Jak zostać księżniczką Serbii
„Księżniczka poszukiwana” – takie ogłoszenie pojawiło się niedawno w Internecie. Wynikało z niego, że trzej serbscy książęta, synowie następcy tronu Aleksandra II Karadziordziewicza, 25-letni Piotr oraz jego 23-letni bracia bliźniacy Aleksander i Filip, za pomocą sieci
pragną poznać kandydatki na małżonki.
17.11.2005 | aktual.: 17.11.2005 09:28
Anons szybko obiegł świat. O niecodziennym ogłoszeniu pisały niemal wszystkie agencje prasowe. – To jakaś bzdura – denerwowali się urzędnicy królewskiego dworu. Ale już nazajutrz tysiące kandydatek na żony zaczęły zjeżdżać do Belgradu. Afera wybuchła jednak wcześniej. Gdy 17 października belgradzki miesięcznik „Story” opublikował artykuł o trzech młodych serbskich książętach poszukujących miłości swego życia, urzędnicy sami rozesłali go pocztą elektroniczną do wszystkich odbiorców królewskiego serwisu informacyjnego. Agencja AFP przetłumaczyła tekst i puściła go w świat pod tytułem: „Serbscy książęta poszukują żon przez Internet”.
Panna w odpowiednim wieku
Już następnego dnia na królewskim dworze Karadziordziewiczów w Belgradzie rozpętało się piekło. Od rana skrzynka mailowa pękała od ofert, telefony się urywały. Z całego świata dzwoniły nie tylko „panny w odpowiednim wieku”, lecz także dziennikarze, którzy męczyli urzędników o wywiady dla ich gazet.
– Stałem z aparatem fotograficznym przed wejściem do dworu królewskiego w Belgradzie i przyglądałem się wystrojonym dziewczynom dobijającym się do bramy – opowiada fotoreporter Duszan Savić. – Nikt ich nie chciał wpuścić, ale i tak dzielnie czekały. Niektóre stały pod bramą nawet po kilka godzin.
Savić zapytał jedną z oczekujących, czy jest jej wszystko jedno, który z braci ją zechce. – Nie odpowiedziała wprost – twierdzi fotoreporter. – Za to przez dobrych kilka minut opowiadała mi o swoim starannym wykształceniu i obyciu zdobytym za granicą.
Co jakiś czas do tłumku kandydatek na żony wychodził któryś z pracowników królewskich i informował, że książęta wcale nie szukają żon. Że zaszła jakaś tragiczna pomyłka. Mistyfikacja. A kobiety proszone są o powrót do domu. – Ale one wiedziały lepiej. Nie chciały dać wiary urzędnikom. Były przekonane, że wybór książęcych małżonek i tak się odbędzie, tyle że po cichu. Za ich plecami albo po znajomości – opowiada Savić.
Kobiety oczekujące przed belgradzkim dworem w większości ubrane były elegancko. Żadnych dżinsów czy skórzanych kurtek: modne płaszcze, wysokie szpilki, skromnie upięte fryzury. Niemal wszystkie kandydatki miały przy sobie teczki, a w nich zapewne CV wraz z listem motywacyjnym, jak żartował sobie Savić.
Dopiero po południu, gdy w Internecie ukazało się oficjalne oświadczenie królewskiej kancelarii, tłumek zaczął się przerzedzać. Zresztą żadnej z kobiet nie wpuszczono do środka.
Reporter gazety „Vecernji List” natknął się na dwie zawiedzione panie w jednej z belgradzkich kawiarni. – Zakpiono sobie z nas – żaliła się Jadranka, sprzedawczyni z supermarketu. – Matka mnie ostrzegała, że to na pewno żart. Jak ja ludziom spojrzę w oczy? Teraz wszyscy będą się ze mnie śmiać.
– Wcale nie chodziło mi o to, żeby zostać żoną Filipa, chociaż z całej trójki to on najbardziej mi się podoba – ze łzami w oczach mówiła druga. – Miałam po prostu nadzieję, że osobiście go poznam. Ale sny to tylko sny, nigdy się nie urzeczywistniają.
