Jakubowska o aferze Rywina
Szefowa gabinetu politycznego premiera Aleksandra Jakubowska odrzuca w rozmowie z "Trybuną" zarzuty, stawiane jej w raportach kilku członków sejmowej komisji śledczej.
05.03.2004 | aktual.: 05.03.2004 15:27
"Niektórzy członkowie komisji śledczej postanowili pokazać, że niepraktykujący prawnik i historyk są lepsi niż cały wymiar sprawiedliwości" - mówi Jakubowska. Szefowa gabinetu politycznego przyznaje, że podczas prac nad nowelizacją ustawy medialnej często kontaktowała się z Włodzimierzem Czarzastym i Robertem Kwiatkowskim. Mówi jednak: "rozmawialiśmy wtedy o różnych kwestiach, nie tylko o ustawie. Łączenie działalności Rywina z billingami nie ma sensu".
Jakubowska argumentuje, że gdyby Lew Rywin rzeczywiście chciał doprowadzic do uchwalenia korzystnego dla Agory kształtu nowelizacji, to musiałby przekupić "231 posłów, 51 senatorów i prezydenta, bo dopiero po podpisaniu ustawy przez głowę państwa wejdzie ona w życie". Była wiceminister kultury zaprzecza też, aby podczas prac nad nowelizacją rozmawiała tylko z Agorą, a tym bardziej prowadziła z nią negocjacje.
Zdaniem Jakubowskiej, na aferze Rywina straciło przede wszystkim SLD. "Afera, w której nikt żadnej łapówki nie wziął, gdzie mówi się jedynie o pewnej wirtualnej sytuacji, wraz z innymi drobniejszymi aferami podtrzymała opinię o SLD jako partii ludzi skorumpowanych" - mówi Jakubowska w "Trybunie". Obalenie zaś w Sejmie nowelizacji ustawy medialnej uczyniło polski rynek medialny bezbronnym wobec obcego kapitału - trwierdzi szefowa gabinetu politycznego premiera w wywiadzie dla "Trybuny" pod tytułem "Nie daruję". (IAR)