecia. To jest najważniejsze głosowanie w moim życiu.
Jolanta Pieńkowska:Ale wrócił pan do Polski po wielu latach spędzonych w Ameryce. I ci, którzy są przeciwni naszemu wejściu do Unii mówią, umacniajmy te nasze transatlantyckie sojusze, wchodźmy do NAFTy, a nie do Unii Europejskiej. A pan wraca z Ameryki i chce głosować za wejściem do Unii Europejskiej.
Jan Nowak-Jeziorański:To jest zupełna ignorancja, jeśli ktoś myśli, że NAFTa jest alternatywą dla Unii Europejskiej. przede wszystkim odległość geograficzna. My nie sąsiadujemy z NAFTą. NAFTa jest daleko. Po drugie nasze związki gospodarcze nie są z NAFTą, tylko z UNią Europejską. Zaledwie 5% naszych obrotów handlowych jest z NAFTą. A ponad 70 z Unią Europejską. Sprawia to po prostu bliskość geograficzna. My należymy do Europy i jesteśmy sąsiadami Unii Europejskiej. I tam jest nasz rynek zbytu. A nie w Ameryce.
Jolanta Pieńkowska:Pamiętam, kiedy wchodziliśmy do NATO, o które to członkostwo także pan zabiegał, w Ameryce mówiło się o tym, że wchodzimy do NATO, jako członek drugiej kategorii. Dziś też słyszymy, że nie wchodzimy do Unii Europejskiej na równych prawach i że zawsze będziemy tymi gorszymi.
Jan Nowak-Jeziorański:Z tego, co wiem, to nasi negocjatorzy może nie wytargowali wszystkiego, cośmy chcieli, ale wytargowali dużo więcej, niż inni. Lepiej mieć to, cośmy uzyskali, niż nic. Taka jest moja odpowiedź.
Jolanta Pieńkowska:Ale mamy też taką sytuację, że rząd Leszka Millera ma najgorsze notowania w historii III Rzeczpospolitej. I są tacy, którzy mówią, że jeśli to referendum będzie wygrane, to ono umocni ten rząd. To po co mamy iść i umacniać ten rząd?
Jan Nowak-Jeziorański:Ja osobiście w to nie wierzę. Z tych nastrojów, które oglądam, to widzę, że poparcie dla integracji nie jest poparciem dla Millera i że ono bynajmniej nie wzmocni jego rządu. Tak się dobrze złożyło, że ten rząd popiera włączenie Polski do Unii europejskiej. Chwała mu za to. Ale nie sądzę, żeby on rzeczywiście się umocnił na tym tle. Mnie się wydaje, że jego pozycja po pomyślnym referendum nie będzie mocna. Będzie raczej silna dopóki się nie rozszerzy, dopóki nie zdobędzie szerszego poparcia społecznego.