Jaka jest nowa unijna tożsamość?
Jeżeli zgodzimy się, że nowa unijna tożsamość to, po pierwsze – wielowariantowe pole norm i procedur wyznaczających ścieżki działania, i – po drugie – instrumenty pozwalające każdemu uczestnikowi tej gry zbudować własną niszę – poprzez manipulowanie nieokreślonością świadomie wprowadzaną przez unijnych biurokratów (bo – przez odmienne interpretacje – pozwalających na niejawną indywidualizację praktyk); poprzez wybór poziomu „efektywności” norm pozostających wobec siebie w napięciu (a więc tworzących pole wyboru) i – poprzez wybór formuły obowiązywania prawa (czy – wiążące, czy tylko zobowiązujące).
Ta tożsamość przypomina kulę Mikołaja z Kuzy, dla którego istotą zjawiska jest to, co wyznacza jego tor działania i dostępny danej strukturze repertuar (pole) zachowań.
Posłużenie się konfliktem jako zasadą konstrukcyjną pola norm, gdy realizacja jednej zmniejsza szanse realizacji innej (co wymusza samoograniczenie, eliminuje absolutyzowanie czegokolwiek, ale też uświadamia moralnie konsekwencje tego czynu). Podobnie działają wprowadzone do tej przestrzeni wehikuły indywidualizacji. Dopuszczana wielość interpretacji nieokreślonych standardów – typu „lojalność między szczeblami”, „zasada pomocniczości”, „dobre praktyki zarządzania” itp., czy możliwość wyboru własnego węzła procedur i określenia, która norma będzie maksymalizowana a którą potraktuje się jako ograniczenie - przekształcają radykalnie sytuację konfliktu.
Znika zasadność posługiwania się kategorią różnicy bo każdy kraj stosuje tak swoistą wielowymiarową kombinację, że porównania stają się niemożliwe. Tak więc nowa tożsamość Unii, uświadamiająca uczestnikom wariantowe, a nawet – konfliktowe procedury (niekiedy zresztą – jak w propozycji Strubba – wprowadzenie po to, żeby przez ich zderzenie, wyprodukować nową informację (i wręcz zachęcająca do indywidualizacji działań - równocześnie czyni trudniejszą wyrażenie konfliktów między tradycyjnymi podmiotami politycznymi – państwami narodowymi.
Co więcej – w tej konstrukcji biurokracja unijna nie jest już tylko arbitrem w negocjacjach z segmentami biurokracji poszczególnych krajów, zanim wyklaruje się stanowisko podsuwane potem politykom do podpisu. Teraz urzędnicy UE mają też prawo do „ogólnego nadzoru” (np. opiniowania jakie sojusze zewnętrzne, czy – koalicje wewnętrzne mogą zagrażać całości). Paradoksalnie – polepsza to sytuację krajów średnich (jak Polska), a radykalnie redukuje dużych.
Pomysłowe wyeksponowanie konfliktu (i wariantowości) w jednym polu (normy i procedury oraz różne możliwe poziomy efektywności prawa) ma, jak widać – utrudnić dostrzeżenie konfliktów między podmiotami. Przypomina to znane z tradycji klasycznych Chin posługiwanie się rytuałami z ich misterną grą dla przeniesienia emocji na identyfikację z ową grą i zapomnienie siebie dawnego, pomyślanego przy pomocy kategorii „różnicy” i „granicy”.
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski