Jak służby specjalne inwigilowały dziennikarzy
Poufny raport na temat inwigilowania dziennikarzy przez niemiecki wywiad zagraniczny BND zostanie udostępniony opinii publicznej - postanowiła parlamentarna komisja ds. kontroli służb specjalnych.
Skandalem zajmie się Bundestag.
16.05.2006 | aktual.: 17.05.2006 06:14
Przewodniczący parlamentarnego gremium, deputowany CDU Norbert Roettgen, powiedział, że po ujawnieniu skandalu wszyscy zainteresowani powinni mieć "równą i obiektywną" możliwość zapoznania się z dokumentem.
Niemieckie media poinformowały w minionym tygodniu, że BND nie tylko obserwował dziennikarzy piszących o służbach specjalnych, lecz także posługiwał się nimi jako agentami do penetrowania redakcji gazet i tygodników. Wywiad ingerował w życie zawodowe i prywatne dziennikarzy.
Takie praktyki niemiecki wywiad stosował aż do jesieni 2005 r. w celu wykrycia nielojalnych pracowników BND przekazujących dziennikarzom poufne informacje. Autorzy materiałów na ten temat powołują się właśnie na raport byłego sędziego Federalnego Sądu Najwyższego Gerharda Schaefera.
Tymczasem niemiecki rząd pod naciskiem opinii publicznej zakazał służbom specjalnym wykorzystywania dziennikarzy jako źródła informacji w działaniach służących wykryciu "przeciwników" we własnych szeregach. Zakaz ten dotyczy zarówno wywiadu zagranicznego BND, jak i Urzędu Ochrony Konstytucji oraz Kontrwywiadu Wojskowego.
W swoim raporcie Schaefer uznał postępowanie BND za niezgodne z prawem, stanowiące naruszenie wolności prasy. Redaktorzy naczelni tygodników "Der Spiegel" i "Focus", które były w centrum zainteresowania wywiadu, planują kroki prawne przeciwko BND.
Jacek Lepiarz