Jan Maria Rokita: sposobem na przerwanie marnotrawstwa czasu są wybory


W Sejmie nie da się już dzisiaj ani uchwalić sensownej ustawy o służbie zdrowia, a do końca roku mija termin, że w Sejmie nie da się podjąć zasadniczych decyzji dotyczących stanu finansów państwa, w tym budżetu na następny rok, że to są decyzje, które żeby mogły być podjęte, wymagają silnej władzy z zaufaniem, a w Sejmie rozbitym i w rządzie, który przeszedł na przykład jednym głosem, które kupił, takich decyzji już się nie da podjąć. Więc jeśli marnujemy w tej chwili czas, to sposobem na przerwanie marnotrawstwa tego czasu są wybory, nowy rząd i wtedy może będzie to choć trochę lepiej.

21.05.2004 | aktual.: 21.05.2004 09:48

Sygnały Dnia - W szczecińskim studiu Sygnałów Dnia Jan Rokita, przewodniczący Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Dzień dobry, panie pośle.

Jan Rokita — Witam serdecznie z pięknego Szczecina.

Sygnały Dnia — Pięknego, bo pogoda taka ładna?

Jan Rokita — Piękne miasto, piękna pogoda, wspaniali ludzie, więc to w ogóle bardzo miłe miasto.

Sygnały Dnia — Ale o sprawach poważnych chcemy, panie pośle, porozmawiać. Zaapelował pan do opinii publicznej, by ta wywarła presję na rozwiązanie Parlamentu. Ale nie powiedział pan, jak. Jak to zrobić? Jak ta presja miałaby wyglądać?

Jan Rokita — Na litość boską, chyba jeszcze ktoś z Polakami się w naszej ojczyźnie liczy. Więc jeśli wszyscy będą powtarzać w gazetach, w sondażach opinii publicznej, w telewizji, wśród dziennikarzy, wśród zwykłych ludzi, że obecny Sejm już się do niczego nie nadaje, to ja wierzę w to, że ten głos dojdzie nawet do prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w końcu i zdecyduje się w końcu, ażeby ten Sejm rozwiązać. Mówiąc całkiem poważnie, naprawdę obecny Parlament po rozpadzie partii rządzącej, po tych wszystkich wyczynach, które tam miały ostatnio miejsce, chociażby z panem Lepperem, po doświadczeniach z niemożnością ustalenia już ani rządu, ani już żadnej ważnej ustawy, wydaje się, że powinien być rozwiązany. W takich sytuacjach demokracja każe, ażeby odwołać się do głosu Polaków, żeby Polacy zdecydowali o tym, kogo wybrać do władzy i jak stworzyć następny rząd z zaufaniem. Ja uważam to za bardzo ważne.

Sygnały Dnia — Czyli nie daje pan żadnej wiary w to, że powstanie w Sejmie jakakolwiek większość zdolna wyłonić premiera i rząd?

Jan Rokita — Wydaje mi się, że to jest mało prawdopodobne. Proszę słuchać, co mówią politycy. Wszyscy mówią, że nie chcą współpracować z gabinetem Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Mówi to przecież nawet do tej pory pan Marek Borowski, były marszałek Sejmu, który tak niedawno jeszcze był członkiem tej partii, członkiem Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a dziś wie, że większość Polaków nie życzy sobie współpracy z SLD i sam taką postawę deklaruje. Ale nawet gdyby rząd SLD powstał, gdyby w tym jednym głosowaniu nad tzw. wotum zaufania uzyskał tę większość jakimś tam przypadkiem i zbiegiem okoliczności, perswazją, przekupstwem, czymkolwiek innym, to przecież wszyscy doskonale, którzy siedzą w Sejmie, zdają sobie sprawę, że w Sejmie nie da się już dzisiaj ani uchwalić sensownej ustawy o służbie zdrowia, a do końca roku mija termin, że w Sejmie nie da się podjąć zasadniczych decyzji dotyczących stanu finansów państwa, w tym budżetu na następny rok, że to są decyzje, które żeby mogły być podjęte, wymagają silnej
władzy z zaufaniem, a w Sejmie rozbitym i w rządzie, który przeszedł na przykład jednym głosem, które kupił, takich decyzji już się nie da podjąć. Więc jeśli marnujemy w tej chwili czas, to sposobem na przerwanie marnotrawstwa tego czasu są wybory, nowy rząd i wtedy może będzie to choć trochę lepiej.

