Jaka rezolucja
Od lewej Jack Straw i Colin Powell (PAP)
Mimo trwających już kilka tygodni
negocjacji, USA i Francja nie mogą dojść do porozumienia w sprawie
wniesionego do Rady Bezpieczeństwa ONZ przez rząd amerykański
projektu rezolucji domagającej się rozbrojenia Iraku.
Francja sprzeciwia się zawartej w rezolucji groźbie użycia siły wobec irackiego reżimu i proponuje najpierw uchwalenie rezolucji przewidującej wysłanie do Iraku inspektorów ONZ i dopiero jeśli okaże się, że Bagdad znowu nie ujawnia swych arsenałów broni masowego zniszczenia - zagrożenie akcją zbrojną.
We wtorek amerykański sekretarz stanu Colin Powell nie zgodził się na takie rozwiązanie. "Niektórzy chcą dwóch rezolucji, my nadal uważamy, że powinna być tylko jedna" - powiedział szef amerykańskiej dyplomacji przed spotkaniem z brytyjskim ministrem spraw wewnętrznych, Jackiem Strawem.
Francuska propozycja traktowana jest w USA jako gra na zwłokę. Zapytany o postępy w rokowaniach z Francją, Powell odpowiedział wymijająco: "Kontynuujemy rozmowy, jesteśmy z Francuzami w kontakcie. Oni mają pewne koncepcje, my będziemy na nie odpowiadać".
Spośród pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa, mających prawo weta, tylko Wielka Brytania popiera stanowisko USA, natomiast Rosja i Chiny deklarują poparcie dla Francji.
Amerykański projekt rezolucji nie ma w dodatku na razie w złożonej z 15 członków Radzie Bezpieczeństwa wystarczającej liczby głosów na "tak", niezbędnych do jej uchwalenia. Potrzeba do tego minimum 9 takich głosów, tymczasem USA popiera na razie tylko 5-6 krajów.