Pożądają ich w Europie
Piotr, Filip i Aleksander dzieciństwo i wczesną młodość spędzili za granicą. Uczyli się w szkołach w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Po serbsku mówią na razie słabo, ale twierdzą, że już wkrótce zaskoczą wszystkich znajomością ojczystego języka.
„Podróżując po świecie, książęta poznawali różne kobiety – pisał miesięcznik „Story”. – Ale mówią, że najpiękniejsze dziewczyny są w Belgradzie. Wszyscy trzej zamierzają na stałe zamieszkać w Serbii. Może właśnie tu odnajdą miłość, ponieważ żaden z książąt dotąd nie znalazł jeszcze swojej księżniczki”.
Najstarszy, książę Piotr, jest następcą Aleksandra II. W przyszłości ma szansę zostać serbskim królem. Na razie jednak bardziej niż korona interesują go sztuki piękne, grafika i technologia komputerowa oraz nauka języków obcych. Przyjaciele twierdzą, że jest poważny i bardzo zapracowany. Nad picie piwa przedkłada jazdę na snowboardzie, malowanie albo robienie zdjęć.
„W życiu następcy tronu jest jeszcze jeden, do tej pory nierozwiązany, problem. Książę nie ma dziewczyny – pisze „Story”. – Gdy pytamy, czy jest na liście najbardziej pożądanych kawalerów w Serbii i Europie, zaczyna się śmiać. – Czasami myślę o małżeństwie – przyznaje. – Ale jeszcze mam na to czas. Myślę, że prawdziwa miłość istnieje, bardzo chcę w to wierzyć”.
Książęta Filip i Aleksander są bliźniakami. Pierwszy urodził się Filip. Studiuje nauki humanistyczne w Londynie. Uwielbia sport. Pływa, w zimie jeździ na nartach. – Chcę być w dobrej formie – tłumaczy. Ale przyznaje, że bez papierosa nie może długo wytrzymać. „Do pełni szczęścia brakuje księciu tylko prawdziwej miłości” – konkluduje belgradzki miesięcznik.
Książę Aleksander z kolei lubi wesołe imprezy. – Czy Jego Książęca Wysokość chodzi na randki? – pyta miesięcznik „Story”. – Nie mógłbym przecież całymi dniami tylko się uczyć – odpowiada. Jak brat, wierzy w miłość. – Byłoby cudownie mieć dziewczynę-przyjaciela, bo podstawą miłości musi być przyjaźń i zaufanie – zwierza się miesięcznikowi „Story”.
Jugosławia w apartamencie
Książęta są potomkami starej serbskiej dynastii królewskiej Karadziordziewiczów. Ich dziadek, jugosłowiański król Piotr II, wyjechał z Belgradu po niemieckim ataku w 1941 r. W Londynie utworzył rząd na wygnaniu. W 1944 r. ożenił się z księżną Aleksandrą, córką greckiego króla Aleksandra. Rok później, w hotelu Clariges, gdzie mieszkała królewska rodzina, urodził się Aleksander II. Winston Churchill ogłosił, że apartament hotelowy nr 212, gdzie odbył się poród, staje się terytorium jugosłowiańskim.
Po wojnie komuniści, przejąwszy władzę, nie pozwolili Piotrowi II wrócić do Jugosławii. Mimo to król nigdy nie abdykował. Po śmierci ojca w 1970 roku Aleksander II postanowił, że formalnie nie będzie używał królewskiego tytułu – i tak niewiele znaczącego na wygnaniu. Dwa lata później ożenił się z księżniczką Marią, krewną hiszpańskiego monarchy Juana Carlosa. W 1980 roku w Stanach Zjednoczonych urodził się jego najstarszy syn Piotr, a potem dwaj bliźniacy: Filip i Aleksander.
