Jak tu żyć!
Andrzej Hadrych, 66-letni chorzowianin, od kilku lat porusza się na wózku inwalidzkim. Z powodu zaawansowanej miażdżycy stracił obie nogi. Ma chwilowe zaniki pamięci i cierpi na depresję. Mieszka sam na drugim piętrze. Wymaga stałej opieki.
19.01.2004 07:49
- Przez czterdzieści lat pracowałem przy wielkich piecach w hucie "Kościuszko" - wspomina staruszek. Do końca 2003 roku miał zapewnioną opiekę. Codziennie przychodziła do niego pielęgniarka. Robiła zakupy, sprzątała, przygotowywała posiłki, podawała leki i dbała, żeby nie miał odparzeń.
W tym roku Narodowy Fundusz Zdrowia zmienił kryteria kwalifikacji do tzw. pielęgniarskiej opieki długoterminowej, którą był objęty pan Hadrych. W tym roku nie spełnia już kryteriów. Spełniałby, gdyby miał odleżyny, wymagał podawania wlewów dożylnych, założenia cewnika, karmienia przez zgłębnik lub zatokę, albo miał rurkę tracheostomijną. Ale pan Hadrych jest "tylko" niepełnosprawny i niesamodzielny.
W podobnej sytuacji znalazło się ok. 30% spośród 4,4 tys. dotychczasowych podopiecznych pielęgniarek środowiskowych. NFZ pozbawił pielęgniarskiej opieki długoterminowej m.in. braci Klosków z Chełma Śląskiego: 8-letniego Roberta i 16-letniego Piotra. Obaj chłopcy mają ciężkie uszkodzenie mózgu i są przykuci do łóżek. Na pomoc nie może liczyć również małżeństwo Kuflów z Chorzowa (oboje po wylewie).
- Nie możemy już pomóc ludziom z chorobami Alzheimera i Parkinsona, otępieniem starczym, przewlekłymi chorobami zwyrodnieniowymi, po wylewie i porażeniu mózgowym - poinformowała DZ Maria Frąckowiak, współwłaścicielka Centrum Usług Pielęgniarskich w Chorzowie.
Pacjenci czują się oszukani. Nie mogą zrozumieć, dlaczego z dnia na dzień zostali pozbawieni opieki. Mają pretensje do pielęgniarek. Są przekonani, że to one nie chcą się nimi dłużej zajmować. Nie dociera do nich, że NFZ nie respektuje już przyznanej im I grupy inwalidzkiej ani zaświadczenia o znacznym stopniu niepełnosprawności, które w zeszłym roku były podstawą kwalifikacji do pielęgniarskiej opieki długoterminowej. Na takie zaświadczenia czekali po kilka miesięcy. Kiedy udało im się je w końcu zdobyć, okazały się bezużyteczne.
Mariola Marklowska