Jamie Stokes: bez koszuli tylko na plaży i u lekarza
Jestem zdecydowanym zwolennikiem nakazu noszenia przez mężczyzn koszul w miejscach publicznych. Istnieje tylko kilka wyjątków: na plaży, kiedy temperatura przekracza 28 stopni, na basenie, kiedy wykwalifikowany lekarz zaleca jej zdjęcie (koniecznie sprawdź najpierw kwalifikacje lekarza) oraz na planie filmu akcji - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Jamie Stokes.
Przeczytaj tekst w oryginale: Put a Shirt On!
Nawet znalezienie się w jednej z tych rzadkich sytuacji wymaga wcześniejszego zastanowienia się nad psychologicznym wpływem, jaki publiczne obnażenie może mieć na niewinne osoby postronne. Tylko naprawdę gorący dzień na plaży albo naprawdę dobrze płatna rola filmowa zmusiłyby mnie do przedstawienia mego nagiego torsu szerszej publiczności. Nikt nie chce oglądać, co 20 lat siedzenia przy biurku i pisania bzdur przy jednoczesnym popijaniu piwa robi z męskim brzuchem.
Polacy nie wydają się brać tych rozważań pod uwagę. Wraz z pierwszym dniem czerwca większość polskich mężczyzn bez wahania przyznaje sobie prawo do pozbywania się torsowych nakryć o każdej porze i w każdej sytuacji, w dodatku bez ostrzeżenia.
Dla niektórych mam wytłumaczenie. Ludzie, którzy w upale i na zewnątrz wykonują ciężką fizyczną pracę mają swoje prawa. Ubocznym skutkiem ich ciężkiej pracy jest zresztą odpowiedni kolor i budowa ciała, które nie rażą oczu. Większość z nas tak jednak nie wygląda. Większość z nas spędza bowiem czas w biurze przed komputerem, zastanawiając się, jak usprawiedliwić wchłonięcie trzeciego batona jednego popołudnia. Nie tworzy to ciała, które wygląda dobrze w naturalnym świetle, tworzy to ciało, które przypomina owłosioną, białą skarpetę wypełnioną mokrym ryżem.
Wspominałem już kiedyś, że Polacy nie przejmują się tym, co mają na sobie, kiedy wychodzą na balkon - skarpetki, majtki i podkoszulek wydają się być zupełnie naturalnym strojem dla mężczyzny, który w innych sytuacjach widywany jest jedynie w eleganckim garniturze. Latem jednak balkonowe standardy wprowadzane są wszędzie. Odmawiam wejścia do taksówki, którą prowadzi facet bez koszuli. Innego widziałem ostatnio, jak udzielał wywiadu w telewizji - stał bez koszuli na korytarzu przed swym mieszkaniem. Czy to naprawdę takie trudne powiedzieć: "Jasne, chętnie opowiem o tym strasznym morderstwie u sąsiadów z dołu, ale pozwólcie mi wcześniej założyć coś na siebie". Przeraża mnie myśl, że pewnego dnia włączę Wiadomości i zobaczę Piotra Kraśko w samym jeno krawacie.
Na szczęście, nie jestem w mych opiniach odosobniony. W Krakowie, którego ulice pełne są teraz kibiców z całej Europy pozbawionych kibicowskich koszulek, na które wcześniej wydali mnóstwo pieniędzy, wybuchła ostatnio gorąca dyskusja na temat publicznego eksponowania męskich sutków i spoconych włosów pod pachami.
Sonda w lokalnej gazecie wywołała tysiące internetowych komentarzy. Ponad 40 procent respondentów wyraziło swój sprzeciw wobec ściągania koszulek w miejscach publicznych. "Mężczyzna, który w publicznym miejscu chodzi bez koszuli, demonstruje zwykły brak kultury" - głosił typowy komentarz. "Twój wygląd zdradza ciebie i twoją kulturę" - napisał ktoś ukryty pod pseudonimem "Zniesmaczony".
Jak się tego można było spodziewać, niektórzy komentatorzy przywołali natychmiast temat pozbawionych koszulek kobiet - podkreślając głównie swe rozczarowanie faktem, że jedynym sposobem na zobaczenie takowych jest użycie lornetki skierowanej w stronę okna sąsiada. Brak kobiet chodzących topless wydaje się być fenomenem południa. Na północy mamy plaże nudystów, co prawda pełne Niemek. W warszawskich parkach też można spotkać panie podsmażające swoje piersi, nigdy zaś nie widziałem kobiety przechadzającej się topless na południe od Łodzi.
Rzecznik prasowy policji oznajmił wspomnianej gazecie, że nie ma prawa zabraniającego mężczyznom publicznego ściągania koszulek, ale kobieta za taki czyn mogłaby zostać ukarana mandatem w wysokości 100 złotych. Nie podano informacji, czy, gdy to mówił, miał na sobie koszulę.
Zanim wyrazicie swoją opinię w tym temacie państwowej wagi, miejcie świadomość, że piszę to wszystko ubrany jedynie w sandały, skarpetki i szalik angielskiej drużyny.
Jamie Stokes specjalnie dla Wirtualnej Polski