Sygnały Dnia — W ciągu tych rzeczy, których się nie da zrobić, nie da się także samorozwiązać Sejmu, jak się okazuje. Nie ma takiej większości. Ot, paradoks.

Jan Rokita — Tu jest, myślę, jeden z licznych błędów naszej polskiej Konstytucji, mianowicie proszę zauważyć, że żeby uchwalić nawet najostrzejsze prawo, najważniejsze prawo, na przykład żeby uchwalić kodeks karny, zdecydować na przykład, czy jest kara śmierci, czy kary śmierci nie ma, wystarczy połowa posłów. Żeby podjąć decyzję o tym, że się Sejm rozwiązuje i idzie do domu, potrzeba aż dwie trzecie posłów. Przecież to jest oczywisty nonsens. W tym przypadku, jak i w wielu innych przypadkach Konstytucję trzeba poprawić. Ja przypominam, że (kiedy to było, chyba dwa czy trzy tygodnie temu) znacząca większość posłów na wniosek partii opozycyjnych opowiedziała się za zakończeniem pracy tego Sejmu, przegłosowała to, ale mimo że była większość, to to ciągle nie była tak zwana kwalifikowana większość dwóch trzecich i w istocie rzeczy ci, którzy byli w mniejszości, SLD, które chciało utrzymać ten Sejm, wygrali. To są takie paradoksy polskiej Konstytucji.

Sygnały Dnia — Znaczy w tej chwili Platforma Obywatelska jest w jakikolwiek sposób zaangażowana w jakieś rozmowy na temat powstania nowego rządu, tego w wersji sejmowej?

Jan Rokita — Nie, nie, panie redaktorze, ponieważ żeby prowadzić jakieś sensowne rozmowy, coś ustalać, to trzeba mieć po temu wolę, trzeba mieć jakieś trochę wiary, mieć trochę nadziei. Ja jestem zresztą od kilku dni w różnych miejscach w Polsce i w ogóle w Warszawie nie siedzę, nie bardzo wiem, o czym oni tam nawet w tej chwili rozmawiają, ale są przecież telefony i wiem od kolegów, wiem od Donalda Tuska, że żadnych rozmów w Warszawie nie prowadzimy. Nie ma nad czym. W zasadzie jesteśmy gotowi tylko prosić, nalegać, zwłaszcza na pana prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który przecież obiecał — słyszeliśmy to — obiecał nam wszystkim publicznie, że wybory będą 13 czerwca razem z wyborami europejskimi. To byłoby taniej i uniknęlibyśmy dzisiejszej sytuacji kryzysu, mielibyśmy już w połowie czerwca nowy rząd, który miałby społeczne zaufanie. Ciągle pytamy prezydenta: Panie prezydencie, dlaczego pan nie dotrzymuje słowa? Dlaczego pan nie dotrzymuje słowa publicznie danego? Przecież byłoby lepiej, gdyby pan
tego słowa dotrzymał, nie mielibyśmy tego, co jest w tej chwili.

Sygnały Dnia — Czyli nie traktuje pan zbyt poważnie całej tej listy możliwych kandydatów na premiera? To może prezes PSL-u, to może Józef Oleksy, to może ktoś, to może wciąż Marek Belka? To do niczego nie doprowadzi, pana zdaniem?

