Jak zohydzić Polakom Donalda Tuska?
Jak tu nie wierzyć premierowi Tuskowi, gdy mówi on, że dzisiaj Platforma Obywatelska nie ma z kim przegrać wyborów. To nie zarozumialstwo, to nie cynizm - tylko proste stwierdzenie oczywistej oczywistości: prawdziwej opozycji parlamentarnej rząd PO-PSL nie ma - pisze specjalnie dla Wirtualnej Polski publicysta Wiesław Dębski.
12.11.2010 | aktual.: 12.11.2010 08:46
Przeczytaj też:
Jan Wróbel -Nie róbmy polityki, róbmy sondaże...
Omówienie wyników sondażu - href="http://sondaz.wp.pl/kat,60878,wid,12838482,wiadomosc.html">PiS wyrzuca posłanki i traci poparciePiS wyrzuca posłanki i traci poparcie
Kto nie wierzy niech zerknie na wyniki ostatniego sondażu wykonanego na zlecenie Wirtualnej Polski. A tam notowania premiera nie są wprawdzie jakieś fantastyczne, ale niezwykle stabilne. Od lipca br. oceny pozytywne mieszczą się w przedziale 42-45% (najnowsze badanie - 43%). Prawie tyle samo badanych (44%) ocenia premiera negatywnie. Podobnie jest z ocenami rządu - są złe, ale niewiele zmieniają się od tygodni (34% ocen pozytywnych, 63% negatywnych).
Oczywiście, owe 63%, to wynik kiepski, ale nie widać, by szef rządu specjalnie się tym przejmował. Moim zdaniem - popełnia błąd pychy. Coraz więcej wyborców nie chce już godzić się z tym, że Platformie wolno więcej, tylko ona bowiem może powstrzymać PiS przed powrotem do władzy. Jeszcze trochę i to zaklęcie przestanie działać, wtedy trzeba się będzie zastanowić dlaczego Polacy tak słabo oceniają swój rząd. I właśnie wtedy skończy się obecna stabilność notowań. Pytanie tylko, czy wówczas pojawi się siła, która sprawi, że politycy PO stracą swą pewność, iż "nie mają z kim przegrać wyborów".
A swoją drogą mógłby Donald Tusk zajrzeć do swojego sejmowego wystąpienia z 2005 r., w czasie dyskusji nad wotum nieufności dla rządu Marka Belki. Lider opozycyjnej wówczas Platformy nie zostawił na premierze Belce suchej nitki, atakując go z niezwykłą brutalnością, kształtując - właśnie wtedy - standardy polskiej opozycyjności!
Wróćmy do ostatniego sondażu. Zauważmy, że na marne idą olbrzymie wysiłki Jarosława Kaczyńskiego i jego partii, by zohydzić Polakom Donalda Tuska, jego rząd i prezydenta Bronisława Komorowskiego. Przecież tak naprawdę, to co PiS wyczynia ostatnio, nie jest wojną między dwiema partiami - to jest wojna jednej z nich z najwyższymi władzami naszego państwa. Prowadzona być może po to, by rozhuśtać społeczeństwo, wyprowadzić na ulice co bardziej radykalne grupy. I czekać co z tego wyniknie. A wyniknąć ma takie zamieszanie, które wyprowadzi Jarosława Kaczyńskiego wprost do władzy. Nie twierdzę, że taki jest zamysł prezesa, ale tak właśnie można interpretować to, co prezes i jego ludzie w ostatnich miesiącach wyprawiają.
W PO tylko się z tej aktywności Kaczyńskiego cieszą. Prawdziwa rozpacz zapanowałaby tam, gdyby prezes PiS zachowywał się w miarę rozsądnie, tak jak w czasie kampanii wyborczej. PO żyje bowiem z tego, co im Kaczyński zafunduje - im mocniej i bardziej bez sensu uderzy, tym więcej w sztabie Platformy strzela szampanów.
Działania Kaczyńskiego nie mają wprawdzie wpływu na notowania rządu, ale odbijają się na notowaniach partyjnych. Tylko tu widać wyraźne zmiany. W sondażu Wirtualnej Polski Platforma utrzymała swoje 40% poparcia, ale niżej już tak wesoło nie jest. W ciągu zaledwie dwóch tygodni Prawo i Sprawiedliwość straciło aż 6 punktów procentowych uzyskując poparcie 18% badanych. Od wyborów prezydenckich PiS straciło już 12 punktów procentowych. Pożywiły się na tym SLD i PSL solidarnie zyskując po 2 punkty (SLD - 10%, PSL - 6%). Wprawdzie nie jest to przełom, ale dla obu partii każde sondażowe wahnięcie w górę ma swoją wagę. Na więcej trzeba jednak zasłużyć, pokazać pomysł na swoje funkcjonowanie między dwoma partyjnymi walcami, przekonać wyborcę, że można być alternatywą dla rządzącej już Platformy Obywatelskiej czy pragnącego rządzić PiS. Na razie uczestnicy sondażu WP takiego pomysłu najwidoczniej nie dostrzegli.
Trzeci już raz zapytano badanych o ocenę działalności głowy państwa. Bronisław Komorowski Polaków nie porwał swoim entuzjazmem i zapałem, raczej nieźle ich wynudził. Niemniej kolejny raz lekko wzrosły jego oceny pozytywne (do 46%), lekko spadły oceny negatywne (18%). Najważniejsze jednak jest to, że wciąż wielu ankietowanych nie potrafi ocenić działalności głowy państwa. Odpowiedź "trudno powiedzieć” wybrało tym razem 36% badanych. To jest ta pula, o którą prezydent powinien zawalczyć. Jeśli potrafi przekonać do siebie wahających się Polaków, to otrze się być może o notowania zbliżone do tych, które swego czasu uzyskiwał Aleksander Kwaśniewski.
Wiesław Dębski specjalnie dla Wirtualnej Polski