Jan Lityński o apelu po słowach kard. Stanisława Dziwisza: SLD źle interpretuje konstytucję
Miller ściga się na radykalizm z Palikotem. Prezydent nie zamierza w tym uczestniczyć - powiedziała Joanna Trzaska-Wieczorek z Kancelarii Prezydenta, odnosząc się do wypowiedzi szefa SLD dotyczących homilii kard. Dziwisza wygłoszonej podczas Bożego Ciała.
- Można odnieść wrażenie, że Leszek Miller ściga się na radykalizm z Januszem Palikotem. Pan prezydent nie zamierza w tym uczestniczyć - powiedziała szefowa biura prasowego Kancelarii Prezydenta, Joanna Trzaska-Wieczorek. Odniosła się w ten sposób do wcześniejszych wypowiedzi Leszka Millera, który z kolei zareagował na słowa kard. Stanisława Dziwisza, który powiedział, że parlament nie jest powołany do tworzenia odrębnego porządku moralnego niż ten wpisany w sumienie.
Wcześniej sytuację skomentował również prezydencki doradca Jan Lityński. Jego zdaniem oczekiwanie SLD, by prezydent dyskutował z kardynałem, to błędna interpretacja konstytucji. - Mamy rozdział Kościoła od państwa i on polega między innymi na tym, że Kościół nie dyktuje praw, natomiast ma prawo swoje prawo wyrażać - powiedział Lityński w sobotę w radiowej Trójce.
Jak wskazał, do zadań prezydenta, jako strażnika konstytucji, nie należy dyskutowanie z każdym obywatelem nt. jego stosunku do relacji pomiędzy prawem konstytucyjnym a prawem boskim.
Lityński dodał, że osobiście zgadza się ze słowami kardynała, iż prawo boskie jest ponad prawem konstytucyjnym, jednak - mówił - "każdy interpretuje je we własnym sumieniu, a nie poprzez słowa kardynała czy biskupa, chociaż to mogą być słowa ważne".
W piątek szef SLD Leszek Miller zapowiedział wystosowanie listu do prezydenta z pytaniem, czy ten zgadza się ze słowami kard. Dziwisza o - jak mówił - prymacie prawa bożego nad prawem stanowionym. - To jest norma istniejąca w państwie wyznaniowym, gdzie prawo stanowione przez parlament wynika z doktryny religijnej. To jest Iran Chomeiniego, a nie nowoczesne państwo polskie. Polscy żołnierze walczą z talibami, którzy właśnie taki model państwa wprowadzają u siebie - mówił szef SLD.
- Skierujemy list do prezydenta, który jest strażnikiem konstytucji, aby prezydent zechciał się ustosunkować do tych wypowiedzi. W liście zawrzemy pytanie, czy pan prezydent Komorowski podziela pogląd kardynała Dziwisza. Gdyby podzielał, to oznacza, że konstytucja nasza powinna być znowelizowana tak, aby uwzględniła ewangelie, cztery ewangelie dokładnie mówiąc, a posłowie przed podjęciem decyzji w Sejmie powinni konsultować się w swoich diecezjach i realizować instrukcje Episkopatu. Otóż nie sądzę, aby to był model państwa polskiego, który powinien być budowany i utrwalany - powiedział Miller.
Zapowiedział, że w tej sprawie Sojusz prześle w piątek list do prezydenta Komorowskiego. Jednak w sobotę poinformował, że list jest w przygotowaniu. - Nie chcemy, żeby to była treść przyczynkarska, tylko bardzo dojrzała, a to wymaga trochę czasu - tłumaczył.
Piątkowe Fakty TVN zacytowały odpowiedź na apel SLD Joanny Trzaski-Wieczorek z Kancelarii Prezydenta: - To jest przejaw bezsilności lub cynizmu Leszka Millera. Bezsilności, bo widocznie szef SLD oczekuje, że to prezydent w jego imieniu będzie prowadził polemikę z hierarchami Kościoła, co jest wykluczone. Cynizmu, bo gdy rządziła lewica i uchwalała nową konstytucję, Leszek Miller nie miał podobnych wątpliwości.
W sobotę Miller na konferencji prasowej w siedzibie SLD nawiązał do tych słów Trzaski-Wieczorek: - Wczoraj nasz zamiar skomentowała rzeczniczka pana prezydenta, w zupełnie niezrozumiały, niekompetentny sposób. Rzeczniczka dała wyraz swojemu przekonaniu, że pan prezydent nie jest strażnikiem konstytucji, a co najwyżej strażnikiem żyrandola. Nie podzielamy tego poglądu i będziemy oczekiwać odpowiedzi na nasz list.
Metropolita krakowski powiedział podczas czwartkowych uroczystości święta Bożego Ciała m.in.: - W społeczeństwie demokratycznym rządzi większość. Pluralizm poglądów i postaw ludzi tworzących nasze społeczeństwo jest faktem. Przyjmujemy ten fakt do wiadomości. Tym niemniej trzeba jasno stwierdzić, że wierność prawdzie obowiązuje wszystkich, również prawodawców. Prawdy nie ustala się przez głosowanie, dlatego nawet parlament nie jest powołany do tworzenia odrębnego porządku moralnego niż ten, który jest wpisany głęboko w serce człowieka, w jego sumienie.