PolskaJak się kłócą Polacy?

Jak się kłócą Polacy?

Blisko 85% Polaków deklaruje, że konflikt z partnerem stara się rozwiązać spokojną rozmową – wynika z badań CBOS zleconych przez Centrum Mediacji Partners Polska i współfinansowanych przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej w ramach Rządowego Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich. Statystyki wskazują jednocześnie, że prawie 63% z nas próbuje łagodzić sytuację żartem. Z badań wynika, że niespełna 6% Polaków rzuca w trakcie kłótni przedmiotami, a 4% podnosi rękę na partnera.

Jak się kłócą Polacy?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

02.12.2008 | aktual.: 03.12.2008 10:22

Najnowsze badania CBOS pokazują, że Polacy na wiele różnych sposobów starają się rozwiązywać konflikty partnerskie. Choć większość z nas (85%) uważa, że najlepszym lekarstwem jest spokojna rozmowa, to blisko połowa badanych (45%) deklaruje, że krzyczy w trakcie kłótni z partnerem. Jak się okazuje częściej podnoszą głos kobiety - 16% pań deklaruje, że robi to często, a 40% mówi, że czasami. Dla porównania, do regularnego podnoszenia głosu na partnerkę przyznaje się 7% panów, a do sporadycznego 25%.

Ponad jedna trzecia (37%) przyznaje, w sytuacji spornej wybiera dzielenie się swoimi problemami z rodziną i bliskimi, a ponad 35% badanych stara się udawać, że nic się nie stało.

Prawie 30% ankietowanych przyznało, że w sytuacji konfliktu wypomina partnerowi jego wcześniejsze przewinienia, 27% obraża się i nie odzywa się przez kilka dni, a jedna czwarta (25%) domaga się rozwiązania konfliktu na swoich warunkach. Nieliczni (9%) deklarują, że w ramach odwetu po kłótni urządzają domowy strajk – przestają sprzątać, gotować, robić zakupy. Tyle samo osób przyznaje, że prosi najbliższych o to, aby w jej imieniu porozmawiali z partnerem i pomogli w rozwiązaniu konfliktu.

Z badań wynika również, że małżeństwa w inny sposób rozwiązują problemy niż konkubinaty. Małżonkowie częściej wolą przemilczeć problem i omijać sporne tematy (ok. 35%), niż osoby żyjące w związkach nieformalnych (ok.18%). Badania wskazują również, że zdecydowanie więcej małżonków (ok. 50%), niż osób w wolnych związkach (ok. 34%) wychodzi z założenia, że lepiej „położyć uszy po sobie” i ustąpić dla świętego spokoju.

Na pytanie, czy zdarzyło się, że w sytuacji konfliktu z partnerem respondent lub jego partner zgłosił się do osoby trzeciej z prośbą o rozwiązanie konfliktu, prawie 88% badanych odpowiedziało, że nie. Tylko niespełna 8% Polaków przyznało, że zna kogoś kto z własnej woli korzystał z pomocy wykwalifikowanego mediatora w celu rozwiązania problemu.

Dlaczego powstrzymujemy się przed szukaniem pomocy na zewnątrz? Prawie 58% Polaków mówi, że wstydzi się mówić obcej osobie o swoich problemach, blisko 39% nie wie o takiej możliwości, a 35% twierdzi, że nie ma takiego zwyczaju. Innymi powodami jest też m.in. poczucie, że własne problemy należy rozwiązywać w samemu (21%) i obawa przed reakcją partnera (17%).

Najnowsze badania ośrodka badawczego są częścią projektu „Dobra rozmowa – dobra rodzina”, który ma na celu wspieranie więzi rodzinnych w sytuacji konfliktu. W ramach projektu Centrum Mediacji Partners Polska wydało również dwie broszury, które pomagają radzić sobie w konfliktach domowych a także wskazują w jakich sytuacjach warto skorzystać z pomocy mediatora. Centrum od ponad dziesięciu lat pomaga w rozwiązywaniu konfliktów rodzinnych, sąsiedzkich i w miejscu pracy.

Co robić jeśli dojdzie do kłótni?

W publikacji CMPP możemy odnaleźć wskazówki, które mogą posłużyć nam w rozwiązywaniu konfliktów z partnerem. Oto kilka z nich:

Nie uogólniaj

Staraj się unikać słów: „Wszystko psujesz”, „Nie można na ciebie liczyć”. Mów o konkretach, odwołuj się do konkretnych zdarzeń, bo uogólnianie zamyka drogę do jakiejkolwiek zmiany.

Nie porównuj

Nie stawiaj za wzór innych związków, bo może to wprowadzić jedynie więcej stresu i napięcia. Pamiętaj, że inni też mają problemy, o których możesz nie wiedzieć. Lepiej powiedz partnerowi wprost jak wyobrażasz sobie zmiany.

Nie krytykuj osoby, lecz zachowanie

Nie wygłaszaj sądów moralnych. Twoim celem nie jest osądzenie partnera, lecz rozwiązanie problemu. Pamiętaj, że osobę trudno zmienić, a zachowanie można. Zupełnie inaczej brzmi przekaz: ciebie akceptuję, ale twojego zachowania nie.