Następca tronu Jugosławii po raz pierwszy odwiedził rodzinny kraj dopiero w 1991 roku. Witały go setki tysięcy ludzi, którzy opowiedzieli się za monarchią, przeciwko dyktaturze Slobodana Miloszevicia. Dziś królewska rodzina kilka miesięcy w roku spędza w swojej posiadłości w Belgradzie.
Książęta i dziewczyny
Artykuł w miesięczniku „Story” zburzył spokojne życie rodu Karadziordziewiczów, a przede wszystkim przysporzył kłopotów królewskim urzędnikom. Sytuacja wymknęła się spod kontroli. Urzędnicy królewscy przyznali, że sami rozesłali artykuł mailem do wszystkich, którzy na co dzień odbierają informacje o życiu serbskiej rodziny królewskiej. Ale nie zdawali sobie sprawy, że tak zostanie odebrany. – To był zwykły artykuł z garścią ploteczek o znanej rodzinie, a nie żadne ogłoszenie – próbują się tłumaczyć.
Jednak do kancelarii potok odpowiedzi na matrymonialne anonse wciąż płynie od panien z całego świata. Niejedna marzy o serbskiej koronie. Kancelaria Aleksandra II przez kilka dni zajmowała się wyłącznie pisaniem wyjaśnień i sprostowań. – Magazyn „Story” opublikował materiał w oparciu o luźne rozmowy z Ich Książęcymi Wysokościami. Nie było żadnych wywiadów – broniła się kancelaria.
– Ich Książęce Mości nie były zachwycone całą aferą – ujawnia Dragomir Acović, szef Rady Królewskiej. – Z tego, co wiem, wszyscy trzej mają dziewczyny. Dziewczyny, nie narzeczone – dodaje z naciskiem. Zastrzega, że w najbliższym czasie żaden z książąt nie zamierza wiązać się na stałe ani zakładać rodziny.
– Nasi książęta sami zdecydują o terminie swojego ślubu i sami wybiorą swoje narzeczone – mówi Acović. – Nikt nie zamierza ich popędzać. Ale gdy książę postanowi się ożenić, mieć dzieci albo wziąć rozwód, musi poprosić o zgodę najstarszego z rodu, w tym wypadku swojego ojca. Nie znam przypadku, by ktoś kiedyś takiej zgody nie otrzymał – dodaje.
Przyszła żona księcia będzie nosić jego tytuły, a ich dzieci będą pełnoprawnymi członkami dynastii Karadziordziewiczów. Czy żoną księcia mogłaby zostać prosta dziewczyna? Przepisy dworu królewskiego są w tej kwestii bardzo liberalne. – W odróżnieniu od niektórych europejskich dynastii, które mają ścisłe przepisy dotyczące zawierania małżeństw, u nas żona księcia nie musi być Serbką ani nawet wyznawać prawosławia. Przyszła księżna może też być rozwódką i nawet mieć dzieci z poprzedniego małżeństwa. Nie ma żadnych prawno-formalnych ograniczeń. Od przyszłej księżniczki oczekuje się tego samego co od zwykłej kobiety. Ma być po prostu dobrą żoną i matką – twierdzi Dragomir Acović. – Księżniczka nie musi też być wysoko urodzona.
Historia ogłoszenia matrymonialnego zaczęła żyć własnym życiem. We włoskiej prasie pojawiły się artykuły: „Książęta z Belgradu szukają żon przez Internet”. „Filip ma nadzieję, że Kupidyn ugodzi go strzałą prosto w serce. Piotr wierzy w prawdziwą miłość, a Aleksander uważa, że miłość to przede wszystkim przyjaźń i wierność – napisała jedna z włoskich gazet. – Kandydatki na przyszłe księżniczki powinny więc założyć najładniejsze ciuchy i udać się prosto do Pałacu Królewskiego w Belgradzie, wysłać maila lub zadzwonić”.
Gazeta podaje też numery królewskiego telefonu 381 11 306 4000 i adres strony internetowej: www.royalfamily.org.
Dorota Sajnug