Jakub Żulczyk zrównał Kaję Godek z ziemią. "Najobrzydliwszy czas"
Jakub Żulczyk skomentował czwartkowe obrady Sejmu, podczas których Kaja Godek przemawiała w sprawie ustawy wymierzonej w środowisko LGBT. Pisarz nie przebierał w słowach. "Czuję do Godek wielką odrazę, brzydzę się nią" - oświadczył.
"To co wydarzyło się wczoraj w Sejmie, jest wstrętne. Czuję do Godek wielką odrazę, brzydzę się nią, ale jeszcze większą odrazę czuję do ludzi, którzy wpuścili ją i jej klakiera do tego budynku" - napisał w piątek Jakub Żulczyk na Facebooku.
Żulczyk o wystąpieniu Godek: Jestem wściekły i załamany
Autor "Ślepnąc od świateł" i "Czarnego słońca" stwierdził, że Kaja Godek jest osobą, która powinna "wegetować na kompletnych peryferiach internetu". W jego ocenie antyaborcyjna aktywistka powinna odsiadywać wyroki za szerzenie mowy nienawiści. Podkreślił, że jej aktywność w życiu politycznym odbywa się "przy cichej aprobacie rządzących".
"Europejskie państwo chroni i promuje faszyzm i nienawiść, Bąkiewicza i Godek, ohydnych ekstremistów. To najobrzydliwszy czas w historii tego Państwa, odkąd pamiętam. Jestem wściekły i załamany" - napisał wyraźnie wzburzony Jakub Żulczyk.
Kaja Godek w Sejmie. Burzliwa debata
Wraz z Kają Godek w Sejmie pojawił się jej współpracownik Krzysztof Kasprzak, który porównał środowiska LGBT do nazistów. - LGBT rozpoczyna swój marsz po władzę, tak jak marsz po władzę rozpoczynało w latach 30. NSDAP. Znaczna część wierchuszki NSDAP i SA była homoseksualna. Pierwsze homoseksualne komando powstało w NSDAP - mówił. Jego słowa spotkały się z reakcją posłów, którzy zaczęli buczeć i przerywać jego wystąpienie.
Po Kasprzaku głos zabrać Godek, co spotkało się z protestem opozycji, która wskazywała, że tylko jeden przedstawiciel projektu obywatelskiego ma prawo głosu podczas obrad. Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki pozostał jednak nieugięty i dopuścił współautorkę projektu ustawy "Stop LGBT" na mównicę. W swoim przemówieniu nazwała "skłonności homoseksualne" patologią, na którą trzeba reagować.