Jan Kobylański złożył apelację; ciąg dalszy sądowego sporu z Sikorskim
Będzie ciąg dalszy sporu sądowego Radosława Sikorskiego z Janem Kobylańskim. Kobylański odwołał się od wyroku sądu, który uznał, że jego antysemityzm jest bezsporny. Sikorski ma nadzieję na potwierdzenie orzeczenia w drugiej instancji.
23.07.2012 | aktual.: 23.07.2012 18:53
W marcu Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że Sikorski nie musi przepraszać Kobylańskiego - szefa Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej - za nazwanie go "antysemitą i typem spod ciemnej gwiazdy". Sędzia argumentował, że proces bezspornie wykazał antysemickie poglądy polonijnego biznesmena z Urugwaju, wobec czego określenie Sikorskiego może być uznane za łagodne.
W apelacji prawnik Kobylańskiego mec. Zbigniew Cichoń przekonuje, że sąd bezzasadnie przypisuje Kobylańskiemu antysemityzm. Cichoń uważa, że nawet gdyby hipotetycznie uznać wypowiedzi jego klienta za antysemickie, to trudno przyjąć, że przez samo to zasłużył na określenie "typ spod ciemnej gwiazdy". Według niego Sikorski używając takiego sformułowania chciał wywołać u odbiorców przekonanie, że Kobylański miał jakieś kryminalne afiliacje, czy "działalność przestępczą na koncie".
Szef polskiej dyplomacji ma jednak nadzieję, że apelacja potwierdzi orzeczenie pierwszej instancji. - Sąd stwierdził, że antysemityzm Kobylańskiego został ponad wszelką wątpliwość potwierdzony, oraz że jako osoba publiczna miałem nie tylko prawo, lecz wręcz obowiązek to napiętnować - powiedział Sikorski.
- Antysemityzm jest złem samym w sobie, a jego manifestowanie na stadionach, w internecie czy przez osoby publiczne szkodzi wizerunkowi Polski. Mam nadzieję, że sąd potwierdzi to stanowisko, a liderzy partyjni zakażą działaczom obnoszenia się znajomością z antysemitami - dodał minister.
"80 proc. MSZ to Żydzi"
W apelacji wskazano, że tylko z powodu, iż Kobylański używa on słowa "Żyd", czy "żydowski" nie można wyciągać "aż tak daleko idącego wniosku, iż kieruje nim niechęć do narodu żydowskiego". Mec. Cichoń przekonuje, że w swoich wypowiedziach polonijny biznesmen kieruje się polskim interesem państwowym i narodowym.
Kobylański mówił m.in. w Radia Maryja, że "w Polsce muszą rządzić Polacy"; "80 proc. MSZ to Żydzi", "niech (Władysław - PAP) Bartoszewski będzie ministrem w Izraelu".
- Negatywne określenia, do osób żydowskiego pochodzenia sprawujących funkcje publiczne w Polsce, brały się stąd, iż osoby te i powód (Kobylański-PAP) inaczej rozumieją pojęcie dobra i interesu Polski i jej obywateli - czytamy w uzasadnieniu apelacji.
Proces jaki polonijny biznesmen wytoczył szefowi MSZ dotyczył sformułowań Sikorskiego z jego wywiadu-rzeki pt. "Strefa zdekomunizowana", w której minister mówił m.in., że pion śledczy IPN rozważał postawienie Kobylańskiemu zarzutu o szmalcownictwo w czasie II wojny światowej. Wskazywał, że dopiero szef MSZ "Władysław Bartoszewski miał 'dość jaj', żeby go (Kobylańskiego) odwołać z funkcji konsula honorowego w Urugwaju".
Kobylański to milioner, m.in. sponsor Radia Maryja, b. konsul honorowy RP w Urugwaju (odwołany w 2000 r. przez Bartoszewskiego m.in. za antysemickie wypowiedzi). Wiele razy pisano o jego antysemickich wypowiedziach i podejrzeniach IPN, że mógł wydawać Żydów Niemcom za pieniądze (w 2007 r. IPN umorzył śledztwo w tej sprawie z powodów formalnych).
Według "GW" rola Kobylańskiego w niemieckich obozach koncentracyjnych mogła nie być jednoznaczna, co miało być głównym powodem jego wyjazdu do Ameryki Płd. Kobylański twierdzi, że te informacje są nieprawdziwe i obliczone na skompromitowanie jego osoby.