Jak tu wierzyć SLD
Liderzy SLD robią wszystko, by pokazać nam
nową twarz Sojuszu. Twarz partii rozdyskutowanej, ideowej,
poszukującej tożsamości - pisze w "Gazecie Wyborczej" Rafał
Kalukin.
05.07.2004 | aktual.: 05.07.2004 06:42
Dodaje on, że podczas sobotniej konwencji partyjnej, obok nudnych sprawozdań, znalazło się też miejsce na kilka paneli dyskusyjnych. Przed hotelem, gdzie toczyły się obrady, SLD-owska młodzież kruszyła płytę chodnikową symbolizującą partyjny beton. A na sali obrad mówiono o otwarciu się na środowiska "nowej lewicy" - alterglobalistów, zielonych, gejów i lesbijek. Gorzej było ze zdefiniowaniem tradycyjnej lewicowości w państwie na dorobku, ale i takie próby podejmowano.
Obraz odmienionego SLD psują jednak rewelacje "Gazety" o jego prominentnym działaczu Andrzeju Pęczaku, któremu zarzuca się pompowanie publicznych pieniędzy na partyjne konta. Podobnych mu jest w SLD sporo, trudno wiec nie zgodzić się z tymi, którzy w Sojuszu widzą tylko quasi-mafijną strukturę - stwierdza komentator "Gazety Wyborczej".
Według niego, sceptycyzm wobec wysiłków szefa SLD Krzysztofa Janika jest zatem uzasadniony. Ta partia nigdy nie tworzyła ideowego środowiska, a nieliczni świadomi swej lewicowości działacze poszli w większości za Markiem Borowskim do SdPl. Teraz pozostali, pod presją fatalnych notowań, próbują udowodnić, że są inni, niż nam się wydawało. Chciałoby się wierzyć, że to prawda - bo lewica, w przeciwieństwie do partyjnej machiny zawłaszczającej państwo, jest Polsce potrzebna. Ale jakoś trudno... (PAP)