Zagotuj pięć litrów wody

Jeśli często się kłócicie, umówcie się, że nie rozpoczniecie kłótni, dopóki nie zagotuje się pięć litrów wody, które w tym momencie wstawicie na gaz. Warunek: dopóki woda nie zacznie bulgotać, nie wolno wam powiedzieć ani słowa na temat danej sprawy. To ćwiczenie pomaga ochłonąć i zapobiec gwałtownym wybuchom.

Zaczaruj partnera

Umówcie się z partnerem, że przez jeden dzień zaczarujecie się i będziecie zachowywać się tak, jak chciałby wasz partner np. mąż przychodzi z pracy i przez dwie godziny czyta gazetę, a żona nie pyta go wtedy o nic, lub mąż będzie dzwonił do swojej żony w ciągu dnia i pytał jak mija jej dzień w pracy. W ćwiczeniu chodzi bardziej o czerpanie przyjemności z zaspokajania oczekiwań partnera, niż o deklarowanie wielkich zmian w swoim zachowaniu. Pamiętajcie jednak o tym, aby sprawy, w których się zaczarujecie, były na początku drobne, a nie takie, które można interpretować na różne sposoby – np. „Chcę, żebyś był dla mnie dobry”. Rozmowa z Maciejem Tańskim, dyrektorem Centrum Mediacji Partners Polska

WP: Agnieszka Niesłuchowska: Wiele respondentów przyznało, że metodą rozwiązywania konfliktów, jest obracanie ich w żart. Dlaczego Polacy nie chcą otwierać się przed swoimi partnerami?

Maciej Tański: Myślę, że chcą rozmawiać i czują się gotowi, ale nie umieją pokonać lęku przed jawnym nazwaniem swoich potrzeb i oczekiwań, mówieniem partnerowi, co ich boli. Ogromna część Polaków woli nie rozmawiać szczerze o swoich problemach z partnerem, bo obawia się, że wyniknie z tego katastrofa. Być może wynika to z tego, że już od wczesnego dzieciństwa byli karani za jawne określanie swoich potrzeb. Wiele matek zwraca się do swoich dzieci: „Cicho bądź”, ”Siedź grzecznie” i być może w ten sposób doprowadzają do utrwalania u swoich dzieci przekonania, że nie warto mówić głośno o swoich potrzebach. Na ogół kończy się to tak, że po latach ten gotujący się kocioł wybucha w postaci gwałtownych sporów z partnerem. Niestety często ludzie nie wiedzą jak z tego wybrnąć. Nie wierzą, że przez długą rozmowę i próbę zrozumienia o co chodzi partnerowi można dojść do porozumienia, które wcale nie musi oznaczać porażki małżeństwa.

WP: Badania pokazały, że sposób rozwiązywania konfliktów przez małżeństwa i konkubinaty jest różny. Jak pan to odczytuje?

- Ludzie żyjący w konkubinatach są bardziej gotowi do otwartego mówienia o swoich problemach, szukania pomocy na zewnątrz bez lęku, że ich związek się skończy. Takie podejście może wynikać z tego, że osoby żyjące w wolnych związkach liczą się z tym, że ich partner może odejść i nic się nie stanie, jeśli do tego dojdzie. Tymczasem małżeństwo traktowane jest jak zewnętrzna instytucja, słoik, w którym należy tkwić w bezruchu, bo inaczej ten może pęknąć i rozsypać się. A zatem, koszt rozstania jest tak wysoki, że małżonkowie wolą powstrzymać się przed rozwiązaniem problemu.

WP: Z danych CBOS-u wynika także, że zaledwie 8% osób słyszało o słowie „mediacja” i wie, czym ta instytucja jest. Ile osób do zwraca się do pana Centrum?

- Większość ludzi przychodzi do nas, kiedy konflikt jest już nabrzmiały, bo taka jest główna idea mediacji. Najczęstszymi problemami, które pomagamy rozwiązać są m.in. alimenty i kontakty rodziców z dziećmi. Co ciekawe, coraz częściej zgłaszają się do nas osoby, które dopiero planują zawarcie związku małżeńskiego.

WP: Jakiej pomocy szukają u mediatora?

- Przychodzą, bo chcą porozmawiać o tym jak uniknąć problemów w małżeństwie. Mają wysoką świadomość prewencji – chcą mówić o wszystkim, co może ich niepokoić w przyszłości, np. jak dzielić się obowiązkami, gospodarować pieniędzmi.

WP: Jaki odsetek spraw, którymi zajmują się mediatorzy udaje się pozytywnie zakończyć?

- W sprawach dotyczących kontaktów rodziców z dziećmi, czy alimentów ten odsetek wynosi ponad 80%. W sprawach dotyczących samego rozwodu wynosi on ok. 40%. Tu nie chodzi jednak o to, że tyle par się godzi, ale że tyle procent związków dochodzi do porozumienia – np. co do tego, co zrobią z majątkiem, czy z kim będą dzieci po rozwodzie.

WP: Kiedy dochodzi do najpoważniejszych awantur i rozwodów?

- Najczęściej po wakacjach i Świętach Bożego Narodzenia. Wtedy pojawia się tęsknota za prawdziwą rodziną i ludzie nie są w stanie wytrzymać swoich problemów. Patrzą na swoich bliskich – męża, teściową, krzyczące dzieci i nie mogą już tego zdzierżyć. Dzieje się tak dlatego, że wcześniej nie udało im się wyrazić swoich potrzeb, a jednocześnie wsłuchać się w potrzeby partnera.

Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (0)