Jan Rokita — Tak, bardzo pan to trafnie powiedział. Rzeczywiście traktuję to tak, jak gdybyśmy my się wszyscy w Polsce, bo tu nie ma co zrzucać winy na kogokolwiek, jak gdybyśmy wszyscy w Polsce dzisiaj, zamiast zastanowić się nad tym, jak zrobić sprawną, dobrą, skuteczną i uczciwą (uczciwą przede wszystkim) władzę, bawili się w grę w Chińczyka. Tu czerwone, tu zielone, tu żółte, te do narożnika, te do środka, codziennie jakiś taki Chińczyk się rozgrywa. A może ten premier, a może tamten? To naprawdę nie jest poważne i w tym naprawdę nie chcemy uczestniczyć. Ja nie wierzę w to, ażeby ktokolwiek mógł zostać premierem. Pewnie jeszcze będzie jedno głosowanie nad kandydatem prezydenckim, panem Markiem Belką. To sympatyczny skądinąd człowiek. Ma zapewne szanse na to, ażeby tę względną większość, czyli niewielką większość potrzebną teraz w głosowaniu, zgromadzić. Ale jak mówiłem, nawet gdy mu się to uda, to to oznacza, że będziemy mieli wiele miesięcy kryzysu, bo to, o czym pan Marek Belka mówił w swojej mowie
sejmowej, nie jest możliwe w tym Sejmie do zrobienia. Pan profesor Marek Belka przyśle jakiś projekt, a Sejm mu go odeśle albo się pokłóci, albo ten projekt ugrzęźnie w komisji. Ja siedzę w Sejmie, pan Marek Belka nie, i ja widzę, co tam się dzieje. To już jest niemożliwe.

Sygnały Dnia — Panie pośle, Grzegorz Wieczerzak, były szef PZU, oskarżony o działanie na szkodę tej firmy, utrzymuje, że zna pana, że kontaktował się z panem na płaszczyźnie politycznej, towarzyskiej i finansowej. To jest ten ciąg dalszy wystąpienia Andrzeja Leppera podczas (tak się składa) debaty na temat exposé rządowego profesora Marka Belki. Jakby trochę obok, ale jednak. I jaka jest pana reakcja na słowa Grzegorza Wieczerzaka?

Jan Rokita — Ja myślę, że wielu ludzi, którzy są podejrzani o działalność przestępczą, najwyraźniej w związku z rozmaitymi informacjami o tym, że Platforma Obywatelska może wygrać wybory, że Rokita może być następnym premierem, próbuje temu za wszelką cenę przeciwdziałać. Ja myślę, że to się jednak dzieje z obawy, ze strachu. Bo charakterystyczne jest to, że jeśli ciągle rzucają na mnie jakieś potwarze na mnie, na moich współpracowników, przyjaciół, jacyś ludzie, to to są albo tacy ludzie, jak pan Lepper, którzy potwarze rzucają niejako w sposób zawodowy, albo tacy ludzie, którzy odpowiadają przed prokuratorem, przed sądem za ciężkie przestępstwa. Więc ja, oczywiście, nie będę żadnym tego typu osobom odpowiadał na żadne publiczne listy do mnie kierowane, które mają na celu wyłącznie to, żeby mi odebrać dobre imię. Będę bronił swojego dobrego imienia. Mam nadzieję, że jest oczywistą rzeczą i nie muszę tego nawet mówić, że żadnych kontaktów ani towarzyskich, ani finansowych, ani... jakie tam były jeszcze
trzecie, panie redaktorze, bo już zapomniałem?

Sygnały Dnia — Towarzyskie, finansowe i polityczne.

Jan Rokita — I politycznych z tym panem nigdy nie miałem. Raz, kiedy usilnie tego się domagał, przez mój sekretariat — to było wiele, wiele lat temu — na dziesięć minut przyjąłem go w swoim biurze i więcej go w życiu nie widziałem. Więc jeśli to są te kontakty, to Bóg z nim, niech sobie kłamie.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)