ŚwiatJak zasypać informatyczną przepaść?

Jak zasypać informatyczną przepaść?

Kończącej się w Tunisie drugiej
części szczytu ONZ w sprawie społeczeństwa informatycznego
towarzyszy sporo kontrowersji, związanych z wolnością słowa,
problematyką kontroli nad Internetem oraz "cyfrową przepaścią"
między bogatymi a biednymi.

Jak zasypać informatyczną przepaść?
Źródło zdjęć: © AFP

18.11.2005 | aktual.: 18.11.2005 16:36

Tunezja - gospodarz szczytu - naraziła się na wiele słów krytyki, nie wpuszczając szefa organizacji Reporterzy bez Granic (RSF) Roberta Menarda. Władze tunezyjskie tłumaczyły, że Menarda nie wpuszczono z uwagi na wniesione przeciwko niemu oskarżenie i że nie miało to związku ze szczytem ONZ. Nie poinformowano, o jakie oskarżenie chodzi.

Te wyjaśnienia wzbudziły sporo wątpliwości, a Menard w czwartek musiał, mimo akredytacji przy szczycie ONZ, wrócić do Paryża tym samym samolotem, którym przyleciał do Tunisu.

Uczestnicy szczytu zarzucili też władzom tunezyjskim, że organizowały zakłócanie debaty nad wolnością słowa. Rząd tunezyjski zaprzeczył.

Z potępieniem spotkała się stosowana przez władze Tunezji praktyka cenzurowania Internetu, tzn. blokowania dostępu do stron, uznanych przez Tunis za niepożądane.

Przedstawiciele Reporterów bez Granic demonstrowali podczas obrad z transparentem, potępiającym "wrogów Internetu" - 15 państw, ograniczających dostęp do internetowych stron. Wymieniono Białoruś, Chiny, Kubę, Iran, Libię, Malediwy, Birmę, Nepal, Koreę Północną, Arabię Saudyjską, Syrię, Turkmenistan, Tunezję, Uzbekistan i Wietnam.

Przedstawiciele ONZ, krytykowani za wybranie właśnie Tunezji na miejsce drugiej części szczytu, wyrażali przekonanie, że obrady rzucą światło na sytuację w tym kraju i mogą się przyczynić do jej poprawy.

Mimo wypracowanego jeszcze przed obradami w Tunisie porozumienia, pozostawiającego kontrolę nad Internetem w rękach rządu USA, wciąż słychać głosy sprzeciwu wobec amerykańskiej dominacji. Obserwatorzy podkreślają, że kwestia ta z pewnością będzie powracać w przyszłości; uzgodniono powołanie forum, na którym rządy, koła gospodarcze i organizacje społeczne będą mogły rozmawiać o problematyce Internetu. Pierwsze formalne obrady tego forum mają się odbyć w przyszłym roku w Atenach.

Sekretarz generalny ONZ Kofi Annan opowiedział się za dalszymi negocjacjami. Uznał jednak, że w obecnych warunkach zarządzanie Internetem - chodzi przede wszystkim o przydzielanie nazw domen internetowych i adresów IP - przez amerykańską korporację ICANN (Internetowa Korporacja ds. Nadawanych Nazw i Numerów) jest racjonalne; Narody Zjednoczone nie są "właściwą instytucją dla tego rodzaju internetowego rządu".

ICANN z siedzibą w Kalifornii podlega Departamentowi Handlu USA.

Adres internetowy, czyli adres IP, jest używany do identyfikacji komputera przyłączonego do Internetu; składa się z 32-bitowego numeru identyfikacyjnego, zapisanego jako cztery liczby dziesiętne (z zakresu od 0 do 255), oddzielone od siebie kropką. DNS (ang. Domain Name Service) to usługa Internetu, która kojarzy nazwy domen z trudnymi do zapamiętania, ale niezbędnymi dla funkcjonowania Internetu adresami IP; serwery DNS posiadają alfabetyczny spis wszystkich zarejestrowanych nazw domen oraz odpowiadających im adresów IP i używają ich do identyfikacji adresata.

Państwa Unii Europejskiej, Chiny, Brazylia, kraje rozwijające się dążą do nowego "ładu światowego" w Internecie, sprzeciwiając się kontroli USA. Kompromisu upatrują w przekazaniu kontroli jakiemuś gremium międzynarodowemu.

Znaczna część obrad dotyczyła konieczności zasypania "cyfrowej przepaści" między biednym i a bogatymi. ONZ apeluje o inwestycje, które powinny umożliwić mieszkańcom biednych krajów korzystanie z internetu.

Pierwszego dnia obrad Amerykanin Nicholas Negroponte z Massachusetts Institute of Technology, zaprezentował oliwkowozielony notebook z bezprzewodowym dostępem do Internetu, mający kosztować zaledwie 100 USD. Negroponte pragnie, żeby miliony dzieci w biednych krajach mogły korzystać z takich komputerów. Ma nadzieję, że rządy, bądź sponsorzy prywatni pokryją koszty produkcji notebooków, tak aby dzieci mogły je otrzymać bezpłatnie. Pierwsze notebooki po 100 dolarów mają w lutym i w marcu trafić do Brazylii, Tajlandii, Egiptu i Nigerii.

Nie wiadomo jeszcze, kto będzie te komputery produkował. Negroponte zapewnia że jego projektem jest zainteresowanych kilka dużych firm.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)